Placówka działa od 2000 r. W tym roku szkolnym do Ogniska uczęszcza blisko stu małych podopiecznych z terenu gminy Jędrzejów, z miejscowości Podchojny, Skroniów, Sudoł, Jędrzejów, Miąsowa, Łysaków, Piaski. Do Ogniska dzieci dowozi ze szkół specjalny bus, a po zajęciach odwozi je do domów. Transport zapewnia Caritas, podobnie jak obiad i podwieczorek.
Po pierwsze lekcje
Wesoła gromada maluchów ma zajęcia na świetlicy. Jedni rysują, drudzy grają, układają klocki. Zabawa idzie w najlepsze. – Dzieci doskonale wiedzą, że mogą się bawić z kolegami, grać, rysować, ale najpierw po przyjściu ze szkoły odrabiamy lekcje. Po pewnym czasie tak wchodzi im to w krew, że same pilnują, aby zadania były zrobione. Niektóre dzieci pozostawione bez opieki po szkole często nie odrabiały lekcji, potem pojawiały się kłopoty z ocenami. Teraz są dopilnowane, mają szansę na poprawę wyników w nauce – opowiada pracująca w Ognisku od 2000 r. Krystyna Łącka. Bardzo ważna jest dla nich również pomoc w wyrównaniu szans edukacyjnych. W nauce pomagają podopiecznym wolontariusze z jędrzejowskiego gimnazjum oraz LO im. M. Reja. Uczniowie mają zajęcia plastyczne, muzyczne, rekreacyjno-sportowe, uczestniczą w różnych projektach autorskich, jak choćby tym opartym o „Krainę lodu”, przygotowanym przez s. Barbarę Kubacką.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dzieci potrzebują zasad
Reklama
Do Ogniska uczęszczają różne dzieci. Czasem kieruje je tutaj szkolny pedagog, widząc pewne trudności u dziecka, które można skorygować przez pracę socjoterapeutyczną. Są również dzieci z rodzin z problemami, ze środowisk dotkniętych przez różne współczesne uzależnienia oraz zagrożonych patologią. Czasem trafiają wycofane, zagubione, potrzebują wsparcia. Skomplikowana sytuacja w domu, brak bezpieczeństwa, konflikty rodzinne przerastają małego człowieka. Dlatego każde z nich może liczyć na pomoc psychologa. Dzieci najbardziej cenią sobie nowe przyjaźnie, dlatego że mieszkając w małych miejscowościach, nie mają częstego kontaktu z rówieśnikami poza szkołą. Tutaj poznają nowych kolegów i koleżanki, wiele się uczą przez zajęcia w grupie.
Placówką kieruje od kilku lat s. Urszula Limanówka, która dba o to, by w Ognisku niczego nie brakowało i o całą logistykę, oraz s. Barbara Kubacka, tworząca Ognisko w 2000 roku, która po przerwie powróciła do Jędrzejowa. Mówi, że podopieczni najbardziej potrzebują życzliwego zainteresowania oraz konsekwentnego przestrzegania zasad, bo wbrew pozorom dzieci lepiej odnajdują się w codziennym życiu, jeśli mają wytyczone reguły, które są dla nich czytelne i zawsze przestrzegane.
… ciepła i zainteresowania
Niektóre maluchy są zwyczajnie spragnione ciepła, miłości, uwagi. – Na „dzień dobry” wbiegają do świetlicy i kiedy mnie widzą, zwłaszcza te małe, przytulają się – opowiada Krystyna. – Uczymy się kultury, przyjaźni, piosenek, pomocy – mówią jednym tchem dzieci. Te umiejętności i nawyki przenoszą na swój dom. Wiedzą, że trzeba pomóc mamie w obowiązkach, posprzątać pokój, wynieść śmieci. Potrzebują się też wygadać, mówią o swoich radościach i smutkach, zdradzają swoje marzenia, a te są naprawdę piękne. Tak ważna jest życzliwość, pocieszenie. Jednym zdaniem można kogoś podbudować i jednym słowem zniszczyć – podkreśla Krystyna Łącka.
Chcą zaistnieć
Reklama
– Czasem, kiedy zdarzają się jakieś trudne sytuacje losowe w rodzinach, oczekują pilnie pomocy materialnej. I taką pomoc również im świadczymy w miarę możliwości. Do świetlicy uczęszcza dwoje rodzeństwa, które wychowuje sam ojciec. Po śmierci żony musiał zaopiekować się czwórką dzieci. To trudne zadanie dla samotnego mężczyzny. Staramy się wspierać tę rodzinę – mówi s. Kubacka. – Ludzie przynoszą do Ogniska zadbaną czy nową odzież, którą możemy przekazać potrzebującym. Nowa bluzeczka, spodenki modne i na czasie – to wszystko jest ważne dla dzieci. One chcą być traktowane na równi ze swoimi kolegami, nie chcą czuć się gorsze, wykluczone. A trzeba przyznać, że dzieci w szkole bardzo wartościują. Kiedyś usłyszałam od jednej dziewczynki, która przyszła do szkoły w końcu w nowych i modnych, a nie używanych ubraniach: wie siostra, one teraz mnie lepiej traktują. Może to dla nas jest takie nieznaczące, ale dzieci chcą zaistnieć choćby w taki sposób – opowiada siostra. Dodaje, że powiat jędrzejowski jest trudnym rynkiem pracy, brak tutaj większych przedsiębiorstw i zakładów. Owszem program „500 plus” nieco polepszył sytuację rodzin, ale nie rozwiązał przecież wszystkich problemów finansowych. Wiele rodzin nie kwalifikuje się do pomocy ze względu na dorosłe dzieci, bądź jedno dziecko. Mamy samotnych rodziców, dużo rodzin niepełnych, zdarzają się przypadki, że rodzie wyjechali za granicę, a dzieci wychowuje babcia.
Rozwijają skrzydła
– O tak! my dostrzegamy, jak się zmieniają. Kiedy przychodzą, są wylęknione, wycofane, nie wierzą w siebie. Trzeba czasem wielu godzin zajęć, rozmów, przebywania, by się otwarły, uwierzyły, że potrafią, że mają własne talenty, że są ważne. Ciepło robi mi się na sercu, kiedy wychowankowie, którzy już ukończyli szkołę, przychodzą do nas w odwiedziny jak do swojego domu, jak do rodziny. Opowiadają, jak sobie radzą, dzielą się doświadczeniami, osiągnięciami – mówi Krystyna.
Terapeutyczne oddziaływanie placówki obejmuje dzieci, ale także ich rodziców, którzy starają się współpracować dla dobra swoich pociech, mimo swoich problemów.