Reklama
To już trzeci raz, kiedy Fundacja wysyła kontener dla polskich misjonarzy na Czarny Ląd, ale zanim dotrze on do celu, przemierzy jeszcze długą drogę. Po ok. 2 miesiącach kontener z Polski z najpotrzebniejszymi darami trafi do polskich misjonarzy do Duala na zachodzie Kamerunu, a następnie zostanie rozpakowany w Atoku (ok. 170 km od stolicy Jaunde). – Misjonarze stali przed ogromnym problemem. Na Czarnym Kontynencie brakuje niemal wszystkiego. Była pilna potrzeba, by ułatwić życie mieszkańcom, a tym samym usprawnić pracę misyjną. Często żartuje, że kiedy toczyła się na ten temat dyskusja wśród misjonarzy, stałem w środku i padło na mnie – mówi Adam Gardynik – prezes Fundacji Stefana Szolc-Rogozińskiego Serce dla Afryki. Wiele braków dotyczy specjalistycznego sprzętu medycznego. W placówce w Garoua Boulai na granicy z Republiką Centralnej Afryki, w której posługuje dominikanka s. Tadeusza (Helena Frąckiewicz), do najbliższego dentysty mieszkańcy muszą pokonać drogę ok. 240 km. W przychodni znajduje się specjalistyczny sprzęt „drugiego użytkowania”, który został sprowadzony m.in. z Polski 10 lat temu. Na terenie placówki od 23 lat funkcjonuje porodówka. Jej inicjatorka s. Józefina wybudowała ją m.in. ze względu na wysoką śmiertelność wśród dzieci. Potrzeby przychodni są wciąż ogromne. Brakuje m.in. respiratora, narzędzi specjalistycznych, bielizny osobistej dla kobiet. Zdarzają się także przerwy w dostawie prądu. Z przychodni korzystają najbiedniejsi mieszkańcy. W styczniu na świat przyszło tam 18 dzieci.
Rzeczywistość misyjna
W kraju tym 1,5 razy większym niż Polska, nazywanym „Afryką w pigułce”, pracuje około 100 polskich misjonarzy z około 20 zgromadzeń. Budują oni przychodnie zdrowia, które służą mieszkańcom, skromnie je wyposażając, gdyż specjalistyczny sprzęt jest tam niedostępny. Połowa kontenera, który został wysłany do Kamerunu, zawierała wyposażenie do szpitali i przychodni zdrowia. – Rzeczy pozyskaliśmy z likwidowanych placówek zdrowia z całej Polski – zaznacza Adam Gardynik. Misjonarze w Polsce mają rodziny, a także wielu przyjaciół z parafii, w których pracowali. Świat się bardzo zmniejszył. Na portalach społecznościowych proszą o pomoc, a ich prośby zostają często wysłuchane. Wszystkie dary, które płyną w kontenerze, to odpowiedź ludzi dobrej woli na apel posługujących na Czarnym Lądzie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nieprzewidywane historie
Reklama
– Przy każdym pakowaniu pojawiają się niespodzianki. Do trudnej kilkugodzinnej pracy w chłodzie zgłosili się młodzi ludzie z Uzbekistanu, którzy pracują w Polsce na trzyletnim kontrakcie – tłumaczy A. Gardynik. – By pomóc w pakowaniu kontenera wzięli dzień wolny. Kolejną niespodzianką było bardzo nowoczesne łóżko ginekologiczne, które wzbogaci przychodnię zdrowia prowadzoną przez polskie siostry ze Zgromadzenia Opatrzności Bożej w Ayos w Kamerunie. Jedyną wadą jest jego waga – 230 kg. Musieliśmy pożyczyć sprzęt, aby je załadować do kontenera. Było wiele pakunków niestandardowych i zdarzały się dyskusje, jak należy to zapakować, aby bez szkód dotarło na miejsce. Podczas pracy przy niskiej temperaturze powietrza, trudnościach z załadunkiem, miła atmosfera pracy pozwalała pokonać nam trudności. To wszystko dzieje się jednoosobowo. W wynajmowanym magazynie gromadzę wszystkie dary. W dniu pakowania jestem przy załadunku. Każda paczka jest podpisana do kogo ma trafić, jednakże na prośbę misjonarzy po dotarciu kontenera do Kamerunu, jestem na miejscu, by móc go odebrać, rozpakować i porozwozić do konkretnych placówek misyjnych. To już trzecia nasza akcja. Do tej pory wszystko sprawnie nam wychodziło.
Radość misjonarzy
Największą nagrodą za trud pracy jest radość wśród misjonarzy. To motywacja, dzięki której chce to wciąż robić, mówi Gardynik. – Rzeczy, których nie mogli zdobyć ani kupić, nagle są im podarowane. Te rzeczy nie są oczywiście dla nich. Specjalistyczny sprzęt w postaci łóżka ginekologiczno-położniczego, sterylizatory, fotele dentystyczne będą służyć przez lata ubogim Afrykańczykom w przychodniach zdrowia. Oprócz niezbędnych rzeczy do placówek medycznych w kontenerze znalazły się m.in. środki czystości czy wyposażenie dla szkół prowadzonych przez polskich misjonarzy. – Nigdzie w szkole do tej pory nie widziałem tablic szkolnych. Udało mi się wysłać tablice dwuskrzydłowe, gdzie można stosować różne metody edukacji. Dzięki temu efekty nauczania są jeszcze lepsze. W Abong’ Mbang, mieście liczącym ok. 100 tys. mieszkańców, siostra Alicja ze Zgromadzenia Sióstr Duszy Chrystusowej, dyrektor katolickiej szkoły, uzyskuje najlepsze wyniki nauczania w całym kraju. Niestety ogromnym problemem jest analfabetyzm. Na wschodzie Kamerunu, najbardziej ubogiej i zaniedbanej części kraju połowa uczniów nie uczęszcza do szkoły. Przed nami stoi ogromne wyzwanie, by móc zapewnić im przyszłość.
Pomoc ludzi dobrej woli
Reklama
Misjonarze na Czarnym Kontynencie nie tylko wypełniają dzieła miłosierdzia, ale sami doświadczają ich każdego dnia. Dowodem na to jest fakt, że tak wielu ludzi dobrego serca zechciało przyłączyć się do akcji. Jest to odpowiedź na Rok Jubileuszowy zainaugurowany przez papieża Franciszka. – Ta akcja znajduje żywy oddźwięk wśród misjonarzy. Inicjatywa się rozszerza. Wysłanie kontenera jest możliwe, gdyż w Polsce jest wielu ludzi dobrej woli, chcących pomagać ludziom z Afryki. Gdyby nie udział wielu wspaniałych i życzliwych ludzi z naszego kraju, nie miałoby to takiego wymiaru – zaznacza prezes fundacji. Na apel misjonarzy odpowiedzieli także słuchacze Radia Rodzina. – Dzięki audycji w katolickiej rozgłośni otrzymałem wiele telefonów z chęcią konkretnej pomocy. Lekarz z Mińska Mazowieckiego w odpowiedzi na apel o wyposażenie gabinetu dentystycznego podarował nam unit stomatologiczny. Kontener jest drogim przedsięwzięciem, bez wsparcia ludzi jego wysłanie nie byłoby możliwe, misjonarzy na wiele rzeczy nie stać, zaznacza koordynaor akcji.
Misjonarze miłosierdzia
Misjonarze na Czarnym Lądzie od kilkudziesięciu lat szerzą dzieła Miłosierdzia. Prowadzą szkoły i przedszkola oraz sierocińce, zapewniają opiekę medyczną, służą chorym na trąd, Aids czy inne choroby dotykające Czarny Kontynent, ale przede wszystkim ewangelizują. – Stanowią centrum radosnego życia. Skupiają wokół siebie mieszkańców, którzy otrzymują od nich pomoc na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim dają dzieciom nadzieję na lepszą przyszłość. Ich dobroć zostaje nagrodzona. Kolejny kontener z najpotrzebniejszymi darami ma wyruszyć już w czerwcu. – Mam nadzieję, że w ciągu dwóch lat uda nam się wspólnymi siłami wyposażyć przychodnie prowadzone przez polskich misjonarzy, mówi Gardynik.
* * *
Fundacja Stefana Szolc-Rogozińskiego Serce dla Afryki oprócz pomocy w postaci kontenera prowadzi akcję „Szepnij słowo”, organizuje Adopcję na Odległość. Tylko w tym roku ma pod opieką 524 dzieci ze szkoły podstawowej i ze szkoły średniej oraz 97 osób ze Zrzeszenia Studenckiego św. Dominika. W czerwcu we Wrocławiu szykuje się także niezwykła wystawa zdjęć, której autorami są afrykańskie dzieci. Więcej informacji, w jaki sposób można pomóc, znajdą Państwo na stronie internetowej fundacji sercedlaafryki.com, a także na profilu społecznościowym Facebook.