22 lutego. Dla wielu dzień jak co dzień. Dla innych jednak dzień szczególny: rocznica wydarzenia, które wpłynęło nie tylko na ich losy. 22 lutego 1931 r. Faustyna Kowalska, prosta zakonnica drugiego chóru,
miała widzenie Jezusa w postaci, która dla wielu stanie się źródłem nawrócenia i nadziei. Tak opisała je w swoim Dzienniczku: "Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej.
Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. (...) Po chwili powiedział
mi Jezus: «Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten Obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie. Obiecuję, że dusza, która czcić będzie
ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić ją będę jako Swej chwały»" (Dz 47).
Prawda o Bożym miłosierdziu, przypomniana tak mocno przez św. Faustynę, staje się coraz bardziej aktualna i coraz bardziej potrzebna dziś, kiedy świat z coraz większym niepokojem spogląda na zagrażające
ludzkości zło. Jak powiedział 17 sierpnia 2002 r. w łagiewnickim sanktuarium Papież Polak: "Na wszystkich kontynentach z głębin ludzkiego cierpienia zdaje się wznosić wołanie o miłosierdzie. Tam, gdzie
panuje nienawiść i chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnych, potrzeba łaski miłosierdzia, które koi ludzkie umysły i serca, i rodzi pokój. Gdzie brak szacunku dla życia i godności człowieka,
potrzeba miłosiernej miłości Boga, w której świetle odsłania się niewypowiedziana wartość każdego ludzkiego istnienia. Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku
prawdy". Jan Paweł II jest szczególnym orędownikiem Bożego miłosierdzia, mówiącym o nim całemu światu. Na krakowskich Błoniach przypomniał nam swoistą "geografię miłosierdzia", ów "świetlisty szlak, na
którym św. Faustyna Kowalska przygotowywała się do przyjęcia orędzia o miłosierdziu - od Warszawy przez Płock, Wilno po Kraków - wspominając również tych, którzy na tym szlaku służyli Apostołce miłosierdzia
pomocą".
Kiedy słuchałem tych słów Papieskich, zrobiło mi się wstyd. Dlaczego? Bo Płock wcale nie świeci najmocniej na tym "świetlistym szlaku"... Fakt, że swego czasu władze komunistyczne zrobiły wszystko,
by o tym szczególnym miejscu - miejscu pierwszych objawień - nikt nie wspominał. W 1950 r. siostry zostały z klasztoru brutalnie usunięte i mogły powrócić do budynku, który uległ kompletnej dewastacji,
dopiero po 40 latach. Wychowywałem, się mieszkając kilka domów dalej i z tego czasu pamiętam to miejsce jako państwową szkołę specjalną z boiskiem, na które można było się czasami zakraść, żeby pograć
w piłkę. Oficyna, w której znajdowała się cela s. Faustyny została wyburzona. Dopiero w latach 80., kiedy chodząc do liceum, codziennie przechodziłem obok tego miejsca, a animatorka z grupy oazowej nauczyła
mnie odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego, zacząłem zwracać na nie uwagę. Potem przyszedł rok 1990, odzyskanie tego miejsca, kolejne remonty, rosnący kult, pielgrzymki z coraz dalszych stron świata.
To cieszy. Ciągle jednak nie daje mi spokoju wyrzut, że "swoi Go nie przyjęli". Wciąż niepokoją mnie pytania: ilu płocczan potrafi wskazać, gdzie miały miejsce pierwsze objawienia Jezusa Miłosiernego?
Ilu ludzi z tej diecezji, w której miały miejsce pierwsze objawienia, było tu choć raz? Ilu młodych, sączących leniwie piwo w pubach przy Grodzkiej lub w ogródkach na Starym Rynku albo wrzeszczących na
całe gardło zasłyszane dopiero co przy barze sprośne piosenki, słyszało o Bożym miłosierdziu? Ilu z nas pamięta o tej szczególnej dacie i miejscu: Płock, 22 lutego 1931 r., miejsce i dzień pierwszych
objawień Jezusa Miłosiernego św. Faustynie Kowalskiej, a dla ilu jest to po prostu dzień jak co dzień?
Pomóż w rozwoju naszego portalu