Niedawno odwiedził ponownie Szczecin o. Antonello Cadeddu, misjonarz z Brazylii, który przed 15 laty wraz ze swoim współbratem o. Enrique Porcu powołał do życia w São Paulo Wspólnotę „Przymierze Miłosierdzia”, niosącą pomoc najbardziej opuszczonym i ubogim. O. Antonello pochodzi z Cagliari w Sardynii. Urodził się w 1952 r. Jako młodzieniec pasjonował się m.in. siatkówką. Kiedy ukończył szkołę średnią, rozpoczął studia medyczne. Jednak w wieku 23 lat obudziło się w nim silne pragnienie pozostawienia wszystkiego i zostania misjonarzem.
PIOTR SŁOMSKI: Inspiracja do powołania „Przymierza Miłosierdzia” wypłynęła z lektury „Dzienniczka” św. Faustyny Kowalskiej ZMBM. Co dokładnie w tej książce skłoniło Ojca do podjęcia misji, jaką teraz sprawuje?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
O. ANTONELLO CADEDDU: Boże Miłosierdzie, które spływa na nas z nieba i uosabia się w Jezusie, tak by ukazać miłosierną miłość Boga. Tę miłość najbardziej widać dziś w osobach najmniejszych, najbardziej opuszczonych, biednych, tych, którzy mieszkają na ulicach. Bóg stał się człowiekiem dla wszystkich. Wszyscy mamy potrzebę miłosierdzia.
Idea „Przymierza Miłosierdzia” wyraża się w haśle „ewangelizować, by przemieniać”. Właśnie, jak w naszych czasach ewangelizować?
Reklama
Ze względu na wcześniejsze doświadczenia rozwinęliśmy w Kościele wymiary bardziej katechetyczne nauczania. Uczono katechizmu osoby, które żyły z Bogiem, które wierzyły i były przez chrzest częścią Kościoła. Obecnie jednak, poprzez impuls, jaki dał Jan Paweł II, który był natchniony przez Boga, został bardziej podkreślony wymiar ewangeliczny głoszenia słowa Bożego. Dziś bardziej niż katechizować trzeba ewangelizować. Słowa pocieszenia potrzebują osoby biedne, np. w brazylijskich fawelach, ale i w każdej innej części świata, ludzie żyjący w opuszczeniu, ale także ci trudniący się handlem narkotykami, prostytucją. Ewangelizacja to powrót do tego, co działo się w pierwotnej wspólnocie Kościoła Ewangelia nie była jeszcze wtedy znana, tak samo jak osoba Jezusa; więc Apostołowie głosili Dobrą Nowinę i Jezusa jako Zbawiciela. Ta sama sytuacja jest dzisiaj. Nadziei, jaka płynie z Ewangelii, potrzebują nie tylko najbiedniejsi i opuszczeni, jest też wielu niewierzących, a także wiele osób, które oddaliły się od Kościoła i trzeba je ewangelizować, aby móc przemieniać ich serca.
Podczas Mszy św. i spotkań charyzmatycznych prowadzonych przez Ojca, Bóg działa liczne cuda; znaki szczególne, niewytłumaczalne. Dlaczego Bóg także dziś dokonuje cudów?
Jezus w historii Kościoła zawsze uzdrawiał oraz czynił inne cuda, tak jak robił to w ciągu swojego ziemskiego życia w Palestynie. Cud jest znakiem obecności miłosiernej miłości Boga do człowieka. Uzdrowienie fizyczne samo w sobie jest wielkim znakiem, ale w ostateczności nie ma wartości, jeśli nie prowadzi do ewangelizacji. Spójrzmy na uzdrowienie dziesięciu trędowatych z Ewangelii wg św. Łukasza. Jezus przywrócił zdrowie dziesięciu, ale tylko jeden do Niego powrócił. A Chrystus do tego jednego powiedział: „Wstań! Idź! Twoja wiara cię uzdrowiła” (Łk 17,11-19). Nie jest to jedynie fakt fizycznego uzdrowienia, ale to, na co Jezus wskazuje w cudzie, to konieczność zbawienia duszy. Zbawienie tak naprawdę jest ważniejsze niż uzdrowienie fizyczne, ponieważ uzdrowienie prędzej czy później i tak przeminie. Liczy się jedynie wieczność.
W trakcie spotkań z Księdzem niektóre osoby, dobrowolnie, poddają się tzw. spoczynkowi w Duchu Świętym, który przypomina omdlenie, nagłe zaśnięcie.
Reklama
Spoczynek w Duchu Świętym to taki sam znak jak uzdrowienie. Dzieje się to w chwili, kiedy osoba przeżywa głęboki, wewnętrzny spokój spowodowany miłością Ducha Świętego. Ta chwila trwa czasami kilka minut lub dłużej. Osoba odczuwa wtedy intensywny kontakt z Chrystusem. Spoczynek ma swoją pełną wartość, gdy nie jest tylko pewnym odczuciem, ale gdy kieruje nas do poznania i miłości Jezusa Chrystusa oraz miłości naszych bliźnich. Jest to bardzo silny znak.
Zdaję sobie sprawę, że szczególnych, niewytłumaczalnych znaków Bożej łaski zdarzyło się w ciągu lat Ojca działalności wiele…
…to prawda, jest ich bardzo dużo. Jeden z takich cudów przydarzył się pewnemu handlarzowi narkotyków w Brazylii, który zabił ponad 20 osób. W pewnym momencie przybył on do naszego domu, prosząc nas, abyśmy go przyjęli, ponieważ nie dawał już rady prowadzić takiego życia. Miał wtedy 30 lat. Przyjęliśmy więc go. Pewnego dnia podczas modlitwy i postu spoczął nagle w Duchu Świętym i zobaczył siebie w pobliżu Matki Bożej stojącej przed drzwiami pokoju, w którym znajdowali się ludzie, których zabił, ubrani na biało, oraz Jezusa. Widział, że Jezus dawał mu znak, aby podszedł. A do tego Maryja mówiła do niego: „Idź, bo mój Syn cię woła”. Ale on nie chciał wejść do pokoju, ponieważ bał się, że ci, którzy tam się znajdują, zabiją go. Po pewnym czasie jednak przekonał się, że skoro Jezus go woła, to musi podejść. Kiedy zbliżył się do Chrystusa, Ten otworzył ramiona i przytulił go. Nagle zobaczył otwarte serce Jezusa, z którego wypłynęła krew, obmywająca go całkowicie z grzechu. Następnie Jezus powiedział: „Nie bój się! Już ci wybaczyłem”. I wszyscy pozostali, których zabił, chórem powiedzieli: „Także my ci wybaczamy!”. Opowiadając nam o tym, płakał. Przeżył bardzo głębokie nawrócenie.
Reklama
Pod koniec maja 2015 r. w Szczecinie rozpoczną się warsztaty „Przymierza Miłosierdzia” Talitha Kum…
Jest to inicjatywa, którą prowadzimy już od 13 lat, w wielu miastach Brazylii. Rozmawiałem o tym kilka miesięcy temu z biskupem Szczecina, który podszedł z entuzjazmem do tej inicjatywy. W czasie spotkań Talitha Kum, nie działamy tylko my jako „Przymierze”, ale zapraszamy również inne grupy duszpasterskie do wspólnej pracy. Jest to bardzo silne doświadczenie komunii w Kościele, ponieważ każdy ruch podczas spotkania Talitha Kum wyraża swój charyzmat. Jedni będą skupieni na adoracji Jezusa Eucharystycznego, inni będą przeprowadzali na placach i ulicach misję ad gentes, czyli do ludzi. Im więcej ruchów i duszpasterstw będzie w Talitha Kum uczestniczyć, tym bardziej będziemy mogli zadziałać w wielu miejscach Szczecina, w parafiach, na placach, z tańcami, z głoszeniem słowa Bożego, z modlitwami na ulicach, zbliżając się do osób i je ewangelizując w bardzo prosty sposób. Będzie też można, jeśli zostanie, oczywiście, stworzona taka możliwość, spowiadać się na ulicach. W specjalnych namiotach zostaną ustawione monstrancje z Jezusem Eucharystycznym. Ze spotkań Talitha Kum są piękne doświadczenia ewangelizacji, cudów, uzdrowień fizycznych i duchowych oraz świadectwa osób, które powracają do Boga, do Kościoła.
Reklama
Rok 2015 będzie w Kościele rokiem życia konsekrowanego. Wielu młodych ludzi jest powołanych do służby Bożej, ale ma jednocześnie wątpliwości. Co by im Ksiądz powiedział?
W konkretnym życiu konsekrowanym, czy to księdza, czy siostry zakonnej, fakt, że ma się wątpliwości jest pozytywny, ponieważ to nie jest łatwy wybór. Jezus składa nam propozycję, ale zawsze pozostawia nas wolnymi, nigdy nie obliguje osoby, żeby Go wybrała. Spójrzmy na bogatego młodzieńca z Ewangelii, któremu Jezus powiedział, że jeśli chce być doskonały, niech zostawi wszystko i idzie za Nim. Młodzieniec, jak wiemy, nie poszedł, natomiast Apostołowie powiedzieli Jezusowi tak. A więc po zawołaniu Chrystusa: „Idź za mną!”, najważniejsza jest odpowiedź człowieka. Jeśli jakaś osoba czuje powołanie do całkowitego poświęcenia się służbie Bożej, musi mieć odwagę to zrobić. Zawsze będą pojawiać się wątpliwości bo to też stanowi aspekt naszego bytowania ale młody człowiek powinien wiedzieć, że jeżeli odpowie pozytywnie na zawołanie Chrystusa, będzie szczęśliwy przez całe życie.
Dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję i pozdrawiam serdecznie Czytelników „Niedzieli Kościoła nad Odrą i Bałtykiem”. Pragnę również podziękować archidiecezji oraz jej Biskupowi za możliwość ewangelizacji, a przez to przemiany serc.