Reklama

Człowiek Boga

Wkrótce będziemy mogli obejrzeć film „Człowiek Boga” – o ks. Władysławie Bukowińskim, który posługiwał m.in. w Kazachstanie i z powodu swojej gorliwości kapłańskiej był skazywany na sowieckie łagry i więzienia. Beatyfikacja kapłana odbędzie się 11 września 2016 r. w Karagandzie. Reżyser Krzysztof Tadej w rozmowie z Lidią Dudkiewicz mówi o filmie i cudzie za wstawiennictwem sługi Bożego ks. Władysława Bukowińskiego zatwierdzonym do jego beatyfikacji

Niedziela Ogólnopolska 36/2016, str. 20-21

[ TEMATY ]

bł. ks. Władysław Bukowiński

Krzysztof Tadej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ksiądz Władysław Bukowiński
urodził się w 1904 r. w Berdyczowie. Studiował prawo i teologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1931 r. przyjął święcenia kapłańskie. Był wikariuszem w Rabce i Suchej Beskidzkiej. W 1936 r. poprosił o zgodę na pracę duszpasterską w Łucku. Tam wykładał w Wyższym Seminarium Duchownym i był proboszczem katedry. W czasie II wojny światowej został aresztowany przez NKWD. Rok spędził w więzieniu. Tuż przed wkroczeniem Niemców do Łucka władze sowieckie postanowiły zlikwidować więźniów. Kapłan cudem uniknął śmierci. Został ranny i znalazł się pod ciałami zabitych. Wieczorem został uratowany przez ludzi poszukujących swoich bliskich. W 1945 r., wraz z wkroczeniem do Łucka Armii Czerwonej, został ponownie aresztowany. Rok później skazano go na 10 lat łagru. Gdy został wypuszczony z obozu, potajemnie odprawiał Msze św., spowiadał i bierzmował katolików w Karagandzie i okolicach. Przyjeżdżali do niego wierni z różnych stron Związku Radzieckiego. Sam również wyruszał na wyprawy misyjne. Gdy ktoś go zdradził, ponownie trafił do więzienia. Po wojnie trzykrotnie przyjechał do Polski. W Krakowie spotkał się m.in. z kard. Karolem Wojtyłą. Zmarł w 1974 r. 11 września 2016 r. zostanie beatyfikowany w Karagandzie w Kazachstanie. W imieniu papieża Franciszka w uroczystościach beatyfikacyjnych będą uczestniczyli kard. Angelo Amato – prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i ks. prał. Bogusław Turek CSMA – podsekretarz tej Kongregacji. W procesie beatyfikacyjnym badano i zatwierdzono cud za wstawiennictwem ks. Władysława Bukowińskiego. Dotyczył on ks. Mariusza Kowalskiego, proboszcza w miejscowości Temirtau, który został nagle i trwale uzdrowiony.

Krzysztof Tadej

* * *

LIDIA DUDKIEWICZ: – Na beatyfikację ks. Władysława Bukowińskiego przygotował Pan film „Człowiek Boga”. Proszę powiedzieć, co jest treścią tej filmowej opowieści i jak przebiegały prace nad realizacją tego obrazu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

KRZYSZTOF TADEJ: – To film o życiu i działalności ks. Władysława Bukowińskiego, który w sowieckich łagrach i więzieniach spędził ponad 13 lat. Pomimo ogromnych cierpień pokonał w sobie niechęć i nienawiść wobec tych, którzy wyrządzili mu tyle zła. We „Wspomnieniach z Kazachstanu” napisał: „Dla mnie Chrystusowe przykazanie miłości nieprzyjaciół nie jest jakąś piękną utopią, lecz czymś w najwyższym stopniu realnym i życiowym”. Te słowa są, moim zdaniem, kluczem do zrozumienia jego życia. Nie miał mieszkania, żył niezwykle skromnie, ale z uśmiechem i radością mówił o Bogu i czynił dobro. To również film o jego dramatycznych wyborach. W 1954 r. ks. Bukowiński został zwolniony z obozu pracy. Zmuszono go do zamieszkania w Karagandzie. Nie narzekał. Z humorem napisał, że Bóg działa też przez ateistów, bo został zesłany tam, gdzie jest szczególnie potrzebny. W Karagandzie był jedynym księdzem katolickim. Rok później, w czerwcu 1955 r., władze ZSRR pozwoliły Polakom wrócić na stałe do kraju. Ksiądz Bukowiński zobaczył na biurku kapitana, który go wezwał, dwie listy. Jedna była cała zapełniona nazwiskami tych, którzy zgłosili się do wyjazdu do Polski, druga – prawie pusta. Ci, którzy zostali, musieli przyjąć obywatelstwo Związku Radzieckiego. Ksiądz Bukowiński zdecydował się zostać. Chciał nadal służyć wiernym, bez względu na cenę cierpienia, jaką będzie musiał płacić.
Film realizowaliśmy w Polsce, na Ukrainie i w Kazachstanie, czyli w miejscach życia i działalności ks. Bukowińskiego. Podążaliśmy po jego drogach, po jego śladach. Na stepie w Kazachstanie czy we wsi Michajłowska – to obecnie dzielnica Karagandy. Tam poprosiliśmy o. Pawła Bloka o odprawienie Mszy św. w domu państwa Osińskich – w tym samym pokoju, gdzie ks. Bukowiński odprawiał Msze św. potajemnie, w nocy. Na Eucharystii zgromadzili się Polacy z sąsiednich domów. Przed laty za udział w takiej Mszy św. groziły więzienie i represje.

– Z pewnością spotkał się Pan ze świadkami życia ks. Bukowińskiego...

– Dotarliśmy do wielu świadków. Dla nich ks. Bukowiński nie umarł, nadal żyje. Zgodnie z nauką Kościoła, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią, ale się zmienia. Wiele osób mówiło nam o łaskach uzyskanych za wstawiennictwem ks. Bukowińskiego, m.in. o uzdrowieniu z choroby nowotworowej, pokonaniu sepsy. Nagraliśmy rozmowę również z ks. Mariuszem Kowalskim. Cud jego uzdrowienia uznała Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych w procesie beatyfikacyjnym ks. Bukowińskiego. Gdy spojrzy się na jego życie, można uznać go za patrona kapłanów, więźniów, chorych itd. Dla mnie ks. Bukowiński będzie również patronem ludzi znajdujących się w szczególnie trudnych sytuacjach w życiu.

– Proszę przybliżyć sprawę cudu dotyczącego uzdrowienia ks. Kowalskiego.

– W czerwcu 2008 r., jeszcze jako kleryk, Mariusz Kowalski grał w piłkę z kolegami na boisku koło seminarium w Karagandzie. Nagle upadł. Doznał wylewu. Odwieziono go do szpitala i zapadł w śpiączkę. Jego stan był bardzo ciężki. Lekarze mówili, że się nie wybudzi, a gdyby chłopak odzyskał przytomność, to będzie całkowicie lub częściowo sparaliżowany. Rozpoczęły się modlitwy za wstawiennictwem ks. Władysława Bukowińskiego. Po 3 dniach Mariusz wybudził się ze śpiączki. Nastąpiło trwałe i całkowite uzdrowienie. Dzisiaj ks. Mariusz jest proboszczem i zarazem jedynym księdzem parafii w mieście Temirtau. Mieszka tam ok. 100 tys. ludzi, a do jedynej parafii należy 50-60 wiernych.

– Nie ulega wątpliwości, że solidnie się Pan przygotowywał do pracy nad filmem, którego akcja sięga Kazachstanu, gdzie żył ks. Bukowiński. Na pewno miał Pan wyobrażenie o tym odległym kraju. Jak wyglądała konfrontacja z rzeczywistością już tam, na miejscu?

– Zaskoczyła mnie ogromna życzliwość mieszkańców Kazachstanu. Podchodzili do nas, pytali, co robimy, pytali o Polskę, o ks. Bukowińskiego. Każdy chciał nam w jakikolwiek sposób pomóc. Zobaczyłem ludzi bardziej szczęśliwych i uśmiechniętych niż w Polsce, choć pewnie wielu z nich jest w gorszej sytuacji materialnej. Tej życzliwości nigdy nie zapomnę. Miejscowi księża, mimo że są tam misjonarzami od lat, ciągle też są pod wrażeniem gościnności i życzliwości, z którą się spotykają na co dzień. I dobrych kontaktów z władzami, które gotowe są współdziałać przy różnych inicjatywach.

– Jaki jest obraz Kościoła w Kazachstanie?

– Mieszkają tam ludzie 120 narodowości. Większość to wyznawcy islamu. W tym wielokulturowym i wielonarodowym kraju katolicy stanowią mniej niż 1 proc. obywateli. Dzisiaj Kazachstan to miejsce tolerancji i otwartości wobec innych, równego traktowania religii. Rektor seminarium w Karagandzie ks. Piotr Pytlowany powiedział mi, że w tej różnorodności kultur warto naśladować ks. Bukowińskiego. Gdy żył na tej ziemi, nigdy nie starał się dominować w rozmowie, narzucać swoich poglądów i przekonań. Za szybko nie oceniał ludzi, których spotykał, a wśród których było wielu ateistów, wiele osób partyjnych. On towarzyszył im. A pytany, mówił o Bogu. Swoim życiem, postawą wyrażał to, kim i jaki jest Bóg.
Dzisiaj w diecezji karagandyjskiej, która jest dwa razy większa niż Polska, pracuje zaledwie 18 księży. Są siostry zakonne, jest świecka misjonarka. Słowa z Pisma Świętego: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało” (Mt 9, 37) pozostają aktualne. Szczególnie tu, w Kazachstanie, kraju, który tak bardzo potrzebuje kolejnych kapłanów.

– Interesują nas losy Polaków, którzy znaleźli się w Kazachstanie. Jak im się teraz żyje? Jak to wygląda w liczbach?

– Często czytamy o 100 tys. Polaków w Kazachstanie. Według spisu ludności, narodowość polską zadeklarowało 35 tys. mieszkańców tego kraju. W ciągu ostatnich lat wielu Polaków powróciło do ojczyzny. Ale są też tacy, którzy wyjechali do Polski i wracają do Kazachstanu z poczuciem rozgoryczenia. W Polsce bowiem nie znaleźli pracy, byli samotni, spotykali się z określeniami typu „ruscy przyjechali”. Obecnie złożono ok. 3 tys. wniosków o repatriację do Polski. Trudno dokładnie określić, ile osób chce wrócić, ponieważ jeden wniosek może dotyczyć jednej osoby lub całej rodziny. Polaków, których spotkaliśmy, cechuje wielka miłość do Polski.

– Proszę powiedzieć, jak Karaganda przygotowuje się na beatyfikację ks. Władysława Bukowińskiego? Jakie znaczenie może mieć to wydarzenie?

– Można powiedzieć, że nie tylko Kazachstan czeka na beatyfikację. Do Karagandy przyjadą grupy z Rosji, Ukrainy, Polski, Włoch i Niemiec. Dla wiernych w Karagandzie i w całym Kazachstanie beatyfikacja ks. Bukowińskiego to nie tylko wielkie, ważne wydarzenie religijne i historyczne. To po prostu dar od Boga. Wiele osób podkreślało, że gdy patrzą na losy ks. Bukowińskiego, łatwiej im podejmować najważniejsze decyzje w życiu. Mówili, że on swoją postawą pokazuje, iż bez względu na sytuację w domu, szkole, pracy czy sytuację polityczną każdy może być szczęśliwy i to od nas zależy, jakie mamy relacje z Bogiem – czy wybieramy Go, czy odrzucamy. To również okazja do wspomnień o wielu tysiącach Polaków, którzy tutaj umarli. Umierali samotni, opuszczeni, cierpiący, bezprawnie wywiezieni z ojczyzny.

2016-08-31 08:35

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wzywa do obrony życia

Niedziela małopolska 41/2017, str. 6

[ TEMATY ]

bł. ks. Władysław Bukowiński

Magdalena Miła

– Nie chodzi o to, aby siłą zwalczać zło, ale poprzez przykład osobistego pójścia za Chrystusem pociągać innych na drogę Ewangelii – mówi ks. Stanisław Mika

– Nie chodzi o to, aby siłą zwalczać zło, ale poprzez przykład osobistego
pójścia za Chrystusem pociągać innych na drogę Ewangelii –
mówi ks. Stanisław Mika

W ramach Pól Chwały relikwie bł. ks. Władysława Bukowińskiego zostały wprowadzone do niepołomickiej świątyni. O ten dar poprosił postulatora proboszcz parafii – ks. Stanisław Mika

Przykład bł. ks. Władysława Bukowińskiego pokazuje, że nawet w najtrudniejszych warunkach można i trzeba głosić Ewangelię. Kapłan na zesłaniu pomagał zachować wiarę i polskość Polakom prześladowanym przez Sowietów.

CZYTAJ DALEJ

Szkaplerz „kołem ratunkowym”

Szkaplerz to najpopularniejsza obok Różańca świętego forma pobożności maryjnej. Historia szkaplerza sięga góry Karmel w Ziemi Świętej, kiedy to duchowi synowie proroka Eliasza prowadzili tam życie modlitewne. Było to w XII wieku. Z powodu prześladowań ze strony Saracenów bracia Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel przenieśli się do Europy i dali początek zakonowi zwanemu karmelitańskim.
W południowej Anglii w Cambridge mieszkał pewien bogobojny człowiek - Szymon Stock, generał zakonu, który dostrzegając grożące zakonowi niebezpieczeństwa, modlił się gorliwie i błagał Maryję, Najświętszą Dziewicę, o pomoc. Pewnej nocy, z 15 na 16 lipca 1251 r., ukazała mu się Najświętsza Panienka w otoczeniu aniołów. Szymon otrzymał od Maryi brązowy szkaplerz i usłyszał słowa: „Przyjmij, Synu najmilszy, szkaplerz Twego zakonu jako znak mego braterstwa, przywilej dla Ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania”. Od tamtej pory karmelici noszą szkaplerz, czyli dwa prostokątne skrawki wełnianego sukna z naszytymi wyobrażeniami Matki Bożej Szkaplerznej i Najświętszego Serca Pana Jezusa, połączone tasiemkami. Słowo „szkaplerz” pochodzi od łacińskiego słowa „scapulae” (plecy, barki) i oznacza szatę, która okrywa plecy i piersi. Papież Pius X w 1910 r. zezwolił na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym.
Do wielkiej Rodziny Karmelitańskiej chcieli przynależeć wielcy tego świata - królowie, książęta, możnowładcy, ale i zwykli, prości ludzie. Dzięki papieżowi Janowi XXII - temu samemu, który wprowadził święto Trójcy Świętej i wyraził zgodę na koronację Władysława Łokietka - szkaplerz stał się powszechny. Papież miał objawienia. Matka Boża przyrzekła szczególne łaski noszącym pobożnie szkaplerz karmelitański. A Ojciec Święty ogłosił te łaski światu chrześcijańskiemu bullą „Sabbatina” z dnia 3 marca 1322 r. Bulla mówiła o tzw. przywileju sobotnim. Szczególne prawo do pomocy ze strony Maryi w życiu, śmierci i po śmierci mają ci, którzy noszą szkaplerz. Jest to niejako suknia Maryi, czyli znak i nieomylne zapewnienie macierzyńskiej opieki Matki Bożej. Kto nosi szkaplerz karmelitański, ten otrzymuje obietnicę, że dusza jego wkrótce po śmierci będzie wyzwolona z czyśćca. Stanie się to w pierwszą sobotę miesiąca po śmierci. Oczywiście, pod warunkiem, że ta osoba nosiła szkaplerz w należytym duchu i żyła prawdziwie po chrześcijańsku, zachowała czystość według stanu i modliła się modlitwą Kościoła.
Jan Paweł II pisał do przełożonych generalnych Zakonu Braci NMP z Góry Karmel i Zakonu Braci Bosych NMP z Góry Karmel, że w znaku szkaplerza zawiera się sugestywna synteza maryjnej duchowości, która ożywia pobożność ludzi wierzących, pobudzając ich wrażliwość na pełną miłości obecność Maryi Panny Matki w ich życiu. „Szkaplerz w istocie jest «habitem» - podkreślał Ojciec Święty. - Ten, kto go przyjmuje, zostaje włączony lub stowarzyszony w mniej lub więcej ścisłym stopniu z zakonem Karmelu, poświęconym służbie Matki Najświętszej dla dobra całego Kościoła. Ten, kto przywdziewa szkaplerz, zostaje wprowadzony do ziemi Karmelu, aby «spożywać jej owoce i jej zasoby» (por. Jr 2, 7) oraz doświadczać słodkiej i macierzyńskiej obecności Maryi w codziennym trudzie, by wewnętrznie się przyoblekać w Jezusa Chrystusa i ukazywać Jego życie w samym sobie dla dobra Kościoła i całej ludzkości” (por. Formuła nałożenia szkaplerza).
Papież Polak od wczesnych lat młodości nosił ten znak Maryi. I zawsze zaznaczał, jak ważny w jego życiu był czas, gdy uczęszczał do kościoła na Górce (Karmelitów) w Wadowicach. Szkaplerz przyjęty z rąk o. Sylwestra nosił do końca życia. (Szkaplerz św. Jana Pawła II znajduje się w klasztorze Karmelitów w Wadowicach.) W orędziu z okazji jubileuszu 750-lecia szkaplerza karmelitańskiego pisał, że szkaplerz „staje się znakiem przymierza i wzajemnej komunii między Maryją i wiernymi, a w rezultacie konkretnym sposobem zrozumienia słów Jezusa na krzyżu do Jana, któremu powierzył swą Matkę i naszą duchową Matkę”.
Matka Boża, kończąc swe objawienia w Lourdes i w Fatimie, ukazała się w szatach karmelitańskich jako Matka Boża Szkaplerzna. Wszystkie osoby noszące szkaplerz karmelitański mają udział w duchowych dobrach zakonu karmelitańskiego. Ten, kto go przyjmuje, zostaje na mocy jego przyjęcia związany mniej lub bardziej ściśle z zakonem karmelitańskim. Rodzinę Karmelu tworzą następujące kręgi osób: zakonnicy i zakonnice, Karmelitańskie Instytuty Życia Konsekrowanego, Świecki Zakon Karmelitów Bosych (dawniej zwany Trzecim Zakonem), Bractwa Szkaplerzne (erygowane), osoby, które przyjęły szkaplerz i żyją jego duchowością w różnych formach zrzeszania się (wspólnoty lub grupy szkaplerzne) oraz osoby, które przyjęły szkaplerz i żyją jego duchowością, ale bez żadnej formy zrzeszania się. Do obowiązków należących do Bractwa Szkaplerznego należy: przyjąć szkaplerz karmelitański z rąk kapłana; wpisać się do księgi Bractwa Szkaplerznego; w dzień i w nocy nosić na sobie szkaplerz; odmawiać codziennie modlitwę zaznaczoną w dniu przyjęcia do Bractwa; naśladować cnoty Matki Najświętszej i szerzyć Jej cześć.

Modlitwa do Matki Bożej Szkaplerznej

O najwspanialsza Królowo nieba i ziemi! Orędowniczko Szkaplerza świętego! Matko Boga! Oto ja, Twoje dziecko, wznoszę do Ciebie błagalne ręce i z głębi serca wołam do Ciebie: Królowo Szkaplerza, ratuj mnie, bo w Tobie cała moja nadzieja.
Jeśli Ty mnie nie wysłuchasz, do kogóż mam się udać?
Wiem, o dobra Matko, że Serce Twoje wzruszy się moim błaganiem i wysłuchasz mnie w moich potrzebach, gdyż Wszechmoc Boża spoczywa w Twoich rękach, a użyć jej możesz według upodobania.
Od wieków tak czczona, najszlachetniejsza Pocieszycielko utrapionych, powstań i swą potężną mocą rozprosz cierpienie, ulecz, uspokój mą zbolałą duszę, o Matko pełna litości! Ja wdzięcznym sercem wielbić Cię będę aż do śmierci. Na twoją chwałę w Szkaplerzu świętym żyć i umierać pragnę. Amen.

CZYTAJ DALEJ

Duchowe dzieje Ojczyzny: Naszym rodzinnym dowodem miłości jest Polska!

2024-07-16 21:04

[ TEMATY ]

ojczyzna

Fot. Canva

Twoją prawdziwą rodziną są ci wszyscy, którzy kochają Polskę. Wiesz to dobrze, nieraz powtarzasz sobie, tak jak i rozumiesz, że między tymi, co kochają jeden cel, nie ma śmierci. Ja ci to tylko potwierdzam teraz, że tak naprawdę jest - czytamy we fragmencie książki "Zadanie Polski", autorstwa Anny Dąmbskiej.

Książka "Zadanie Polski" zawiera teksty dotyczące Polski autorstwa Anny Dąmbskiej, głównie z okresu 1967–1991. Wiele z nich jest publikowanych po raz pierwszy. Wstępny kształt wybór otrzymał w roku 1992. Natomiast w 2005 został poszerzony o kilka tekstów dotyczących warunków i rozumienia dyskutowanej wówczas idei intronizacji Chrystusa w Polsce. W latach 2019–2020, a więc już po śmierci Autorki (2007 r.), wybór został przygotowany do druku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję