Sokołów Podlaski
Tylko raz w roku, tuż po Dniu Papieskim, jest taki tydzień, kiedy oczy i serca wszystkich chrześcijan zwrócone są ku misjom. Tylko raz w roku jest Tydzień Misyjny. Czy rzeczywiście? Może to tylko nazwa i przypomnienie, zwrócenie na chwilę uwagi na problemy Kościoła misyjnego? Jest wtedy w nas taki poryw serca, który niemal każe podejmować różne działania na rzecz misji. I choćby był to tylko jednorazowy zryw, jedno pospolite ruszenie - to warto. Warto dać szansę innym na godne życie, dach nad głową, naukę, choć jeden posiłek w ciągu dnia.
Uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Sokołowie Podlaskim, choć pracują cały rok nad tym, by posyłać swoje zaoszczędzone pieniądze potrzebującym dzieciom, to w Tygodniu Misyjnym postanowili porwać do tego innych. Wraz z katechetami i pod czujnym okiem ks. proboszcza Stanisława Stachala przygotowali 25 października festyn misyjny.
Było to rodzinne spotkanie najpierw na Eucharystii, a potem przy obiedzie i wspólnej zabawie, a wreszcie podczas licytacji i loterii.
W trakcie Mszy św. odbyło się przyjęcie 25 członków Koła Misyjnego działającego przy Szkole Podstawowej nr 1. Uroczyście przyrzekali, że będą otaczać modlitwą kraje misyjne, że podejmą szereg działań na rzecz rówieśników potrzebujących pomocy oraz, że podzielą się z nimi swoimi oszczędnościami.
Po Eucharystii było spotkanie przy „wspólnym stole” - każdy, kto chciał wesprzeć misje, mógł przyjść, poczęstować się bigosem i ciastem serwowanym przez Akcję Katolicką, zostawiając symboliczną ofiarę. Kto już się trochę posilił, został zaproszony do zabawy przygotowanej przez animatorów Salezjańskiego Oratorium. Dzieci, ale także księża i dorośli bawili się doskonale, zagrzewani do rywalizacji przez s. Annę Czopur, salezjankę.
Niemal równocześnie odbywała się licytacja dzieł i darów, którymi podzielili się: dyrektor SLO ks. Dariusz Matuszyński, proboszcz ks. Stanisław Stachal, dyrektor SP 1 Zofia Steć, dyrektor LO Marcin Celiński, Piotr Marciniak, Anna Marciniak wraz z przedszkolakami z Pzedszkola nr 2, Joanna Hawryluk, Anna Chrzanowska, Urszula Lipińska, Jolanta Jówko, Klaudia Jówko, Andrzej Kuciński, Dawid Brzozowski.
Dochód z imprezy, a była to kwota 1800 zł, został przeznaczony na jeden z projektów Dzieła Pomocy „Ad Gentes” na remont szkoły w Papui Nowej Gwinei. Jak pisze jeden z misjonarzy ks. Michał Szulc: „Pod względem administracyjnym szkoła ta jest dobrze prowadzona przez lokalnych nauczycieli. W tej chwili mamy 10 nauczycieli i 400 uczniów w klasach od 1 do 8. Mogłoby ich być więcej, gdyż tylko dwoje z dziesięciorga dzieci uczęszcza do szkoły. Związane jest to z brakiem odpowiedniej liczby pomieszczeń przeznaczonych na klasy, a także wielu z nich nie jest w stanie opłacać szkoły, chociaż są to naprawdę symboliczne sumy. Ludzie ci nie zarabiają pieniędzy. Żyją z tego, co da im dżungla. Są ludźmi lasu. A jeśli dysponują pewnymi pieniędzmi, to tylko z tego, co udało im się sprzedać na targowisku, np. ryby, banany, słodkie ziemniaki. Dzieci, które mają szansę uczęszczać do szkoły, bardzo sobie ją cenią. Widzę, że ich przyszłość związana jest z edukacją, bowiem w kraju zachodzą ogromne zmiany. Kraj zwany jeszcze niedawno «Krajem kamiennej siekiery» powoli staje się «krajem komputerów», które jednak nie docierają do miejsc położonych w dżungli, takich jak nasza szkoła w Annabergu.
Początki szkoły sięgają lat 80., kiedy pracę duszpasterską w parafii prowadził polski misjonarz werbista. Dostrzegł on ogromną potrzebę wybudowania szkoły dla miejscowej ludności w tak odizolowanym terenie, jakim jest dolina rzeki Ramu. Nie ma tutaj dróg, prądu, sklepów. Dokoła rozpościera się tropikalna dżungla z ogromnym bogactwem ptaków. Można tu spotkać niezliczone gatunki papug, tukanów, a także słynne na całym świecie «rajskie ptaki» (Papua Nowa Gwinea często nazywana jest «Krajem Rajskiego Ptaka»). Aby wydostać się z naszej parafii do miasta, trzeba najpierw odbyć 10-godzinną podróż kanu - czyli wydrążoną w ogromnym pniu drzewa łodzią, długą na 20 m, a następnie przesiąść się w samochód i kontynuować podróż przez następne 6 godzin przez bezdroża dżungli. Cały transport towarów, np. budowlanych, beczek z paliwem, jedzenia, dokonuje się wyłącznie tą drogą. Jest to bardzo czasochłonne, wymaga dobrej organizacji, a zarazem jest niezmiernie kosztowne, ponieważ pożera ogromne ilości paliwa”.
Jednocząc się z dziećmi i nauczycielami tej szkoły, społeczność sokołowskiej „Jedynki” chce wspierać ten i inne projekty misyjne.
Chciejmy się więc wszyscy dzielić nie tylko wiarą, ale i chlebem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu