Jedną z pozytywnych cech ludzi piastujących funkcje publiczne jest ich skuteczność. Uwidacznia się ona w owocach, w skutkach działania. Ludzi skutecznie działających wybieramy na stanowiska kierownicze, powierzamy im odpowiedzialne funkcje w celu osiągania dobra wspólnego.
Chrystus ilustruje dzisiaj swoją więź z nami obrazem winnego krzewu. Nazywa siebie krzewem winnym, a nas latoroślami. Latorośl nie wyda nigdy owocu sama z siebie, lecz tylko wtedy, gdy trwa w winnym krzewie. Podobnie i człowiek, który przyznaje się do Chrystusa, nie przynosi owocu, jeżeli nie jest egzystencjalnie z Nim złączony. Kto myśli, że stanie się doskonały o własnych siłach, że osiągnie sukces duchowy bez Chrystusa, ten jest w wielkim błędzie. Wszelkie dobro w naszym życiu rodzi się za sprawą Boga, który działa w nas przez Chrystusa w Duchu Świętym. Jeżeli więc chcemy osiągać dobre owoce naszego życia, to trzeba nam trwać w Chrystusie. To trwanie w Chrystusie jest szczególnie ważne w chwilach cierpienia, w godzinach niesienia krzyża. Nie jest możliwe trwanie we właściwej postawie na drodze krzyżowej naszego życia, jeśli nie czerpiemy życiodajnych, wzmacniających soków od Tego, który daje umocnienie. Wiedział o tym dobrze św. Paweł, pisząc: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4, 13). To umocnienie czerpał od Chrystusa w czasie niebezpiecznych podróży, w różnych przeciwnościach, prześladowaniach, aż do męczeńskiej śmierci. Siłę i wsparcie u Chrystusa znajdowali wszyscy męczennicy Kościoła.
Pierwszym znakiem, przejawem naszego trwania w Chrystusie jest modlitwa, ale modlitwa niezrutynizowana, bezmyślna, lecz świadoma, angażująca. Ludzie, którzy nie mają Bogu nic do powiedzenia, którzy nie zatrzymują się w swoim myśleniu i mówieniu przed Bogiem, nie trwają czynnie, świadomie w Chrystusie. Owszem, jeśli są ochrzczeni, jeśli przyznają się do wiary, zachowują jakąś więź z Bogiem, ale z pewnością są tymi latoroślami, które nie przynoszą obfitego owocu. Nasze trwanie w Chrystusie realizuje się w angażującej, żywej modlitwie.
Nasze trwanie w Chrystusie pogłębia się przy słuchaniu i kontemplacji Bożego słowa. Jeżeli praktykujemy prywatną lekturę Pisma Świętego, czy też wspólnie słuchamy i rozważamy słowo Boże, utwierdza się i pogłębia nasza egzystencjalna więź z Bogiem.
Wewnętrzne trwanie w Chrystusie umacnia się w świadomym sprawowaniu liturgii, szczególnie w dobrym przeżywaniu Eucharystii, której owocem jest przyjmowana przez nas Komunia św. Ojcowie Kościoła mówili, że jeśli spożywamy Ciało i pijemy Kielich Pański, to w naszych żyłach płynie Jego Krew. Krew przelana na krzyżu jest tym sokiem ożywczym, który łączy nas w latorośle z Krzewem Winnym. Ta Krew nie tylko gładzi grzechy, ale również uzdalnia do owocowania na życie wieczne.
Nasze trwanie w Chrystusie odnawia się w chwilach naszego nawracania się i wyznawania grzechów w sakramencie pokuty. Świadomie przeżywany powrót do Boga wszczepia nas na nowo w Chrystusa i uzdalnia do przynoszenia obfitszych owoców naszego życia.
Czytelnym znakiem naszego trwania w Chrystusie jest wypełnianie Bożych przykazań. Jasno to dziś stwierdził św. Jan we fragmencie listu, który był czytany: „Kto wypełnia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim; a to, że trwa On w nas, poznajemy po Duchu, którego nam dał” (1 J 3, 24). Pełnienie dobra z motywów religijnych, wypełnianie przykazań na czele z przykazaniem miłości, jest widzialnym znakiem i owocem naszego trwania w Chrystusie.
Oprac. ks. Łukasz Ziemski
Pomóż w rozwoju naszego portalu