- To dwoje kochanków - marzył mężczyzna z tęsknotą w sercu.
- To dwoje przyjaciół spotykających się po wielu latach - zauważył inny samotny człowiek.
- To dwoje kupców, którzy zawarli korzystną transakcję - stwierdził chciwy mężczyzna.
- To szczęśliwy ojciec, który ściska powracającego z wojny syna - wzruszyła się kobieta o czułym sercu.
- To jakaś córka po powrocie z długiej podróży ściska swego ojca - powiedział strapiony po śmierci córki ojciec.
- To dwoje kochanków - westchnęła spragniona miłości dziewczyna.
- To dwóch mężczyzn bijących się do ostatniej kropli krwi - krzyknął jakiś bandyta.
- To dwoje...
Nasze oczy zależą bardzo od...serca. Pragnienia i tęsknoty determinują wszystkie nasze działania. W podążaniu za widzeniami serca pójdziemy daleko i zapukamy do wielu drzwi, prosząc o pomoc. Gdy Chrystus mówi dziś o Bogu, który „PRĘDKO WEŹMIE W OBRONĘ TYCH, KTÓRZY DNIEM I NOCĄ WOŁAJĄ DO NIEGO” (por. Łk 18, 7-8), nie pozostawia wątpliwości: Powinniśmy pukać i wołać. Otwierać przed Nim serce, obnażając nasze tęsknoty. Nie będzie zwlekał w ich zaspokojeniu, jeśli tylko posłużą naszej świętości.
"Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że Bóg jest wielki. Bóg jest piękny. Bóg chce, żebyśmy wszyscy się modlili, mieli miłość w sercach, pomagali sobie nawzajem" – takie jest życzenie Máximo Napa Castro – znanego jako "Gatón" – peruwiańskiego rybaka, który nigdy nie stracił wiary, nawet kiedy utknął na morzu na 95 dni, aż w końcu został uratowany u wybrzeży Ekwadoru.
Maximo przyznaje, że nigdy nie przeczytał Biblii, co teraz chce zrobić, jak tylko zdobędzie trochę pieniędzy. Teraz stracił łódź, która zapewniała mu codzienne utrzymanie.
Uczynił z całego swojego życia dar dla ubogich, dla najbardziej potrzebujących.
Przyszło mu żyć w czasie wielkich społeczno-ekonomicznych przemian, gdy idee socjalistyczne rozgrzewały serca i zajmowały umysły ludzi pracy. Święty Leonard Murialdo zrozumiał, że Kościół musi wyjść im naprzeciw, że trzeba zjednoczyć katolickich robotników i pomóc im w upominaniu się o swoje prawa.
Mieszkam ostatnio w samym środku placu budowy. Przyjechały maszyny, kopią rowy, zrywają starą trylinkę. Czasem zjawi się telewizja, by wysłuchać narzekań lokatorów. Na odcinku ulicy Wierzbowej, między Placem Pokoju a ulicą Jaracza (gdzie mieszkamy od 1979 r.) wre praca. Wzdłuż starych bloków prowadzona jest droga dojazdowa, którą ma zakończyć małe rondo. Szare realia PRL-owskiego mini-osiedla, do których – przyznaję to z zakłopotaniem – przywiązałem się przez te lata, legły (dosłownie) w gruzach. Znalazłem się w sytuacji ekspatrianta, którego nie tyle, że wysiedlili z jego stron rodzinnych, ale którego otoczenie tak radykalnie się zmieniło, że czuje się tu obco, pozbawiony znajomych punktów orientacyjnych. Otoczenie naszego bloku przypomina fragment scenografii katastroficznego filmu. Ale to chwilowe wrażenie. Bywa tak przy każdym remoncie: Przyszło Nowe, nieuchronne jak odlot bocianów, jak podatki, jak entropia. Nowe, na które nie ma się wpływu.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.