Diakonat to pierwszy z trzech stopni sakramentu święceń (po nim jest jeszcze prezbiterat i episkopat). Podczas obrzędu święceń biskup nakłada ręce na kandydata i wyświęca go dla posługi – bo diakon nie jest po to, żeby zastąpić kapłanów, ale żeby ich wspierać. Z tego też powodu diakoni nie sprawują Mszy św., nie spowiadają i nie udzielają sakramentu namaszczenia chorych. Podczas liturgii asystują i posługują przewodniczącemu. Mogą też uroczyście udzielać chrztu, asystować przy zawieraniu małżeństwa przez narzeczonych, przewodniczyć liturgii pogrzebu i nabożeństwom.
Chcę być księdzem, bo...
Ale zacznijmy od początku, bo przecież żaden z nich nie przygotowywałby się do diakonatu, gdyby kilka lat wcześniej nie zapragnął zostać księdzem. Tak o swoim powołaniu mówi Andrzej Pytlik: – Chcę zostać księdzem, ponieważ wierzę, że to Pan Bóg mnie do tego wybrał i tak rozeznałem moją drogę. Chcę być księdzem zgodnie z wolą Bożą i z moimi pragnieniami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Ja swoje powołanie, swoje pójście za Chrystusem odczytuję po pierwsze jako wolę Bożą, a po drugie jako odpowiedź na Jego miłość – dodaje Kamil Obała. – Czuję się zaproszony do tego, żeby być Jego sługą.
Barnaba Dębicki podkreśla, że swoje powołanie odczytał poprzez więź ze Słowem Bożym i głębszą relację z Biblią. – Myślę, że odpowiedzią na Boże Słowo jest właśnie moje życie i moje powołanie – mówi.
Trochę strachu jest
Reklama
Nie ma mocnych – przy podejmowaniu takich decyzji musi pojawić się przynajmniej cień strachu, czy się podoła nowemu zadaniu. – Lękam się tego, że będę promował siebie, że sam będę w centrum, zamiast przybliżać ludzi do Pana Boga. Boję się, że będę wypełniał swoją wolę, a nie wolę Bożą, dla której przecież wstąpiłem na drogę prowadzącą do kapłaństwa – mówi Adam Skubis.
– W wieku 24 lat podejmuję decyzję na całe życie i na szali stawiam coś najcenniejszego, czym Pan Bóg mnie obdarzył – tłumaczy Barnaba Dębicki. – W takiej sytuacji pewien lęk jest czymś naturalnym, ale powierzam wszystko Bogu i myślę, że w tej drodze nie jestem sam.
Jakub Świątek przyznaje: – Najbardziej lękam się tego, że poddam się temu strachowi, że on mnie sparaliżuje. Bo to, że strach będzie w przyszłej pracy duszpasterskiej, to jest właściwie pewne. Czy to strach przed parafią, przed ludźmi, przed posługami. I najgorzej będzie mu się poddać.
Jednak to nie znaczy, że lęk jest uczuciem dominującym. – Mimo że diakonat umożliwi nam posługę w rzeczach nowych, to jednak byliśmy do tego przygotowywani i dlatego aż tak wielkiego lęku nie ma, bo jesteśmy poniekąd oswojeni z tym, co będziemy robili. I znamy to – uważa Michał Szot.
Nowy strój, nowe zadania
Reklama
Czym są te nowe rzeczy, nowe posługi? – Będziemy mogli wykonywać niektóre czynności liturgiczne, już nie tylko jako ministranci. Będzie nam przysługiwał odpowiedni strój liturgiczny, czyli stuła i dalmatyka. Przez święcenia diakonatu stajemy się duchownymi – wymienia Damian Wierzbicki. – Do tej pory jako akolici byliśmy nadzwyczajnymi szafarzami Komunii św., a teraz będziemy już zwyczajnymi. Pojawią się nowe obowiązki, na przykład codzienne odmawianie brewiarza. Diakonat to służba. W jakimś stopniu realizuje się ona przez nasze obowiązki w seminarium. Diakoni mają u nas różne dyżury, np. chodzą z Komunią św. do DPS-u.
Nowych diakonów czekają też zimowe praktyki, które potrwają od Bożego Narodzenia do końca stycznia. – To nie są takie praktyki jak na IV roku, na których się rozeznaje powołanie. Praktyki diakońskie to przede wszystkim konkretna pomoc na parafii, zwłaszcza że przypadają na czas chodzenia po kolędzie, kiedy księża są bardziej zajęci. Dlatego diakoni zajmują się np. kancelarią, głoszą kazania itd. – tłumaczy Barnaba Dębicki.
Ostatni rok będzie bardzo ważny w przygotowaniu do święceń kapłańskich. – Roczny diakonat jest (tak to odbieram) po to, żeby nauczyć się służby Kościołowi i drugiemu człowiekowi, byśmy później jako kapłani mogli tę służbę realizować w pełni. Diakonem będę zawsze – w tej służbie, którą będę niósł również później jako ksiądz – mówi Kamil Obała.
Tego im trzeba
Kiedy pięć lat temu przyjechali do Łagowa na obóz integracyjny przed rozpoczęciem seminarium, było ich 22. Do Paradyża na inaugurację przybyło 19. Teraz na ich roczniku z pierwotnego składu jest 9, a w sumie formację seminaryjną kontynuuje 14. Mówi się, że takich będziemy mieli księży, jakich sobie wymodlimy. Do dzieła zatem!