ANDRZEJ TARWID: - Należy pan do organizacji, która skupia bogatych chrześcijan. Jak przyjęliście słowa papieża Franciszka o tym, że pragnie Kościoła ubogiego?
JOHN ROTH: - Twórcą Legatusa jest Tom Monaghan, który zbudował od podstaw sieć restauracji Domino’s Pizza. Kiedy sprzedawał firmę, była ona warta 3 mld dolarów. Tom zawsze podkreślał, że bez wiary w Pana Boga nie odniósłby sukcesu w biznesie. I właśnie tym doświadczeniem chciał się dzielić. Powiedział o tym Janowi Pawłowi II, który poradził mu założenie organizacji dla przedsiębiorców.
Legatus skupia dzisiaj ok. 5 tys. chrześcijańskich przedsiębiorców, którzy kierują się wskazaniami Ewangelii na co dzień. W zakresie pomocy ubogim jest to głównie wspieranie organizacji charytatywnych czy budowa kościołów m.in. tam, gdzie miejscowa ludność ma mniej pieniędzy. Krótko mówiąc dzielenie się bogactwem jest ważne dla członków Legatusa, choć nie lubimy o tym mówić. Bo jak znasz Dziesięć Przykazań i Siedem Cnót Głównych to wiesz, co jest słuszne. I co powinieneś robić oraz dlaczego nie powinieneś się tym chwalić.
- Powiedział Pan o działalności charytatywnej. A jakie wartości musi przestrzegać chrześcijański przedsiębiorca w swojej pracy, w sposobie prowadzenia biznesu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Trzeba kierować się przykazaniami miłości do Boga i miłości do bliźniego. Na partnerów w biznesie, kontrahentów, klientów i oczywiście na pracowników musimy patrzeć jak na ludzi, którzy są nam powierzeni przez Pana Boga.
- Taka optyka patrzenia na pracowników zapewne utrudnia prowadzenie biznesu w konkurencyjnym świecie. Szczególnie tam, gdzie inne firmy nie płacą podatków, a zatrudnionym wypłacają minimalne pobory...
- Rzeczywiście tak jest. Niemniej to zawsze decyzja każdego przedsiębiorcy czy będzie rozszerzać działalność, czy też postanowi więcej wypłacać swoim pracownikom. I właśnie po to jest Legatus. Wszyscy bowiem zmagamy się z podobnymi problemami. A dzięki przynależności do organizacji możemy spotkać się z ludźmi podobnie myślącymi i ich zapytać: poradź mi co mam zrobić, bo miałeś podobną sytuację?
Przynależność do Legatus wzmacnia więc nas, chrześcijańskich przedsiębiorców i pokazuje drogę, jaką chcemy iść w biznesie.
- A kiedy sytuacja jest naprawdę dramatyczna, gdy np. firmie grozi bankructwo. To co wówczas?
Reklama
- Cóż to spotkało także mnie. Razem ze wspólnikiem prowadziliśmy firmę w branży energetycznej. Wiodło nam się bardzo dobrze, a nasi pracownicy zarabiali więcej niż u konkurencji. Jednak po ataku na World Trade Center w Nowym Jorku, ludzie poczuli się bardzo niepewnie. Przed 11 września 2001 r. mieliśmy do kilkudziesięciu zamówień tygodniowo na produkty kosztujące od tysiąca do 300 tys. dolarów. Po ataku zostaliśmy bez zamówień. Pracownikom cały czas wypłacaliśmy wynagrodzenia, ale mijały miesiące a pracy nie było. Po naradach podjęliśmy zamknąć firmę. To była jedna z najtrudniejszych decyzji w naszym życiu, bo odpowiadaliśmy za los 70 osób, którzy dla nas pracowali. Zaczęliśmy dzwonić do znajomych z innych firm. I udało się. Razem z kolegą załatwiliśmy wszystkim naszym pracownikom pracę w innych przedsiębiorstwach.
- Członkiem Legatusa może być członek zarządu korporacji lub przedsiębiorca, którego firma ma minimum 4 mln dolarów obrotu. Dlaczego do waszej organizacji nie może wstąpić np. właściciel sklepu zatrudniającego 2-3 osoby?
- Chodzi o to, żeby osoba będąca członkiem danej organizacji mogła wymieniać się doświadczeniami z ludźmi borykającymi się z podobnymi wyzwaniami. Dlatego są organizacje dla mniejszych przedsiębiorców. Natomiast Legatus grupuje tych przedsiębiorców i menagerów, którzy ponoszą dużą odpowiedzialność za wielu pracowników i za duże pieniądze w biznesie. To nas łączy a jednocześnie pomaga wypracować wspólne rozwiązania.
- Jak wygląda formacja duchowa w Legatusie?
Reklama
- Swoją działalność opieramy się na lokalnych oddziałach. Członkowie takiego oddziału spotykają się raz w miesiącu. Każde spotkanie rozpoczyna się modlitwą różańcową. Następnie jest Mszą św. Potem są spotkania i obiad. Na koniec jest wystąpienie zaproszonego gościa. Osoba ta wygłasza konferencje na tematy związane z wiarą w kontekście prowadzonych przez nas przedsięwzięć.
Ponadto raz do roku wszyscy członkowie Legatusa w danym kraju spotykają się na kongresie. Trwa on trzy dni i jest wypełniony wieloma prelekcjami, wykładami i szkoleniami. Na tych spotkaniach dominuje oczywiście tematyka religijna i biznesowa. Na doroczne spotkanie zaproszony jest też zawsze jakiś ważny mówca. Może być to naukowiec, polityk lub właściciel międzynarodowej firmy. Jakiś czas temu takim mówcą był badacz Całunu Turyńskiego Barrie Schwortz, a niedawno prezydent G. W. Bush.
- Dla osoby wierzącej ważna w życiu jest rodzina, a przecież prowadzenie działalności gospodarczej jest czasochłonne. Jak staracie się to godzić?
- (śmiech) W moim przypadku jest akurat tak, że prowadząc biznes miałem więcej czasu dla rodziny niż wcześniej, kiedy służyłem w wojsku. Będąc żołnierzem (J. Roth był generałem - przyp. at) niejednokrotnie wyjeżdżałem na wielomiesięczne misje. A prowadząc firmę spóźniałem się co najwyżej na kolacje.
Przechodząc jednak do meritum pytania, to w Legatusie jest tak, że jeśli ty wstępujesz do organizacji, to automatycznie członkiem zostaje twoja żona. Obydwoje macie te same prawa. W praktyce często jest tak, że to właśnie współmałżonkowie mają więcej czasu i to oni prowadzą działania oraz organizują pracę oddziału. Legatus pomaga więc małżonkom wykazać się na płaszczyźnie działań społecznych.
- Tom Monaghan powołał Legatusa pod koniec lat 80 XX w USA. Dzisiaj jesteście organizacją międzynarodową, gdzie są wasze oddziały?
Reklama
- W USA i Kanadzie jest 81 oddziałów. Ponadto są jeszcze oddziały w Irlandii. Mam również nadzieję, że niedługo Legatus powstanie w Polsce. Jakiś czas temu w tej sprawie skontaktował się z nami pan Jerzy Jamont z Mikołowa. Zorganizowaliśmy kilka konferencji, m.in. w Warszawie, Krakowie, Gdańsku i Poznaniu. Z tych rozmów wyłoniła się potrzeba powołania Legatusa w Polsce. Jednocześnie zauważyliśmy, że nie da się tego zrobić kopiując wzorce amerykańskie czy irlandzkie. Wynika to z bariery językowej, innego poziomu rozwoju oraz innego prawa lokalnego. Niemniej złożyliśmy odpowiednie dokumenty i czekamy na aprobatę sądu. Mamy nadzieję, że do końca roku to będziemy gotowi od strony formalno-prawnej do rozpoczęcia działalności.
- Co radziłby Pan osobom młodym pragnącym założyć swój własny biznes?
- Najważniejsza jest cierpliwość we wszystkim co robicie. Jak mówi polskie przysłowie - nie można się rzucać z motyką na słońce. Ważna jest zasada małych kroków. Postaw sobie cel, osiągnij go i wtedy stopniowo postaw sobie cel wyższy. Zanim jednak zaczniesz robić biznes, wpierw dokładnie przeanalizuj, co chcesz robić. Na początku z reguły inwestuje się własne pieniądze, trzeba więc dokładnie rozważyć, jak to wpłynie na rodzinę, na nasze życie. A potem jak już zaczniecie pracować na swoim, to pamiętajcie, aby Pan Bóg był zawsze obecny w waszej pracy. Ja wszystko robię dla Chrystusa i mojej rodziny. Ale to Pan Bóg jest na pierwszym miejscu. Dla Niego pracuję i Jemu ufam w swojej codzienności.
- Powiedział Pan, że wiara stawia wyższe wymagania w zarządzaniu przedsiębiorstwem. A czy wiara pomaga w prowadzeniu biznesu, przezwyciężaniu kryzysów?
- Bez wątpienia pomaga. Mówił o tym wspominany Tom Monaghan, a inny z moich znajomych - a chodzi o właściciela bardzo dużej firmy - po wstąpieniu do Legatusa napisał na stronie internetowej swojej firmy: „Dzięki wspaniałości Wszechmocnego Boga my istniejemy”. Wiele osób mu to odradzało, bo to niepoprawne politycznie. Ale napis ten stał się symbolem wielkiej dumy dla pracowników. Jest kryzys, ale jego firma notuje 15 proc. wzrost.