„Uczestniczyłem przy zamknięciu trumny. Myślałem, że jestem mocny, ale to co zobaczyłem, przeszło moje oczekiwania. Nie przypuszczałem, że można aż tak zmaltretować człowieka” – mówił wyraźnie wzruszony. Kiedy – równo 40 lat temu – miały się rozpocząć uroczystości pogrzebowe, przy katafalku siedziało nieruchomo dwoje starszych ludzi: rodzice zamordowanego kapłana. „Mąż głośno krzyczał, a ja milczałam. Każdy na swój sposób przeżywał cierpienie” – mówiła mi po latach pani Marianna Popiełuszko. I dodawała zarazem: „Oboje z mężem przebaczyliśmy mordercom ks. Jerzego. Najbardziej chcieliśmy, żeby oni się nawrócili”. Gdy nieśmiało zapytałam, jak to możliwe, że wypowiada takie słowa, odparła bez wahania: „A co, ty nie znasz Ewangelii? Przecież Pan Jezus kazał miłować nieprzyjaciół. Śmierć dziecka to kamień na całe życie. Tego się nie da zapomnieć. Ale każdego dnia trzeba żyć takim życiem, jakie Pan Bóg daje. Nie można wciąż przykładać ręki do pługa i wstecz się oglądać”. Podobną wymowę miało kazanie prymasa Glempa podczas Mszy żałobnej. „Odpuszczamy zabójcom księdza Popiełuszki….” – mówił łamiącym się głosem. Na parkanie wokół kościoła św. Stanisława Kostki zaś wisiał ogromny transparent z napisem: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom….”.
Dziś świadkowie jego życia wracają pamięcią do 3 listopada 1984 roku. Ze łzami w oczach, jak mogłam dyskretnie zaobserwować, nawiedzają grób Męczennika i przyznają, że bardzo musieli nad sobą pracować, by wyzbyć się z serca nienawiści do oprawców księdza Jerzego, i że ostatecznie to im się udało. Bo takie przecież było nauczanie Popiełuszki. Nie mogli go więc zdradzić.
Reklama
Czterdziesta rocznica pogrzebu ks. Jerzego kończy całoroczne obchody 40. rocznicy jego męczeńskiej śmierci. Ale to tylko symboliczne, formalne domknięcie. Temat bowiem pozostaje otwarty, tym bardziej, że kult ks. Popiełuszki jest żywy nie tylko w Polsce, ale i na świecie – ostatnio na przykład rozmawiałam z księdzem z Wybrzeża Kości Słoniowej, który przyleciał do Polski po relikwie bł. Jerzego i opowiadał, że wciąż rośnie liczba mieszkańców Afryki, którzy chcą modlić się za wstawiennictwem tego kapłana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Rodzi się więc pytanie, co dalej? W jaki sposób kontynuować temat? – co jest istotne także w perspektywie kanonizacji.
Jedną z inicjatyw, która stanowi odpowiedź, jest powołanie Rady Naukowej przy Muzeum Księdza Jerzego Popiełuszki w Warszawie. To grono ludzi, którzy zajmowali się księdzem Jerzym z różnych punktów widzenia i dobrze znają problematykę, począwszy od notariusza procesu kanonizacyjnego (jest to jedyny przedstawiciel Polski w Trybunale Kanonizacyjnym), przez badaczy i autorów książek, po historyków IPN, którzy odnajdują w archiwach wciąż nowe dokumenty. Mam zaszczyt i radość także należeć do tego szacownego grona. W Domu Arcybiskupów Warszawskich odbyło się już nawet pierwsze posiedzenie Rady z udziałem ks. kardynała Kazimierza Nycza. Dyskutowaliśmy nad wypracowaniem programu, który będzie podstawą wspierania Muzeum w Warszawie, a także Ośrodka Dokumentacji Życia i Kultu ks. Popiełuszki. Po to, by wspomagać dalsze badania na temat życia oraz okoliczności śmierci ks. Jerzego, a także by inspirować do podejmowania dyskusji na ten temat w przestrzeni publicznej i medialnej oraz do badania kultu ks. Popiełuszki, który nieustannie rośnie – w różnych krajach świata, na wszystkich kontynentach.
I jeszcze jedna refleksja na koniec. Ani Rada Naukowa, ani wszelkie inne inicjatywy dotyczące ks. Jerzego, nie są potrzebne jemu samemu. One faktycznie służą nam, mają być przyczynkiem z jednej strony do poszukiwania prawdy historycznej i odkrywania białym plam, z drugiej zaś do głębszej refleksji nad nauczaniem ks. Popiełuszki. To ono stanowi istotę jego przesłania i może być zachętą do poznawania jego życia i działalności, a dla ludzi wierzących – także do modlitwy za jego wstawiennictwem.