Holandia coraz mniej kojarzy się z tulipanami. Coraz bardziej za to jest przykładem miejsca dotkniętego dechrystianizacją, która przybiera – obawiam się użyć tego słowa, ale chyba jest najwłaściwsze – straszne rozmiary. Bardzo smutny był tegoroczny list pasterski na Wielki Post przewodniczącego tamtejszego Episkopatu, kard. Willema Eijka. Purpurat tłumaczył w nim, z jakich powodów i w jaki sposób zamyka się świątynie w Holandii. Kościoły po dekonsekracji są przerabiane na muzea, centra kulturalne, hospicja, a nawet na apartamenty. W najbliższym czasie zostanie w ten sposób zlikwidowana większość świątyń w Holandii. Dlaczego tak się dzieje? Bo błędy popełnili ludzie Kościoła, holenderscy katolicy, nie wyłączając duchownych. Podstawowy polegał na tym, że praktycznie zaniechano ewangelizacji. Smutne – to mało powiedziane. To jest przerażająca przestroga dla innych, w tym także dla nas, choć u nas nikt na razie nie mówi o zamykaniu kościołów. Pamiętam, że mój proboszcz, nieżyjący już ks. Kazimierz Szwarlik, lubił posługiwać się argumentem, iż co prawda Pan Jezus zapewniał, i co do tego nie ma wątpliwości, że szatan Kościoła nie zwycięży i na pewno się on ostanie, ale Pan Jezus nie mówił, że na pewno ostanie się w Polsce.
Holenderskie memento
Reklama
Po takich dawkach informacji można z łatwością popaść w pesymizm, mając zresztą ku temu solidne podstawy. To jednak byłoby najgorsze wyjście i wpisanie się w logikę ludzkich błędów, które do takiego stanu, jak w Holandii, doprowadziły. Sytuacja w tym kraju musi stanowić jedynie ważne memento – naukę, z której trzeba koniecznie wyciągnąć wnioski. Muszą to uczynić zarówno duszpasterze, jak i świeccy. Wnioski musi wyciągnąć cały Kościół.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Odkryć na nowo radość Ewangelii
Tym, co uderza u papieża Franciszka, na którego głowie są te wszystkie złe informacje, jest radość. Aby skutecznie ewangelizować, trzeba odkryć na nowo radość Ewangelii. To warunek i podstawa. Pewnie dlatego programowy dokument tego pontyfikatu rozpoczyna się od słów „Evangelii gaudium” – Radość Ewangelii. Papież zaraża tą radością. Wszędzie, wszystkich i przy każdej okazji.
Chciałoby się powiedzieć, że nie ma się z czego cieszyć, kiedy dochodzą do nas takie i inne hiobowe wieści. To prawda, ale wieści są skutkiem zdarzeń, będących z kolei konsekwencją zagubienia tej ewangelicznej radości. Papież próbuje zapełnić tę lukę, próbuje pokazać, że Ewangelia jest źródłem radości, a nam wypada pójść za jego przykładem.