Dla wszystkich lubiących chodzić do kina postać Romana Gutka z pewnością nie jest anonimowa. Przypomnę tylko, że pan Roman to założyciel i właściciel firmy "Gutek Film", która rozpowszechnia w naszym kraju wiele ambitnych tytułów, m.in. Amelię, ubiegłoroczny francuski hit. Jako dystrybutor i ceniony znawca sztuki filmowej gościł niedawno na czacie jednego z portali internetowych. Poruszone tematy: kino autorskie, polski rynek filmowy czy organizowania festiwali, sprowokowały do ciekawych i obfitych rozważań zaproszonego gościa.
Jeden z rozmówców zapytał również o opinię na temat Ediego, polskiego kandydata do Oskara. "To jeden z najciekawszych polskich filmów, który udało mi się widzieć w ostatnich latach. Piotr Trzaskalski, reżyser tego filmu, to ogromny talent. Trzymam kciuki w walce o Oskara. Cieszę się, że w końcu komisja polska, która wybiera filmy do Oskara, wybrała taki uniwersalny film, a nie kolejną adaptację literatury polskiej, czytelnej tylko dla naszych widzów" - odpowiedział Roman Gutek. W całej rozciągłości zgadzam się z powyższą wypowiedzią. Pod koniec października 2002 r. komisja powołana przez ministra kultury słusznie orzekła, że film ukazujący dzieje wyedukowanego i dobrotliwego złomiarza najlepiej będzie reprezentował nasz kraj w świecie. Od czasu Długu Krzysztofa Krauzego nie nakręcono w Polsce obrazu tak poruszającego i pobudzającego do refleksji, a przy tym zrozumiałego po każdą długością i szerokością geograficzną. Ubiegłoroczny kandydat Quo vadis Jerzego Kawalerowicza był żenującą próbą adaptacji prozy Henryka Sienkiewicza i raczej deprecjonował dotychczasowy, bogaty dorobek polskiego kina, niż pobudzał do zainteresowania (nie wspominając o innych pozytywnych odczuciach) naszą rodzimą twórczością. Trochę bajkowy, ale ciekawy scenariusz, wspaniałe zdjęcia i jeszcze lepsza muzyka autorstwa Wojciecha Lemańskiego - to najważniejsze atuty filmu. Nawet tzw. "brzydkie słowa", które od czasu do czasu płyną z ekranu, w żaden sposób nie irytują, gdyż kontekst przyczynowo-skutkowy w pełni je uzasadnia. A tytułowy bohater, grany przez Henryka Gołębiewskiego jest tak charakterystyczny, iż zapomnieć jego twarzy oraz poszczególnych scen, mimo upływu wielu dni - nie sposób. Bez najmniejszego wysiłku wybaczyć mu można kilka potocznych, "życiowych mądrości", które mogą irytować ambitnych intelektualistów.
Pragniecie Państwo zobaczyć prostą, ale wciągającą historię? Idźcie na Ediego. Zapomnieliście czym jest ciągłe powstawanie i szukanie nadziei w natłoku codziennych porażek? Idźcie na Ediego. Chcecie ujrzeć wzruszającą opowieść o sile przyjaźni? Idźcie na...
Już niedługo przekonamy się czy nasz kandydat do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej podbije serca innych nacji. Z pewnością ma ku temu wszelkie walory.
Pełny zapis czatu z Romanem Gutkiem można znaleźć pod adresem: http://www.rozmowy.onet.pl
Pomóż w rozwoju naszego portalu