DOROTA ZAŃKO: – Proszę opowiedzieć o historii kaplicy św. Huberta z kościoła św. Elżbiety we Lwowie.
JANUSZ HODYR: – Historia ta jest długa. W 1876 r. we Lwowie została podjęta inicjatywa utworzenia pierwszego w zniewolonej Polsce zrzeszenia łowieckiego pn. Galicyjskie Towarzystwo Łowieckie. Skupiało ono w swoich szeregach myśliwych z całej Galicji. W 1911 r. zakończono budowę kościoła św. Elżbiety, chociaż prace przy wystroju jego wnętrza trwały do 1939 r. Poświęcenia tej świątyni dokonał 3 listopada 1911 r., w święto św. Huberta abp Józef Bilczewski. Myśliwi z GTŁ na swym jubileuszowym XXXV Walnym Zjeździe jednogłośnie przyjęli wniosek dr. Józefa Ekielskiego, by dla św. Elżbiety ufundować kaplicę św. Huberta. Rozpoczęli zbiórkę funduszy na ten cel. Niestety, okres I wojny światowej, kryzys gospodarczy sprawił, że zgromadzone pieniądze straciły na wartości, a zebrany kapitał stopniał do „zera”. Myśliwi ponownie rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na kaplicę. 16 czerwca 1926 r., podczas złotego jubileuszu Małopolskiego Towarzystwa Łowieckiego, kaplica została uroczyście poświęcona i oddana do użytku. W jej centralnym miejscu znajdował się obraz ołtarzowy „Wizja św. Huberta”. Projektantem i głównym dekoratorem kaplicy był prof. Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, ceniony lwowski malarz, Kazimierz Sichulski.
Reklama
– Zainteresował się Pan losem obrazu z tej kaplicy. Dlaczego?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Zadecydował o tym przypadek. Do Lwowa po raz pierwszy pojechałem w 2002 r. Zwiedzanie tego miasta rozpocząłem od kościoła św. Elżbiety. Wówczas nie wiedziałem, że w jego murach była pamiątka łowieckiej tradycji i kultury. Zauroczony architekturą świątyni, postanowiłem zapoznać się z jej historią. Zastanawiałem się też, co stało się z pamiątkami ofiarowanymi przez myśliwych dla kaplicy Hubertowskiej? Po 2 latach poszukiwań usłyszałem od ks. Juliana Bartnika, iż ten obraz został uratowany – prawdopodobnie przez siostry sakramentki, które ewakuując się ze Lwowa w 1946 r. miały go przywieźć do warszawskiego kościoła na Nowym Mieście. Zintensyfikowałem swe działania, ale żmudne poszukiwania trwały 12 lat.
6 grudnia 2013 r. otrzymałem telefon. Zostałem zaproszony do obejrzenia tego obrazu znajdującego się w prywatnej kolekcji.
– Co Pan czuł, kiedy zobaczył Pan to płótno?
– Tego wrażenia nie da się opisać w jednym zdaniu. Wzruszenie i ogromna radość ze spełnionego marzenia, by móc stanąć przy obrazie K. Sichulskiego. Zobaczyć jego oryginalne kolory, fakturę, płótno. Dodatkowa radość z faktu, że przy obrazie było mi dane stanąć z osobą mi bliską, mocno mnie wspierającą i pomagającą w tych poszukiwaniach. Osobą, bez której nie dotarłbym do tej wyjątkowej pamiątki łowieckiej przeszłości – daru myśliwych z Małopolski.
Reklama
– 12 lat poszukiwań. Z pewnością musiał Pan włożyć w te działania mnóstwo wysiłku…
– Przez te 12 lat pokonałem ponad 8 tys. km, odwiedzając różne osoby, które mogły mieć jakiekolwiek informacje dotyczące tego obrazu. O poniesionych kosztach i czasie nie wspomnę. Poznałem ciekawych ludzi. Spotkałem dziś już śp. Jerzego Janickiego – znanego popularyzatora Kresów, znalazłem i odwiedziłem córki K. Sichulskiego. Poznałem Wiesława Krawczyńskiego juniora i odkryłem nieznane karty historii dotyczące jego ojca. Przez te lata także dokumentowałem swoje poszukiwania, zbierałem materiały, pisałem artykuły. Może dzięki wstawiennictwu św. Huberta uda mi się zgromadzić środki, by wydać moje wspomnienia w formie książki.
– Wiele lat poszukiwań udało się zakończyć sukcesem. Co dalej?
Reklama
– Przy okazji poszukiwań odkryłem drugi wątek historii kaplicy Hubertowskiej we Lwowie. Chodzi o zapomnianą inicjatywę lwowskiego myśliwego – uczestnika uroczystości poświęcenia kaplicy Hubertowskiej we Lwowie, Romana Huberta Hupałowskiego, który postanowił ufundować dla polskich myśliwych kaplicę Hubertowską na wzór tej ze Lwowa. Było to na przełomie lat 80. i 90. XX w., kiedy przyjechał do Polski z USA, przywożąc i ofiarując – wycenione na milion dolarów swoje trofea myśliwskie do powstającego muzeum łowiectwa i jeździectwa w Warszawie. Wyasygnował również pokaźną sumę pieniędzy, aby w Warszawie mogła powstać replika lwowskiej kaplicy, a jej głównym motywem była kopia obrazu „Wizja św. Huberta”. Kopia powstała, lecz, niestety, sama kaplica nie doczekała się realizacji. Może obecne pokolenie myśliwych przypomni sobie tę ideę i uda się dokończyć to dzieło.
– Proszę zdradzić, gdzie obecnie znajduje się obraz z lwowskiej kaplicy?
– Jest w prywatnych rękach. Na terenie Polski. Nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć, ponieważ dałem uroczyste słowo honoru, że zachowam anonimowość obecnego posiadacza tego obrazu. Dodam tylko ciekawostkę, że nazwisko obecnego właściciela pochodzi od słowa jeleń. W kontekście głównego motywu, jaki znajduje się na obrazie, to wymowny i zastanawiający szczegół.