Reklama

Wiara

Świadectwo: Dziękujemy Bogu za jedno z najlepszych lekarstw na pychę naszych serc

Kiedy postanowiliśmy wziąć ślub, zdawaliśmy sobie sprawę, że małżeństwo domaga się rezygnacji z własnych ambicji na rzecz dobra wspólnego i uznania, że małżonek może mieć rację. Wiedzieliśmy, jak ważną rolę odgrywa gotowość do przebaczenia i zapominania urazów. Staraliśmy się zatem kształtować w sobie zdolność do współczucia i empatii, co jest niezbędne w budowaniu głębokiej i trwałej więzi z małżonkiem.

2024-12-15 21:25

[ TEMATY ]

świadectwo

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

TEKST POCHODZI Z NAJNOWSZEGO "GŁOSU OJCA PIO", ZOBACZ WIĘCEJ: glosojcapio.pl/nowy-numer

Mariusz: Mam naturę refleksyjnego melancholika. Jak by tego było mało, jestem wysoko wrażliwym mężczyzną. Dziękuję Panu Bogu za to, że właśnie tak mnie obdarował, ponieważ ułatwia mi to życie z moją małżonką, która ma choleryczny temperament i ekstrawertyczną naturę. Jak widać w naszym przypadku pod jednym dachem żyją ludzie o zupełnie różnych charakterach, co stanowi niekiedy prawdziwą mieszankę wybuchową. (śmiech)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Lidia: Temperament odziedziczyłam po tacie, a w dalszej linii po babci, która, pomimo że przeżyła dziewięćdziesiąt dziewięć lat, do końca swoich dni miała trudności z wyrażaniem uczuć, chociażby czułości wobec krewnych. Z upływem lat nauczyłam się rozumieć, skąd się to wzięło i być bardziej wyrozumiała w stosunku do ludzi o podobnym usposobieniu. Sama zaś szczerze pracuję nad usuwaniem belki własnych słabości i grzechów, co pomaga w relacjach z mężem.

Reklama

Strzałem w dziesiątkę w budowaniu więzi małżeńskiej opartej na wzajemnym zrozumieniu stała się w pierwszej kolejności dziesięciominutowa adoracja Najświętszego Sakramentu w każdą niedzielę po zakończonej mszy świętej. Natomiast raz w tygodniu, zazwyczaj w porze wieczornej, lubimy zagrać w „Grę małżeńską” opartą na dyskusji, a także w zabawę „Czas dla dwojga – Rozmawialnik” wykorzystującą nieszablonowe pytania prowokujące do myślenia. Przy okazji uczymy się trudnej umiejętności słuchania. W ten sposób rozmawiamy o takich kwestiach jak tęsknoty, wartości, potrzeby, a także o konkretnych obszarach wymagających troski. Poza tym niejeden raz dyskusje te pozytywnie wpłynęły na dowartościowanie często zaniedbanej sfery współżycia seksualnego małżonków. Od czasu praktykowania „Gry małżeńskiej” staram się przykładać większą wagę do wymagań dietetycznych męża. Wszak droga do serca mężczyzny wiedzie przez żołądek. (śmiech)

Mariusz: Jak każde małżeństwo stające na ślubnym kobiercu pragnęliśmy, aby Bóg obdarzył nas potomstwem. Niestety, pomimo zdrowego stylu życia, nie dane nam było cieszyć się tym darem. Zanosiliśmy więc o niego nieustające modlitwy, a także wykorzystaliśmy wszystkie możliwe i etycznie godziwe sposoby na poczęcie dziecka, jednak nasze starania pozostały bezowocne. Doszło do tego, że kwestia potomstwa stała się dla mnie tematem tabu w rozmowach z Bogiem i najbliższymi. Postanowiłem sobie w sercu, że skoro Bóg nie wysłuchuje moich modlitw, nie ma sensu poruszać tej kwestii.

Lidia: Moja postawa była trochę bardziej stanowcza. Byłam niczym kobieta kananejska z kart Ewangelii, która świadoma, że Jezus w pierwszej kolejności pragnął nawrócenia, swoją determinacją wybłagała dla siebie miłosierdzie. Być może postawiłam Bogu pewnego rodzaju ultimatum. Wypłakałam wtedy przed Nim całe swoje serce, a On odpowiedział, ale w swoim czasie i na swoich warunkach. W moich uszach brzmiały słowa ewangelisty: „Królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni je zdobywają”. Tak tłumaczyłam sobie swoją postawę.

Mariusz: Ja natomiast jako pięćdziesięciolatek nie chciałem zmieniać czegokolwiek w swoim programie dnia i planach na przyszłość. Ale skoro sprawiedliwy Józef z Nazaretu przeżywał rozterki dotyczące relacji z brzemienną Maryją, to co dopiero grzeszny mężczyzna

Reklama

z południa Polski! Perspektywa opieki nad dzieckiem w ramach pieczy zastępczej nie była zbyt obiecująca. Dodatkowy stres w życiu nie był mi wtedy szczególnie potrzebny.

Widząc jednak głęboką tęsknotę za dzieckiem u swojej małżonki, na przekór wszystkim lękom zdecydowałem się dopełnić formalności, które pozwoliły nam obojgu uzyskać status kandydatów na rodziców zastępczych. Wtedy tego tak nie postrzegałem, ale prawdziwym cudem i darem od Najwyższego stała się niespełna dwumiesięczna dziewczynka, która na wiosnę tego roku pojawiła się w naszym domu i w naszych ramionach. Niemal od pierwszego dnia pokochaliśmy ją całym sercem. Szczerze jesteśmy otwarci na adopcję dziecka, jeśli tak zdecyduje sąd rodzinny.

Lidia: Bardzo chciałabym, aby jej status prawny był już jasny. W pieczy zastępczej widzę jednak wyraźny palec Boży, jakbyśmy zostali wezwani do tego, żeby jeszcze poczekać. W sytuacji, w której tak bardzo pragnie się dziecka, tyle lat się czekało na ten dar, bardzo łatwo go sobie teraz przywłaszczyć. Myślę tutaj o Abrahamie, który dostał cenną lekcję w tym wymiarze. Ostatecznie wszystko, co oddajemy Bogu, On zwraca nam z procentem! Ufam, że tak się stanie również w tym przypadku.

Reklama

Mariusz: Dziękujemy Bogu za jedno z najlepszych lekarstw na pychę naszych serc i narzędzie do rozwiązywania małżeńskich rozterek. Mowa o zdrowym poczuciu humoru, bez którego nie wyobrażamy sobie życia. Ten dar niejednokrotnie pomógł nam spojrzeć na siebie i nasze problemy z dystansem. Zdarzało się bowiem, że przeżywane nieporozumienie mogło przerodzić się w kłótnię albo ciche dni. Tymczasem w takich zapalnych sytuacjach Bóg przypominał nam, że możemy swoje niezadowolenie obrócić w żart.

Lidia: Podczas jednej z takich sprzeczek mój mąż wykrzyknął na cały głos, że teraz już wie, dlaczego Bóg podarował mu męczennika za patrona. Wybuchłam wtedy śmiechem i było po sprawie! Każdemu polecamy prosić dobrego Ojca o dar poczucia humoru. Mamy przekonanie co do skuteczności tego narzędzia w domowej szkole pokory, która zawsze przynosi zbawienne owoce małżeństwu szczerze poszukującemu relacji z Bogiem.

Tekst Lidia i Mariusz Hodyrowie - małżeństwo z piętnastoletnim stażem małżeńskim. Ona lubi taniec, śpiew i grę na gitarze, a on woli poezję, wędrówki wysokogórskie i cichą adorację przed Najświętszym Sakramentem. Oboje pracują w edukacji, interesują się kinem oraz jazdą na rowerze. Uwielbiają podróżować w kraju i za granicą.

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Małżeństwo z misją w Kościele

Wrocław jest jej miastem rodzinnym. On pochodzi z Opola, a do stolicy Dolnego Śląska przyjechał na studia, gdzie się poznali. Poznajcie Ilonę i Jakuba Tarasiuków, bohaterów w obrączkach

– Mój mąż już na egzaminie wstępnym na studia zwrócił na mnie uwagę. Przez kilka miesięcy się przyjaźniliśmy, a później z tej przyjaźni zrodziło się coś większego – miłość – wspomina Ilona. Po czterech latach Jakub się oświadczył. Para pobrała się w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa na pl. Grunwaldzkim we Wrocławiu, rodzinnej parafii Ilony. Dziś poszczycić się mogą 11-letnim stażem małżeńskim i dwójką wspaniałych dzieci: 9-letnią Marysią i 6-letnim Tymoteuszem.
CZYTAJ DALEJ

Przekonałam się do nowego biskupa Warszawy

2024-12-14 15:17

Red.

Milena Kindziuk

Milena Kindziuk

Powiało świeżością, nowością, gdy arcybiskup Adrian Galbas w nietypowy sposób rozpoczął kazanie ingresowe, uśmiechając się serdecznie i zwracając się do wszystkich słowami: „Siostry i bracia”, oraz precyzując, że w ten sposób wita wszystkich, niezależnie od godności i sprawowanych funkcji („Wybaczcie, że nie będę używał innych tytułów związanych z waszymi urzędami, stanowiskami, funkcjami i dystynkcjami. Teraz bądźmy dla siebie po prostu siostrami i braćmi!”).

Nie padły żadne nazwiska, nikt nie został wyróżniony. Taki wstęp doskonale współgrał z kolejnymi zdaniami na temat „adwentu ludzkiego życia” i oczekiwania na Boże Narodzenie. Poczułam się jak na rekolekcjach adwentowych, nie zaś na oficjalnym rozpoczęciu posługi przez nowego metropolitę warszawskiego w archikatedrze św. Jana. I piszę to w pozytywnym sensie, bo nie zawsze musi być „z pompą”, wystarczy jak jest ewangelicznie, zwyczajnie, jak w tym przypadku. To czasami przemawia mocniej.
CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: budujmy w naszym życiu choćby maleńkie światełko pokoju i zgody

2024-12-15 20:01

[ TEMATY ]

Betlejemskie Światło Pokoju

Sara Ejsmont, Michał Wiraszka/ZHP

Przyjmując to światełko, mobilizujmy się do przekuwania w naszym życiu mieczy na lemiesze, a włóczni na sierpy. Chciejmy budować świat oparty na pokoju i zgodzie. To nie sprawi, że wszędzie stanie się wielka jasność, ale da blask dla najbliższego kroku - mówił abp Adrian Galbas podczas Mszy św. w akademickim kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, gdzie warszawskie hufce ZHP odebrały Betlejemskie Światło Pokoju. Przybyłe z Austrii za pośrednictwem słowackich skautów Światło trafi od dziś harcerskich wspólnot w całej archidiecezji warszawskiej.

Betlejemskie Światło Pokoju to międzynarodowa sztafeta, w ramach której płomień obiega cały świat, niosąc nadzieję. W Polsce Światło trafi m.in. do Prezydenta RP, marszałków obydwu izb i premiera, ale przede wszystkim do ludzi, organizacji i instytucji, które każdego dnia wspierają tworzenie pokoju, oraz do każdego, kto będzie chciał je przyjąć.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję