Doskonale pamiętam pierwszą noc, jaką przeżyliśmy, adorując Pana Jezusa w tabernakulum umieszczonym w kaplicy naszego domu – wspomina Ludmiła Puzanowska. – 21 listopada 1992 r. w wigilię uroczystości Chrystusa Króla bp Józef Pazdur wraz z proboszczem parafii św. Antoniego na Karłowicach o. Antonim Dudkiem OFM odprawili Mszę św. i umieścili Najświętszy Sakrament w tabernakulum. Od tego czasu w każdą noc z czwartku na piątek trwamy kolejno na modlitwie adoracyjnej. Pomysł na założenie wspólnoty, w której mieszkałoby kilka rodzin żyjących duchowością bł. Karola de Foucauld, zrodził się w sercach Ludmiły i Władysława Puzanowskich w wyniku spotkania Małych Sióstr Jezusa (po raz pierwszy w 1976 r.). – Kiedy je odwiedziliśmy, mieliśmy wrażenie, że wchodzimy do bardzo gościnnego domu, dopiero później okazało się, że jest tam kaplica z Najświętszym Sakramentem. Byliśmy wtedy młodym małżeństwem, po formacji w duszpasterstwie akademickim, w sposób nie do końca uświadomiony szukaliśmy wspólnoty, czuliśmy, że nie powinniśmy zostać sami.
Reklama
Zrealizowanie pragnień o wspólnocie nie było łatwe. Państwo Puzanowscy opowiadali znajomym o swoich spotkaniach z Siostrami, o duchowości bł. Karola, ale nie od razu spotkali się ze zrozumieniem. Plany związane z budową Dużego Domu pojawiły się dopiero w 1988 r. – Z samego faktu, że w naszym domu jest kaplica, jeszcze nic nie wynika – mówi W. Puzanowski. – Łaską jest obecność Pana Jezusa i to, że życie z Nim, spędzanie z Nim czasu zmienia nas. Jesteśmy wierni adoracji, każdego dnia modlimy się przed Panem Jezusem, staramy się Go naśladować.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Odkryć piękno (w) codzienności
Członkowie Wspólnoty Duży Dom, podobnie jak Małe Siostry Jezusa, nie podejmują konkretnych dzieł apostolskich, ich życie i duchowość opierają się na prostocie. – Święta Rodzina w Nazarecie była postrzegana jak większość innych rodzin, żyła tak jak wszyscy, ale przy tym była święta – wyjaśnia W. Puzanowski. – Małe Siostry Jezusa podejmują najprostsze prace, które mają zbliżać je do ludzi. My, jeśli to możliwe, pracujemy zgodnie ze swoimi kwalifikacjami, staramy się zadbać o nasze rodziny, ale nie dążymy do tego, by ciągle mieć więcej. Chcemy służyć innym, taką postawę przyjął przecież Pan Jezus. – Staramy się być otwarci na potrzeby innych, pomagać im, dzielić się tym, czym możemy – dodaje L. Puzanowska. – Dzięki temu, że jest nas więcej (wspólnotę tworzy obecnie 7 rodzin), mamy większe możliwości, by to robić. Kiedy ja nie mogę udzielić komuś pomocy, proszę o to innych. Nasza duchowość jest naprawdę bardzo prosta, nie wyróżniamy się niczym spektakularnym. Staramy się po prostu dobrze żyć.
Odnalezieni przez Karola!
Reklama
Wanda i Radek Mokrzyccy wraz z liczną gromadką swoich dzieci dołączyli do wspólnoty 5 lat temu. – Mieszkaliśmy w Trzebnicy, mieliśmy już czwórkę dzieci i dość małe mieszkanie – opowiada Radek. – Chcieliśmy zamienić je na większe, mieliśmy już nawet upatrzony konkretny lokal, ale ktoś nas uprzedził i kupił go wcześniej. Wiedzieliśmy o Dużym Domu od naszej koleżanki, córki założycieli wspólnoty. Pomyśleliśmy, że również w Trzebnicy taka wspólnota mogłaby powstać, postanowiliśmy ich więc odwiedzić, by dowiedzieć się, od czego zacząć działania. Wówczas okazało się, że we wrocławskiej wspólnocie właśnie zwalnia się jedno mieszkanie. Państwo Puzanowscy zaproponowali nam, żebyśmy wprowadzili się do niego na 2 lata. Potem mieliśmy zdecydować co dalej – wrócić do Trzebnicy albo zostać we Wrocławiu. Po upływie tych kilku lat wiemy, że jest to miejsce, w którym chcemy mieszkać! – Mnie jako wielodzietnej mamie łatwiej jest pójść do kaplicy naszego Domu i choć chwilę pobyć z Panem Jezusem, niż pójść do kościoła. Kiedy dzieci chorują, zdarza się, że nie ma możliwości, by wyjść z domu. Pamiętam też niezwykłe przeżycia, jakie towarzyszyły mi podczas pełnienia pierwszego dyżuru w kaplicy. Czułam się wyjątkowo, bo mogłam przygotować kielich, bo to ode mnie zależało, na jakim korporale zostanie położony Pan Jezus... Wanda wspomina także pierwszą randkę z Radkiem i marzenia, jakie wtedy mieli: – Powiedzieliśmy sobie, że gdybyśmy mieli być razem, będziemy mieć co najmniej piątkę dzieci (teraz czekamy na ósme) i zamieszkamy w domu, w którym będzie kaplica. Wtedy te plany wydawały się niedorzeczne, ale Panu Bogu chyba nasz pomysł się spodobał!
Wielki Post
W kaplicy Dużego Domu odprawiane są Msze św., ale nie jest ich dużo i nigdy w niedzielę. Członkowie wspólnoty mają przede wszystkim być obecni w parafii. Dlatego w Wielkim Poście uczestniczą w nabożeństwach odbywających się w parafii św. Antoniego. – W Wielkim Tygodniu przygotowujemy Drogę Krzyżową w naszej kaplicy – wyjaśnia W. Puzanowski. – Każdy przygotowuje rozważania do jednej ze stacji, nie ustalamy tego, czego dokładnie mają dotyczyć, a potem okazuje się, że pięknie układają się w całość. – Każdego dnia odmawiamy także Modlitwę zawierzenia bł. Karola de Foucauld poświęconą ostatnim słowom Pana Jezusa wypowiedzianym na krzyżu. Dbamy o to, by wystrój kaplicy był odpowiedni do przeżywanego okresu liturgicznego. W Wielki Czwartek adorujemy Pana Jezusa przy zamkniętym tabernakulum, a w Wielki Piątek o godz. 15 odbywa się adoracja krzyża.
Plany i marzenia
Ludmiła i Władysław Puzanowscy są wdzięczni Panu Bogu i ludziom za dar wspólnoty i możliwość mieszkania z Panem Jezusem pod jednym dachem. Pragnienie, które zrodziło się przed laty, pozostaje niezmiennie to samo – jest to pragnienie, by Pan Jezus obecny w Eucharystii był coraz goręcej kochany. Dlatego Duży Dom zaprasza na czas cichej rozmowy z Bogiem wszystkich, którym bliska jest modlitwa adoracyjna. W Dużym Domu we Wrocławiu wolnych mieszkań już nie ma, ale nie oznacza to, że nie można się ze wspólnotą zżyć, a nawet do niej przynależeć, zostając jej członkiem stowarzyszonym. Duchowość bł. Karola de Foucauld jest cenną propozycją dla osób świeckich. Z radością odkrywają ją ci, którzy w codzienności tęsknią za żywą relacją z Bogiem i człowiekiem. Duży Dom pragnie swoim życiem opowiadać o takiej możliwości.