Znajdujemy się w okresie gwałtownych zmian kulturowych, w mocno zaawansowanym momencie rewolucji kulturowej, która oferuje nowy, coraz bardziej niestabilny i pozbawiony harmonii sposób postrzegania świata. W nauce te zjawiska są określane mianem postmodernizmu czy ponowoczesności.
Współczesny człowiek ma płynnie przemieszczać się w rzeczywistości: nie powinien więc być zakorzeniony w kulturze ani miejscu (postmodernistyczna wizja społeczeństwa; zob. Zygmunt Bauman). W ten paradygmat wpisują się postulaty rezygnacji z określenia tożsamości jednostki na poziomie tak podstawowym jak identyfikacja z własną płcią (gender).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zdrowy rozsądek
Jak doszło do tego, że stajemy się coraz bardziej nieczuli na kuriozalność idei, które jeszcze niedawno zdroworozsądkowo odrzucały całe społeczeństwa?
Reklama
Niewątpliwie jest to wynik tych założeń i wydarzeń, które od setek lat stają w opozycji do tradycyjnego, klasycznego porządku (m.in. encyklopedyści, rewolucja francuska, dekadentyzm modernistyczny, rozczarowanie i negacja wartości, która stała się odpowiedzią wielu filozofów na okrucieństwa II wojny światowej). Na forum publicznym coraz częściej dochodzą do głosu poglądy, że kanony i zachowania, których w zdrowych rodzinach jesteśmy uczeni od dziecka i które pozwalają na zachowanie ładu społecznego, orientację w społeczeństwie i gwarantują wychowanie zdrowych emocjonalnie potomków, są jedynie wymysłami człowieka, dobrymi jak każde inne. „Skąd wiemy, że na pewno to te wartości są wartościami, skoro człowiek nie jest nieomylny?” podważa się w nas zdroworozsądkowe myślenie, proponując zamiast sprawdzonej drogi ładu społecznego, drogę myślowej rewolucji. Kontestacja tradycji, norm i wartości jest ukazywana jako droga do osiągnięcia totalnej autonomii myślenia i zachowania.
Propozycja ta jest o tyle nielogiczna, ile niebezpieczna: skoro wszystko co robimy według postmodernizmu nie ma sensu, zatem sensu nie ma przecież także samo negowanie. I jeszcze jedno pytanie: w jaki sposób negacja miałaby stać się lekiem na niedostatek materialny, psychiczny czy duchowy?
Rewolucja kulturowa
Ta negacja dla samej negacji jest szczególnie widoczna w ruchach studenckich USA w 1968 r., kiedy to młode pokolenie zbuntowało się przeciw własnym rodzicom i instytucji rodziny. Trafne wydaje się tu pytanie: dlaczego ci studenci zbuntowali się przeciw rodzicom, którzy ich wychowali, dając podwaliny tego, kim są teraz?
Młodzi zaczęli propagować wolne związki i życie w komunie. Rozpoczęli modę uniseks w sposobie ubierania się. Teraz ta moda objęła szerszy obszar: sferę samej tożsamości płciowej.
Rewolucję seksualną lat 60. umożliwiło wprowadzenie do ogólnego użytku pigułki hormonalnej dekadę wcześniej. Po raz pierwszy na tak szeroką skalę fizycznie i mentalne odseparowano seksualność człowieka od prokreacji.
Znawcy tematu zwracają uwagę, że rewolucja kulturowa lat 60. była ważnym elementem niszczącym ostatni bastion konserwatyzmu, kultywowania tradycji, będącej podstawą dotychczasowego, opartego na klasycznych czy też chrześcijańskich wartościach, porządku świata.
Kobiety kontra kobiecość
Reklama
Na lata 60. i 70. XX wieku przypada tzw. feminizm drugiej fali, napędzający rewolucję kulturową. Warto odróżnić go od feminizmu pierwszej fali w XIX i początkach XX wieku, który jak najbardziej słusznie postulował równouprawnienie kobiet pod względem prawa i edukacji. Feminizm drugiej fali przeciwstawił się nie tylko niesprawiedliwościom społecznym, ale uderzył w podstawy, konstytuujące dotychczasowy porządek społeczny. Przykładowo: „Mistyka kobiecości” Betty Friedan, jedna z ważniejszych prac feminizmu, jest opowieścią o frustracji autorki wywołanej tradycyjnymi rolami kobiecymi, podejmowanymi w patriarchalnym społeczeństwie, które porównała do obozu koncentracyjnego. Marlene Dixon, już jako profesorka socjologii Uniwersytetu Chicago, w 1969 r. stwierdziła: „instytucja małżeństwa to podstawowy wehikuł utrwalania opresji kobiety”. Robin Morgan nazwała małżeństwo „niewolniczą praktyką”. W 1973 r. Nancy Lehman i Helen Sullinger w „Deklaracji Feministek”, uznały małżeństwo za narzędzie kontroli kobiety przez mężczyznę i podkreśliły, że koniecznym warunkiem wyzwolenia kobiety jest zniszczenie instytucji małżeństwa.
Rewolucja wprowadzana przez feministki drugiej i trzeciej fali pokazuje, że jej zwolenniczki potrafią działać w sposób bezwzględny, skuteczny i zaborczy.
Co ciekawe, czołowe działaczki i pomysłodawczynie idei feministycznej często są kobietami, które doświadczyły poważnej krzywdy ze strony mężczyzn i swoją działalnością usiłują zatrzeć w sobie ból tego zranienia. Andrea Dworkin, jedna z czołowych przedstawicielek „drugiej fali”, była bita i gwałcona przez męża, doświadczyła także przemocy seksualnej ze strony innych osób. W jednym ze swoich dzieł wygłasza pogląd, że małżeństwo jest instytucją, która ewoluowała od „gwałtu jako praktyki”, co owszem jest zgodne, ale z jej osobistym doświadczeniem. Inna feministka Waleria Solanas, autorka manifestu „Towarzystwo Poćwiartowania Mężczyzn” (!) była molestowana seksualnie przez ojca.
* * *
W tym kontekście wydarzeń społecznych został wprowadzony w 1955 r. termin „gender” jako określenia tożsamości seksualnej. (Do tamtej pory używany jedynie jako termin językoznawczy).
Jakie poglądy i zjawiska społeczne przyczyniły się do tego? Zapraszam do lektury 2. części artykułu.