Zacznijmy od księży. Polacy ostatnio dwa razy z rzędu zostawali mistrzami Europy. Uchodzili zatem za faworytów. Niestety – po raz trzeci ta sztuka się nie udała. Musieliśmy uznać wyższość Portugalczyków, którzy w finale pokonali nas 1:0. 3. miejsce zajęli Bośniacy, zwyciężając Chorwatów. Gospodarzom turnieju przypadła 13. lokata. Warto wiedzieć, że w ich szeregach znaleźli się też polscy kapłani, którzy na co dzień posługują właśnie w Austrii.
W mistrzostwach wzięło udział 220 księży z 16 państw Starego Kontynentu. Był to już 11. turniej, którego największą gwiazdą okazał się bramkarz reprezentacji Węgier (ostatecznie zajęli 6. miejsce) – bp László Kiss-Rigó (diecezja Szeged-Csanád), były zawodnik jednego z 2-ligowych madziarskich zespołów. Piłkarze z przeciwnych drużyn żalili się, że węgierscy duchowni tworzyli przed własną bramką swoisty mur i chronili w ten sposób swojego golkipera i przełożonego zarazem. Sensacją halowych zmagań była reprezentacja Czarnogóry, gdzie w całym kraju pracuje... 24 katolickich duchownych. Czarnogórcy uplasowali się na 8. pozycji. Księża piłkarze porozumiewali się ze sobą po niemiecku, angielsku, rosyjsku i... łacinie. Za rok mistrzostwa Europy odbędą się na Słowacji. Liczymy na równie udany występ polskich duchownych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Jeśli zaś chodzi o narciarski mundial w Szwecji, to 22 lutego br. Justyna Kowalczyk i Sylwia Jaśkowiec po raz pierwszy w historii polskich występów wywalczyły brązowy medal w sprincie drużynowym techniką dowolną (złoto zdobyły Norweżki, a srebro – Szwedki). Ta pierwsza medali mistrzostw ma razem już 8 (2 złote, 3 srebrne i 3 brązowe). Druga z Polek natomiast na podium seniorskiego turnieju tej rangi stanęła po raz pierwszy. Warto zaznaczyć, że Sylwia Jaśkowiec jest osobą wierzącą i praktykującą. Wiele razy wypowiadała się nt. swojej wiary, przyznaje otwarcie w mediach, że jest „narzędziem w rękach Najwyższego”. To niesamowita kobieta. Po ciężkim wypadku wróciła do sportu i w 2011 r. wystartowała w maratonie Everest w Himalajach na wysokości ponad 5 tys. m n.p.m. Przegrała ów morderczy bieg (normalny, nie na nartach) tylko z... Szerpami. Była najlepsza spośród obcokrajowców. Czapki z głów przed naszymi paniami – Justyną i Sylwią.
28 lutego br. nasi skoczkowie – Kamil Stoch, Piotr Żyła, Jan Ziobro i Klemens Murańka – zdobyli kolejny brązowy medal na mistrzostwach w Falun w drużynowym konkursie skoków. Drudzy byli Austriacy, a pierwsi – rewelacyjni Norwegowie. W ekipie Łukasza Kruczka najlepiej spisał się dwukrotny złoty medalista olimpijski z Soczi – Kamil Stoch. Udało się zatem powtórzyć osiągnięcie sprzed 2 lat, kiedy we włoskim Val di Fiemme też zajęliśmy 3. pozycję.
Być może sympatycy skoków narciarskich spodziewali się więcej po Biało-Czerwonych, szczególnie po Kamilu Stochu. Nie należy zapominać, że na początku sezonu miał on kontuzję i tak naprawdę nie udało mu się ustabilizować formy na iście mistrzowskim poziomie. Niemniej jednak naprawdę nie mamy powodów do narzekań. Cieszmy się sukcesami naszych. W przyszłości może być tylko lepiej.