Ojciec Święty był u naszych południowych sąsiadów od 24 do 26 września. Odwiedził m.in. Pragę, Brno oraz Starą Boleslav - miejsce śmierci patrona państwa - św. Wacława. To miejsce, w którym wzniesiono sanktuarium Wniebowzięcia Maryi Panny W kościele znajduje się święta relikwia, tzw. palladium (świętość) ziemi czeskiej, cel pielgrzymek maryjnych - gotycki, miedziany relief Madonny Starobolesławskiej, którą - według legendy - podarowała księżna Ludmiła wnukowi Wacławowi, a ten nosił ją na szyi aż do dnia, w którym został zamordowany przez swojego brata właśnie w mieście Stará Boleslav.
Dolnoślązacy licznie pojechali do Czech na spotkanie z Benedyktem XVI. - To przecież nasz Papież, nieważne, z jakiego kraju pochodzi - mówili. Na słowa Ojca Świętego po polsku reagowali głośnymi owacjami, Skandowali „Benedetto!”. Można było ich spotkać i zauważyć - dzięki biało-czerwonym flagom i żywiołowym reakcjom - w każdym miejscu, które odwiedził Ojciec Święty. Zauważył ich nawet towarzyszący Benedyktowi XVI kard. Tarcisio Bertone, kamerling i sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, który w krótkiej rozmowie przypomniał swój pobyt w diecezji świdnickiej.
- Przekażcie moje błogosławieństwo wszystkim wiernym - mówił. - Bardzo mile wspominam pobyt u Was. Cieszę się, że tylu Polaków przyjechało do Czech na spotkanie z Ojcem Świętym.
A do Republiki Czeskiej pojechali m.in. alumni z Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Świdnickiej. Bracia z pierwszego roku odbyli pielgrzymkę jeszcze na początku swojego pobytu w „Domu Ziarna”. Wraz ks. prefektem Krzysztofem Orą, siostrami zakonnymi oraz kilkoma braćmi ze starszych lat udali się na lotnisko do Brna, gdzie Papież odprawił Mszę św. i wygłosił homilię. Mówił w niej o nadziei, dzięki której człowiek otwiera się na problemy innych i całego społeczeństwa. Benedykt XVI również poprowadził modlitwę „Anioł Pański” oraz wygłosił do około 150 tys. zgromadzonych na lotnisku ludzi przemówienie. Był to już drugi wyjazd seminarium świdnickiego na spotkanie z Ojcem Świętym. Pierwszy miał miejsce w 2006 r., kiedy Benedykt XVI odbywał swoją podróż apostolską do Polski.
Wiernych z Dolnego Śląska nie zabrakło również w Starej Boleslav. Przyjechała tam m.in. licząca ponad 100 osób grupa z Olszyny i Rząsin-Ubocza. Grupa to głównie tamtejsi gimnazjaliści i harcerze, bo wyjazd organizowała Magdalena Błaszczyk, katechetka z gimnazjum w Olszynie.
- Trzeba było tu przyjechać, to przecież tak blisko Polski, a Benedykt XVI to przyjaciel naszego papieża - tłumaczy Magdalena Błaszczyk.
W zorganizowaniu wyprawy Magdalenie Błaszczyk pomagali księża z parafii w Olszynach i Rząsinie-Uboczu. Żeby być w poniedziałek o piątej rano na Proboszczowskiej Łące, gdzie Papież ostatni raz w ciągu trzydniowej wizyty w Czechach spotkał się z wiernymi, ich dwa autobusy i bus musiały wyjechać około trzeciej w nocy.
Do Starej Boleslav przyjechała również grupa młodzieży z Kłodzkiej Szkoły Przedsiębiorczości. - Niestety, nie mieliśmy nigdy możliwości zobaczyć Papieża Polaka, dlatego nie chcemy przepuścić okazji, żeby spotkać się z Benedyktem XVI - mówili.
Spotkani przez nas wierni podkreślali, że spotkanie z Papieżem - choć nie jest nim już Jan Paweł II - jest wielkim przeżyciem.
- Spotkanie z głową Kościoła, bez względu na to, skąd pochodzi, jest jednak wyjątkowym wydarzeniem. To jest Ojciec Święty, który umiłował naród polski. On na nas liczy, nie możemy go zawieść - tłumaczy Anna Wieczorek z Wrocławia. - Kiedyś Czesi ewangelizowali Polskę, teraz jest okazja odpłacić im za to i pomóc Papieżowi w przywracaniu tego mocno zlaicyzowanego narodu chrześcijaństwu.
- Dla chrześcijanina każde spotkanie z głową Kościoła jest wielkim przeżyciem. Nieważne, czy jest to Papież Polak, czy - tak jak to mówią teraz - Papież Niemiec. Warto było wybrać się do Czech, pomodlić się i poczuć wspólnotę - podkreślają Ewa i Sławomir Radeccy.
Obecność dużej grupy Polaków zauważali też sami Czesi.
- To niesamowite, że przyjeżdżacie na spotkanie z Ojcem Świętym nawet teraz, kiedy papieżem nie jest już Polak - mówi Hanna Hantuchova, prażanka, która z całą rodziną przyszła z pieszą pielgrzymką na Mszę św.
- W Polsce macie lepiej, przy kościołach działają u was różne grupy młodzieżowe, można razem się spotkać, porozmawiać, zrobić razem coś pożytecznego. U nas jest gorzej, jeden ksiądz jeździ do kościołów w kilku parafiach - mówią Ana i Petra, nastolatki spod Hradec Králové. - Zresztą bardzo wielu duchownych z Polski pracuje w Czechach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu