Reklama

Niedziela Sandomierska

Bałbała – duchowa mama

– Dzieci nazywają mnie Basią, siostrą, duchową mamą, przyjaciółką, aniołem lub Bałbałą – z Barbarą Burek, misjonarką w Kazachstanie, rozmawia ks. Adam Stachowicz

Niedziela sandomierska 12/2017, str. 6-7

[ TEMATY ]

wywiad

Ks. Adam Stachowicz

Barbara Burek

Barbara Burek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. ADAM STACHOWICZ: – Jesteś od pół roku na posłudze misyjnej w Kazachstanie. Pisaliśmy już na łamach „Niedzieli Sandomierskiej” o Twoim przygotowaniu, posłaniu i wyjeździe na misję. Jest też duża grupa osób, która towarzyszy Ci poprzez modlitwę. Na czym polega Twoja posługa?

Reklama

BARBARA BUREK: – Na co dzień pracuję w domach, w których przebywają dzieci w wieku od 5 do 13 lat. Domy te, podobne do internatów, prowadzone są przez parafię Niepokalanego Poczęcia NMP w Kapczagaju. Dzieci znalazły się u nas dlatego, że ich rodzice z różnych względów nie są zdolni do ich wychowywania. Do moich obowiązków należy praca, wychowywanie i towarzyszenie dzieciom, tak jak uczył św. Jan Bosco – patron Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego. Każdego dnia odprowadzam i przyprowadzam je ze szkoły, pomagam im w odrabianiu zadań domowych, uczę języka angielskiego i matematyki, a także pomagam w prowadzeniu ochronki dla dzieci, którą opiekują się siostry służebniczki wielkopolskie. Jednym z moich ulubionych zajęć na misji jest przebywanie i rozmowy z dziećmi. Często same przychodzą do mnie ze swoimi problemami, zwierzają się ze swoich trudności w domu. Ich historie są bardzo trudne i bolesne. Często zastanawiam się, skąd one czerpią tyle sił, by żyć i cieszyć się życiem. Uczą mnie przy tym bardzo pokory i cieszenia się małymi rzeczami. Czasami przychodzą tylko po to, żeby posiedzieć mi na kolanach lub by się przytulić. Moje dzieci potrzebują bardzo dowartościowania, wiary w siebie, w to, że sobie poradzą, że mają wartość, że mogą osiągnąć w życiu sukces. Dodatkowo dużą radością dla mnie jest to, że mogę pomagać w tutejszym kościele, śpiewając pieśni i grając na gitarze.

– Jak możesz nam opisać w kilku zdaniach Twój pobyt?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Praca misyjna w Kapczagaju daje mi całe mnóstwo radości. Moje kazachstańskie dzieci są po prostu moją pasą. Bardzo lubię z nimi przebywać: udawać pająka, księżniczkę, tańczyć, kiedy dorośli nie widzą, i śpiewać przy zmywaniu naczyń. Dzieci nazywają mnie Basią, siostrą, duchową mamą, przyjaciółką, aniołem lub Bałbałą (zwłaszcza te, które nie wymawiają głoski „r”). Praca na misji bywa ciężka i pojawiają się kryzysy. Ciężko jest zwłaszcza w swobodnym posługiwaniu się językiem rosyjskim. Coraz częściej dzieci przychodzą do mnie ze swoimi problemami, zwierzają się ze swoich trudnych sytuacji w domu rodzinnym. W takich chwilach jestem bezradna. Wtedy wyciągam swoje dłonie i mocno przytulam dzieci, uśmiecham się, biorę pod rękę – mogę je tylko kochać. Często też śpiewam dzieciom – to łagodzi i uspokaja. No i jest jedna mowa (moja ulubiona), która jest niezastąpiona i rozumiana we wszystkich krajach świata. To... uśmiech i dobry humor. Kruszy wszelkie lody, buduje relacje, naprawia. Ja w Kazachstanie nie czynię wielkich rzeczy: nie zarządzam żadną placówką, nie leczę chorych, nie opatruję krwawiących ran. Robię bardzo proste rzeczy, ale staram się je robić z wielką miłością. Pobyt tutaj pozwala mi lepiej poznać siebie, co jest niezwykle cennym doświadczeniem. Przez to mogę doceniać i dziękować za wszystko Bogu, ale także jeszcze bardziej pracować nad sobą. Poza tym poznaję wspaniałych i inspirujących ludzi, nowe miejsca, kulturę i tradycje Kazachstanu. Podczas mojego pobytu mam też okazję od czasu do czasu wyskoczyć w góry, które tak kocham.

– Co najbardziej Cię zaskoczyło? Tak pozytywnie, a może też i od tej trudnej strony Twojego pobytu?

– Kazachstan to kraj sprzeczności i skrajności. Wśród bogactw kultury, zasobów naturalnych, piękna krajobrazu, tradycji, jest wiele przejawów biedy i ubóstwa. Niektórzy ludzie żyją z dnia na dzień, pozbawieni podstawowych praw człowieka, brak jest perspektyw godziwej pracy. Jednak najbardziej przykrą dla mnie sprawą jest doświadczenie i obserwacja, jak niszczące i straszne konsekwencje niesie ze sobą alkoholizm. Nie tylko wśród mężczyzn, ale także kobiet i dzieci. Każdego dnia na nowo mnie coś zaskakuje albo zachwyca. Zaskoczyło mnie, że dzieci mimo swojej trudnej sytuacji, zranień, jakich doświadczyli od rodziców, nadal bardzo ich kochają i mimo wszystko tęsknią za nimi.

– Dlaczego możemy mówić o posłudze misyjnej w Kazachstanie w dalekiej Azji? Przecież to nie Afryka, a z tym kontynentem kojarzą nam się misje?

Reklama

– Misja jest tam, gdzie są ludzie i konkretny człowiek. Potrzeba nas wszędzie tam, gdzie nie słyszano jeszcze o Bożej miłości i miłosierdziu. Misjonarze są potrzebni również tam, gdzie zapomina się, jaką wartością jest drugi człowiek, gdzie niszczona jest jego godność. Tak bywa też i w Kazachstanie. Dzieci, które pojawiają się w naszych domach, niewiele mają wspólnego z Kościołem. W ich domach nie mówi się o Bogu. Natomiast lubią słuchać, gdy mówię im o sobie i o moim doświadczeniu z żywym Jezusem Chrystusem. Czasami dopytują mnie o szczegóły, zadają dociekliwe pytania. Jedna z dziewczynek – Arina, powiedziała mi pewnego dnia, że gdy siedzi obok mnie i przytula się, to tak jakby przytulała Jezusa. To było dla mnie bardzo ważne doświadczenie, m.in. przez to, że wyjazd do Kazachstanu na misję nie był spełnieniem moich marzeń. Zawsze uważałam, że w Afryce jest największa potrzeba misji. Okazuje się jednak, że jest inaczej.

– Jak wygląda religijność w Kazachstanie? Na ile jest podobna, a na ile różni się od naszej w Polsce?

– Religią dominującą w Kazachstanie jest islam, a katolicy stanowią niewielką grupę. Są to w większości osoby starsze, które trafiły tutaj w wyniku zesłań w czasie II wojny światowej oraz po niej. Młodzi ludzie pojawiający się w Kościele katolickim to osoby poszukujące odpowiedzi na pytania współczesnego świata o sens życia. Dużą rolę odgrywają misjonarze, zarówno księża, jak i siostry zakonne. Poprzez swoją pracę i zaangażowanie na rzecz miejscowej ludności starają się budować i kształtować religijność w Kazachstanie. W zależności od tego, z jakiego kraju pochodzi dany misjonarz, to wprowadza on zwyczaje i tradycje zaczerpnięte ze swojej ojczyzny. W Kazachstanie dużą liczbę misjonarzy stanowią misjonarze z Polski. Ich wzorem jest niedawno beatyfikowany ks. Władysław Bukowiński. Spotkałam się z wieloma tradycjami podobnymi do tradycji polskich, takimi jak śpiewanie kolęd, wizyta duszpasterska, nabożeństwa do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Zaduszki. Przeżywaliśmy Środę Popielcową, a obecnie trwa Wielki Post połączony z nabożeństwami Drogi Krzyżowej i Gorzkimi Żalami w języku rosyjskim. W parafii, do której należę, misjonarzem jest Polak – ks. Artur Zaraś. Poprzez swoje duże oddanie pracy duszpasterskiej angażuje parafian do modlitwy i wspólnych dzieł dobra. Utworzył parafialne Caritas, prowadzi katechezy dla dzieci, małżeństw, wieczory uwielbienia, w każdy czwartek jest całodniowa adoracja Najświętszego Sakramentu. Poza tym angażuje parafian w oprawę liturgiczną podczas Mszy św. Dzięki temu widzę wyraźnie, że Kościół w Kazachstanie jest Kościołem młodym, w którym mimo że było wiele bólu, który wiele wycierpiał, to z całą pewnością nie można o nim powiedzieć, że jest Kościołem smutnym. Mówi się również, że Kazachstan to ziemia męczenników.
Zaskoczeniem dla mnie było, to gdy będąc na Mszy św. w parafii dojazdowej w Nurze, gdzie większość parafian to Polacy, podczas zmiany tajemnic różańcowych, panie z Koła Żywego Różańca wymieniały się tajemnicami, każda z nich trzymała zapaloną świecę. Inaczej też przeżywałam wieczór wigilijny – nie był tak bogaty w tradycje, jak u nas w Polsce. W Kazachstanie ludzie nie świętują spotkań ze św. Mikołajem – w zwyczajach Kazachów pojawia się Dziadek Mróz i Śnieżynka.
Korzystając z okazji, chcę bardzo podziękować wszystkim, którzy się za mnie modlą. To, co się ze mną dzieje, jak bardzo Pan Bóg we mnie samej działa i przemienia, jak się nawracam, jak mnie oczyszcza, uczy, jak bardzo błogosławi mnie darami i łaskami... to tylko On sam wie i Jemu chwała! Ja niczym nie zasłużyłam sobie na te Boże dary, nie zapracowałam, nie należy mi się to... Wymaga to ode mnie jeszcze większej pracy, miłości i wytrwałości. Dziękuję za Wasze wstawiennictwo, za każde westchnienie do Pana Boga za mnie. To niesamowite, że nawet nie znam niektórych z Was po imieniu, może o niektórych nie wiem, że istnieją... Z serca dziękuję. Dziękuję ogromnie m.in. Ani Sroce za rozkręcenie całego mechanizmu modlitewnego. Ja codziennie kilkakrotnie za Was wszystkich się modlę, w Waszych intencjach również. Chciałabym kiedyś spotkać się z każdym z Was i osobiście mu podziękować, podać rękę i mocno przytulić. Ofiaruję za Was moje misyjne cierpienia, posty i modlitwy. Niech Pan Bóg błogosławi każdemu z Was! Chwała Panu za wszystko! Aaa... i koniecznie się uśmiechajcie! Uśmiech może tyle zmienić.

2017-03-16 08:02

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zapalamy w dzieciach iskierkę Miłości

Niedziela wrocławska 47/2020, str. VI

[ TEMATY ]

wywiad

przedszkolaki

przedszkola

Grzegorz Kryszczuk

Od lewej: p. Basia, p. Kasia i s. Joanna. Praca jest wymagająca, ale sprawia dużo radości

Od lewej: p. Basia, p. Kasia i s. Joanna. Praca jest wymagająca, ale sprawia dużo radości

S. Antonina Migacz CSSE zarządza jednym z większych przedszkoli we Wrocławiu. Dziennie przez korytarze budynku przewijają się setki osób. Z dyrektorką w habicie o wyzwaniach oraz o tym, dlaczego rodzice chętnie posyłają dzieci do katolickiego przedszkola, rozmawia Grzegorz Kryszczuk.

Grzegorz Kryszczuk: Czy od początku swojego życia zakonnego była siostra związana z edukacją?
CZYTAJ DALEJ

Nawrócenie potrzebne od zaraz

2025-03-18 13:52

Niedziela Ogólnopolska 12/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

pl.wikipedia.org

Świat oparty jest na komunikacji. Bóg mówi do człowieka, człowiek modli się do Boga. Człowiek rozmawia z człowiekiem. To porozumienie związane jest nie tylko ze słowem, ale także z gestem czy czynem. W tym świecie granica między dobrem i złem jest bardzo cienka. Ile razy przyjaciel okazywał się wrogiem? Na portalach internetowych czytamy informacje o przestępstwach małych i dużych, o czynach zabronionych i drobnych przewinieniach. Czytamy różne komentarze i widzimy, że leją się strumienie hejtu, krytyki, „mądrości”, które pokazują konkretne osoby w złym świetle. Ten świat lubuje się w tym, aby niszczyć autorytety, wszystkich krytykować, pokazywać ludzi w ciemnych barwach. Ta droga jest bardzo zgubna i niebezpieczna, prowadzi bowiem do budowania negatywnego obrazu, który mija się z prawdą. Faktem jest, że grzech jest obecny w świecie, że ludzie, bez wyjątków, są grzeszni. Dlaczego więc wymaga się od każdego, aby był ideałem bez skazy i „zmarszczki”?
CZYTAJ DALEJ

Kim jest Pani z żółtymi kwiatami, którą pozdrowił Papież pod Gemelli?

2025-03-23 20:43

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Gemelli

pani z żółtymi kwiatami

Vatican News

Pani z żółtymi kwiatami pod kliniką Gemelli

Pani z żółtymi kwiatami pod kliniką Gemelli

Podczas pozdrowienia z balkonu Kliniki Gemelli tuż przed wyjściem ze szpitala Papież pozdrowił jedną z kobiet obecnych na placu. „Widzę tu panią z żółtymi kwiatami. Jest dzielna!” - powiedział Franciszek. Pani z żółtymi kwiatami, to 78-letnia Carmela Mancuso, która przybyła z Kalabrii i codziennie w trakcie leczenia Ojca Świętego przychodziła pod Klinikę Gemelli, często z bukietem kwiatów.

Bukiet żółtych róż, który przyniosła Papieżowi, tak jak robiła to kilkanaście razy w ciągu tych 38 dni hospitalizacji, musiał zostać schwytany przez żandarma, ponieważ prawie wypadł Carmeli z rąk, kiedy Papież wypowiedział swoje pozdrowienie. Emocje były ogromne, gdy poczuła na sobie spojrzenie Franciszka z balkonu szpitala Gemelli i słuchała gdy - niskim głosem - powiedział: „Widzę tu panią z żółtymi kwiatami. Ona jest dzielna!”
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję