Po ostatnich wydarzeniach w Holandii dotyczących zalegalizowania
bezpośredniej
eutanazji, rodzi się refleksja i pytanie: dokąd zmierza
Europa i jej poczucie moralności? Co
prawda eutanazja w tym kraju
jest stosowana od dawna i była do tej pory po cichu
tolerowana,
ale teraz po uchwałach dwóch izb parlamentu stanie się faktem legalnym.
Nie
przeszkodziły w tym ani protesty kościołów chrześcijańskich,
ani raport Holenderskiej Komisji
Praktyk Lekarskich związanych
z eutanazją - Decyzje lekarskie dotyczące zakończenia życia
(Haga
1991). Wstrząsające są liczby podane w tym raporcie oraz fakty, o
których w
kontekście eutanazji nie mówi się w ogóle w środkach
masowego przekazu. Ciekawy
komentarz do wspomnianego raportu napisał
lekarz Ryszard Fenigsen, który od 1971 r.
mieszka na stałe w Holandii
i tam do niedawna był aktywny zawodowo. Po lekturze jego
książki
Eutanazja. Śmierć z wyboru? (Poznań 1997) nasunęło mi się kilka spostrzeżeń,
z
którymi chciałbym się podzielić.
Przede wszystkim głównym motywem przyzwolenia na eutanazję
jest litość i chęć
skończenia z cierpieniem. Gdy chory w fazie
terminalnej lub w obliczu nieuleczalnej choroby
prosi o skrócenie
życia, pojawia się często chęć pomocy. Stąd też rodzi się akceptacja
bezpośredniej eutanazji. Skoro i tak nie można pomóc, to chociaż
należy ulżyć w cierpieniu.
Uczucie współczucia nie jest czymś złym,
ale trzeba sobie postawić pytanie, dlaczego ma
mieć ono większą
wartość od zasady moralnej, że Bóg jest Panem życia i nie do człowieka
należy rozstrzygnięcie, kiedy ma się ono zakończyć. Widzimy więc,
że mamy do czynienia z
konfliktem dwóch dóbr, w którym jednemu
przyznaje się większe znaczenie. Skąd bierze się
ta postawa? Na
pewno z oświeceniowego przekonania, że najważniejsza jest wolność
człowieka, która powinna być respektowana przez wszelkie prawo. Jest
to skrajny liberalizm,
któremu należy podporządkować wszelkie zasady
moralne. Wychodząc z takiego założenia,
nie ma co się dziwić, że
decydowanie o długości życia pozostaje w gestii danego człowieka,
który prosząc o przyśpieszoną śmierć, nie powinien spotkać się z
negatywną odpowiedzią.
Zdarza się również fakt eutanazji, która nie jest dokonana
na życzenie pacjenta, a z
różnych innych powodów. Często chory
nie potrafi wyrazić woli śmierci lub też nacisk na
lekarza osób
związanych z chorym jest tak wielki, że decyduje się na podjęcie
działań
wprowadzających śmierć. Lub też - jak wynika z wyżej wymienionego
raportu -
skomplikowana procedura lub chęć uniknięcia napięć natury
moralnej czy emocjonalnej z
przygotowaniem kogoś do eutanazji prowadzi
do faktu wybrania rozwiązań bardzo
pragmatycznych. O takich przypadkach
eutanazji rzadko się mówi, widząc jedynie aspekt
śmierci na życzenie.
Poza tym warto też podkreślić inny motyw zgody na eutanazję wynikający
z chęci stworzenia świata, które będzie obszarem życia ludzi bez"
skaz" i" defektów". Trzeba
więc eliminować to chore i nieproduktywne,
aby polepszyć" estetykę" i obraz świata. Zresztą
co zrobić z nieudanymi
skutkami manipulacji genetycznych, skoro dąży się do legalizacji
takich eksperymentów?
Etyka katolicka odrzuca zdecydowanie eutanazję bezpośrednią,
ale nie jest jednak
zwolenniczką tzw." uporczywej terapii". W deklaracji
o eutanazji Iura et bona (1980)
czytamy:" gdy śmierć jest bliska
i nieuchronna, można w zgodzie z sumieniem zrezygnować z
zabiegów,
które spowodowałyby jedynie nietrwałe i bolesne przedłużenie życia,
nie należy
jednak przerywać normalnych terapii, jakich wymaga chory
w takich przypadkach" (IV). To
stanowisko jest jasne i klarowne.
Należy jeszcze przypomnieć zasadę, która obowiązuje ludzi
wierzących,
że jeśli prawo stanowione przez człowieka na coś zezwala lub czegoś
nie
zabrania, to nie jest to automatycznie moralnie dobre. Nas
obowiązuje przede wszystkim
prawo moralne, co w przypadku niezgodności
z prawem pochodzenia ludzkiego na pewno
powoduje konflikty sumienia
i wewnętrzne rozdarcie. Jednak przed prawdą moralną nie można
uciec.
Pomóż w rozwoju naszego portalu