Kilka tygodniu temu na łamach „Niedzieli” (nr 22) ukazał się mój wywiad z prof. Massimo Introvignem o Turcji. Mówiąc o sytuacji w tym kraju, profesor zasygnalizował „problem, który poza granicami Turcji nie jest niemal nigdy rozumiany, a mianowicie, że w tym kraju nie mamy do czynienia z konfliktem między środowiskami islamskimi i świeckimi. Jest to konflikt wewnątrz samego tureckiego islamu politycznego i świata bractw islamskich, do których należy Recep Tayyip Erdoğan, konflikt pomiędzy rządem a Fethullahem Gülenem, wpływowym tureckim kaznodzieją rezydującym w USA, który kontroluje w Turcji prawdziwe imperium gospodarcze, medialne i edukacyjne i który stał się zaprzysiężonym wrogiem prezydenta”. Jakie są przyczyny starcia między Erdoğanem i Gülenem, które decyduje o losach tego strategicznego kraju, jakim jest Turcja, ale także islamu politycznego w świecie? Pytanie to zadaję prof. Introvignemu.
W. R.
* * *
WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: – Jak doszło do konfliktu wewnątrz islamskich środowisk w Turcji?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
PROF. MASSIMO INTROVIGNE: – Islam turecki charakteryzuje się silną obecnością bractw. Być może największym i jednym z najstarszych jest bractwo zwane Naqshbandiyya, które liczy 60 mln członków na całym świecie i jest podzielone na dziesiątki różnych grup. Recep Tayyip Erdoğan uformował się religijnie i politycznie w odgałęzieniu Naqshbandiyya zwanym Gümüshanevi, na którego czele stał w Stambule Mehmed Zahid Kotku (1897 – 1980). W innym odgałęzieniu tego samego bractwa uformował się Said Nursî (1877 – 1960) – jeden z najważniejszych tureckich myślicieli XX wieku, założyciel Ruchu Nur („Światło”). Po śmierci Nursiego, jak to często bywa, jego uczniowie podzielili się na różne grupy. Na czele największej z nich stoi Fethullah Gülen. Wszystkie te ruchy różnią się między sobą, ale mają tę samą wypośrodkowaną wizję politycznego islamu – są krytycznie nastawione w stosunku do radykalnych pozycji Bractwa Muzułmańskiego, ale zdecydowanie odrzucają świecki model rozwoju Turcji, który był wprowadzany przez Mustafę Kemala Atatürka (1881 – 1938) oraz przez tureckie wojsko i sędziów inspirowanych przez Atatürka. Idee polityczne islamu wyrażane przez bractwo Naqshbandiyya są zapewne podzielane przez większość tureckiego społeczeństwa. Jednak przez 70 lat każda próba stworzenia rządów inspirowanych islamem politycznym była torpedowana za pomocą przewrotów wojskowych oraz przez sędziów, którzy zakazywali działalności partii islamskich. Przeciwko temu stanowi rzeczy stworzona została szeroka koalicja różnorodnych frakcji politycznego islamu (oprócz Bractwa Muzułmańskiego, uznanego za zbyt ekstremistyczne), która była u władzy w 1996 r., na czele z premierem Necmettinem Erbakanem (1926 – 2011), ale została szybko odsunięta od rządów przez sędziów i wojskowych. To w tym okresie Erdoğan został burmistrzem Stambułu (1994 r.), a następnie, po zwycięskich wyborach w 2002 r. – premierem. Od tego momentu partia Erdoğana wygrywała wszystkie wybory i zawsze była przy władzy. Członkiem tej koalicji był również Gülen, którego korzenie i idee na temat relacji między religią a polityką nie różnią się zbytnio od idei Erdoğana. Gülen jednak czuł się zagrożony przez wojsko i kemalistów, dlatego pozostał w Stanach Zjednoczonych, dokąd przeniósł się w 1999 r. Mimo że istnieją niuanse w ich interpretacji nauki bractwa, Erdoğan i Gülen przez lata byli nawet przyjaciółmi (razem przeciwstawiali się nie tylko kemalistom, ale także Erbakanowi), a różnice między nimi są o wiele mniejsze od tych, które istnieją między nimi a kręgami laickimi inspirowanymi przez Kemala Atatürka.
– Gülen stoi na czele ruchu o nazwie „Hizmet”, który ma miliony zwolenników i dysponuje rozległą siecią szkół, uniwersytetów, telewizji, gazet i grup ekspertów na całym świecie. Jaki jest cel działań tego islamskiego kaznodziei i ruchu, który założył?
– Można powiedzieć, że Gülen i „Hizmet” proponują coś w rodzaju nowej ewangelizacji świata islamskiego. Prawdą jest, że w 140 krajach świata, w których jest obecny „Hizmet”, prowadzi on działalność misyjną również wobec niemuzułmanów. Ale jego głównym celem jest „przebudzenie” muzułmanów, którzy stali się „chłodni”, i doprowadzenie ich do aktywnego praktykowania wiary. Mówimy o tradycji będącej częścią politycznego islamu, w którym rozróżnienie między religią a polityką jest prawie niemożliwe. Doprowadzenie muzułmanina do wiary oznacza więc również uczynienie go gotowym do aktywnej walki o przemianę społeczeństwa w świetle Koranu. Gülen – podobnie jak Erdoğan – chociaż jest krytyczny w stosunku do niektórych grup fundamentalistycznych, proponuje zmodernizowaną wersję islamu politycznego.
– Dlaczego doszło do konfliktu między Gülenem a Erdoğanem?
Reklama
– Jak już powiedziałem, od wczesnych lat 90. ubiegłego wieku do roku 2010, czyli przez 20 lat, Erdoğan i Gülen pracowali razem, by zwalczać ideologię kemalizmu i zmniejszać wpływy wojskowych i sędziów. Jedną z metod Gülena było prowadzenie swoistej islamizacji tureckiej policji, która tradycyjnie jest mniej świecka niż armia. Stopniowo tysiące policjantów, w tym niektórzy wysoko postawieni, przyłączyło się do ruchu Gülena. Inną strategią Gülena było inwestowanie znacznych środków, aby zdobyć dominującą pozycję w tureckich mediach oraz w sektorze prywatnych szkół i uniwersytetów. Przez 20 lat Erdoğan mniej lub bardziej to tolerował, ponieważ działalność ta przyczyniała się do osłabienia kemalizmu. Tyle tylko, że w pewnym momencie Erdoğan uznał, iż Gülen stworzył – głównie dzięki kontroli nad policją – państwo w państwie i dążył do zajęcia jego miejsca. Do konfrontacji doszło w 2011 r., kiedy policja próbowała interweniować przeciwko kierownictwu tureckich służb specjalnych, oskarżonych o paktowanie po kryjomu z ekstremistycznymi organizacjami kurdyjskimi. Ponieważ kierownictwo służb wywiadowczych składało się z ludzi Erdoğana, uznał on, że był to spisek policji i Gülena, aby go obalić. Następnie w 2013 r. policja aresztowała pod różnymi zarzutami synów trzech ministrów Erdoğana, którzy musieli podać się do dymisji. To jeszcze bardziej utwierdziło Erdoğana w przekonaniu, że policja i Gülen chcą obalić jego rząd. Ponieważ rząd kontroluje służby wywiadowcze i ma szerokie uprawnienia, w 2014 r. Erdoğan kazał zrobić czystkę w policji – aresztowano setki wyższych oficerów i zwolniono tysiące innych oraz wydano nakaz aresztowania Gülena. Aresztowano również dyrektora najbardziej poczytnej tureckiej gazety – „Zaman”, która należała wówczas do ruchu Gülena. Nawet sędziowie stojący blisko Gülena zostali oskarżeni o spisek i aresztowani. Zamknięto również wiele jego szkół.
– Erdoğana oskarża się o neoosmańskie ambicje. Wrogowie Gülena natomiast również oskarżają go o tajny plan stworzenia kalifatu, cytują dla przykładu jego słowa, które budzą niepokój: „Wchodźcie w arterie systemu, tak aby nikt was nie zauważył, dopóki nie dojdziecie do centrów władzy”. Rodzi się więc pytanie: co właściwie kryje się za pięknymi hasłami „Hizmetu” o „pracy dla wspólnego dobra”?
– W gruncie rzeczy cele Gülena i Erdoğana zbytnio się nie różnią. Obaj chcą zlikwidować laickie struktury kemalistowskiej Turcji i budować państwo, którego fundamentem byłby polityczny islam z „ludzką twarzą”, który z kolei mógłby być zaakceptowany w Europie i Stanach Zjednoczonych, z uniknięciem wojowniczych tonów Bractwa Muzułmańskiego. Obaj są przede wszystkim sunnitami i tureckimi nacjonalistami, dlatego np. nie znoszą Baszara al-Asada, który jest szyickim schizmatykiem i dyskryminuje sunnitów w Syrii; obaj obawiają się Kurdów, dlatego uważają, że ISIS jest mniejszym złem w porównaniu z kurdyjskim nacjonalizmem czy reżimem Al-Asada. Erdoğan i Gülen oskarżają się wzajemnie o fundamentalizm i o dążenie do stworzenia kalifatu, bo wiedzą, jakie emocje wywołują na Zachodzie takie słowa, jak „kalifat” i „fundamentalista”. Ale ludzie na Zachodzie często nie rozumieją, że projekty Erdoğana i Gülena są podobne i przewidują podobną przyszłość dla Turcji – jedyna różnica polega na tym, kto ma tym procesem kierować...