Reklama

Marynarskie Wigilie na dalekich morzach

„W swojej 36-letniej służbie w Polskiej Żegludze Morskiej, aż 28 Wigilii Bożego Narodzenia spędziłem na morzu, w większości przygotowując je jako ochmistrz - wspomina Zdzisław Steć, który zawsze przed kolejnym rejsem korzysta z sakramentów: pokuty i pojednania i Eucharystii, a także składa prośbę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy o szczęśliwy powrót. - Polska Wiglia jest niepowtarzalna swoim wyciszonym ceremoniałem oczekiwania na przyjście Zbawiciela, niezwykłym klimatem miłości i bogactwem postnych potraw. Takiej kolacji przedświątecznej wypełnionej niespotykanym ładunkiem dobroci nie spotyka się na świecie i zawsze wśród marynarzy obcych bander budzi podziw i najwyższe uznanie”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bogdan Nowak: - Czy załoga bardzo chętnie przygotowuje się do świąt Bożego Narodzenia?

Zdzisław Steć: - Dawniej rejsy statkami marynarki handlowej trwały nawet rok, teraz są znacznie krótsze. Tym bardziej trzeba było wcześniej zabiegać w „Baltonie” o choinki, kolorowe ozdoby, oświetlenie drzewek, no i o opłatek oraz specjały wigilijnego stołu. Wprawdzie nawet dwa tygodnie przed świętami wielobarwna choinka zainstalowana na pierwszym maszcie przypominała nam wszystkim, że zbliżają się najbardziej rodzinne święta, to jednak kolorowe lampki można było zapalać tylko w czasie portowego postoju. Choinka oświetlona na morzu, a zwłaszcza w czasie rejsu przez wąskie i ruchliwe kanały mogłaby wprowadzać chaos w bezpieczeństwie żeglugi. Przygotowanie do wieczerzy wigilijnej zależy przede wszystkim od ochmistrza i jego chrześcijańsko-patriotycznego wychowania, jakie wyniósł z domu. Kucharz okrętowy jest zwykle arcymistrzem sztuki kulinarnej, bowiem musi nie tylko umieć smacznie gotować, ale także być piekarzem, cukiernikiem, masarzem i garmażerem. Do wigilijnego stołu zasiadają marynarze z różnych regionów Polski i dlatego nie może na stole zabraknąć tradycyjnych dań z ich rodzinnych stron, np. kutii, klusek z makiem, kompotu z suszonych jabłek i śliwek. Obowiązkowo są zawsze karp i śledź, charakteryzujące polski jadłospis wigilijny.

- Jak wygląda przebieg Wigilii na statku?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Jest to święto miłości, dlatego w czasie tego wieczoru wszyscy odświętnie ubrani (poza odbywającymi wachtę) zbieramy się w największej mesie (tutaj wyrażam wdzięczność Stoczni Szczecińskiej, która budując statki handlowe, pamięta o wspólnym gwiazdkowo-wielkanocnym stole, mogącym pomieścić przy nim całą załogę) i pod kierunkiem kapitana statku przeżywamy ją nabożnie. Kapitan składa wszystkim serdeczne życzenia, czasem czyta wskazaną przez Kościół na ten wieczór Ewangelię i wreszcie dzieli się z każdym z osobna opłatkiem. Później ma miejsce konsumowanie specjalnych dań tego świętego wieczoru. Posileni, śpiewamy kolędy i pastorałki. Udało mi się opracować niewielki, kserowany i przeze mnie zszywany śpiewnik, zawierający wyjaśnienia podstawowych terminów gwiazdkowych, Ewangelię, modlitwy oraz zestaw najbardziej znanych polskich kolęd. Zawsze był on bardzo pomocny w religijnym przeżyciu wigilijnego oczekiwania na największą Miłość - Jezusa Chrystusa. Potem marynarze wracają do swych kabin, gdzie myślami łączą się z rodzinami odległymi o tysiące mil od ich morskiej wędrówki. Są to momenty nostalgii, czasem odczucia wielkiej samotności.

- Panie Ochmistrzu, przeżył Pan z dala od Ojczyzny różne Wigilie. Jakie one były?

- Dwadzieścia lat temu, w dniu 17 grudnia przybyliśmy na m/s „Ignacy Daszyński” do Leningradu. Tam mieliśmy zaplanowany postój do końca grudnia. Zaczęliśmy szukać w tym komunistycznym mieście kościoła rzymskokatolickiego. Znaleźliśmy taki, który pomimo prześladowań religijnych w Związku Sowieckim ocalał, a tylko dlatego, że wybudowany w roku 1908 stał się własnością francuską. Poznaliśmy tam 75-letniego księdza litewskiego, który dobrze mówił po polsku. Zaprosił nas na Pasterkę, która tam mogła być odprawiona najpóźniej o godz. 20.
Codziennie aż do dnia Wigilii byliśmy w tej świątyni na Mszy św., a nawet przystąpiliśmy do spowiedzi i Komunii św. Miejscowe władze zorientowały się na podstawie donosów o naszej marynarskiej obecności w Leningradzie i chęci uczestniczenia w Mszy św. pasterskiej. Usiłowano nam te katolickie zamierzenia zniszczyć, proponując w czasie wigilijnego wieczoru na koszt miasta udział w rozrywkowej, zakrapianej alkoholem imprezie połączonej z tańcami i innymi frywolnymi zabawami w interklubie. My - wychowani w duchu wiary naszych ojców i dziadów - nie daliśmy się przekupić. Wtedy leningradzcy decydenci skierowali kilka brygad rozładunkowych na nasz statek, który do godz. 17 został uwolniony od ładunków. O tej godzinie musieliśmy opuścić port w Leningradzie tylko po to, byśmy nie mogli wziąć udziału w Eucharystii z okazji narodzenia Mesjasza. Wówczas kapitan o godz. 16 zarządził szybkie wigilijne spotkanie, bo godzinę później statek musiał opuścić niegościnny dla nas Leningrad. W ten sposób Rosjanie zmusili nas do wytężonej pracy wigilijno-świątecznej przygotowującej ładownie statku do przyjęcia węgla w świnoujskim porcie.

Reklama

- Która z Pańskich Wigilii była najtragiczniejsza?

- W roku 1994 na niewielkim m/s „Jelcz 2” płynęliśmy na Zatoce Biskajskiej, która jest jednym z najbardziej burzliwych akwenów świata. W Wigilię był ogromny sztorm i huragan. W czasie spożywania Wigilii nagle wskutek uderzenia sztormowej fali nastąpił tak wielki przechył statku, że wszystkie potrawy wigilijne ze stołu spadły na podłogę… i już było po wieczerzy. Takie jest marynarskie życie, w którym trudno cokolwiek przewidzieć. Na domiar złego w pierwszy dzień świąt o godz. 5 nad ranem nadeszła tragiczna wiadomość, że 9 mil od nas tonie norweski statek. Zgodnie z morską etyką pospieszyliśmy na pomoc tonącym. Z uwagi na to, że nasz statek był niewielki, zwolniono nas z akcji ratunkowej na tym ruchliwym szlaku. Pomocy udzielały większe jednostki handlowe.

- Służył Pan na morzu pod dowództwem różnych kapitanów. Kogo Pan Ochmistrz najlepiej wspomina?

- Kapitana żeglugi wielkiej Jerzego Niemca, który w roku 1987 dowodził statkiem m/s „Ossolineum”. Dopłynęliśmy nim na gwiazdkowe święta do Japonii, cumując w porcie Kobe. Ten kraj ma niewielu katolików, ale byliśmy w miejscowej katedrze na Pasterce celebrowanej przez księdza biskupa. Brali w niej udział katolicy z różnych krajów świata, a wśród nich także marynarze. Biskup na zakończenie Mszy św. poprosił wszystkich uczestników bożonarodzeniowej Mszy św., by wspólnie zaśpiewali, każdy w swoich ojczystym języku, najbardziej znaną kolędę świata „Cicha noc, święta noc”. Ten wielojęzyczny śpiew obwieszczający narodziny Chrystusa wzruszył nas wszystkich i jednocześnie zjednoczył wokół tajemnicy zejścia Boga na ziemię w ludzkiej postaci.
Uprzejmi Japończycy odwieźli nas do portu, bo nocą już nie jeździło metro. Nazajutrz kapitan Niemiec zaprosił z portowego klubu „Stella Maris” kapelana, by na burcie naszego statku udzielił sakramentu pokuty i pojednania i odprawił świąteczną Mszę św. Okrętowy cieśla szybko przygotował ołtarz, ja go odpowiednio udekorowałem kwiatami zakupionymi wspólnie z kapitanem i także byłem ministrantem w czasie Najświętszej Ofiary, którą celebrował belgijski kapelan. Telewizja japońska nagrała nawet krótki reportaż z tej marynarskiej Mszy, wyemitowany potem w głównym wydaniu dziennika telewizyjnego. Mieliśmy nawet obawy, czy po obejrzeniu tej telewizyjnej informacji przez polską ambasadę w Japonii, kapitan nie będzie przez nasze polityczne władze nękany. Kapitan Jerzy Niemiec zawsze był i jest człowiekiem silnej wiary. Był dla nas marynarzy nieskazitelnym wzorem moralnym. Zawsze brał na siebie całą odpowiedzialność za to, co działo się na statku. Z uwagi na to, że w Japonii nie obchodzi się świąt Bożego Narodzenia (więc nie ma tam wtedy dni wolnych od pracy), w czasie odprawiania Mszy św. trwały prace rozładunkowe na „Ossolineum”. Marynarze okazali w tym czasie zdumiewającą solidarność. Ci, którzy pracowali w trakcie Mszy św. mogli przystąpić do Komunii św., bo wówczas zastąpili ich w pracy koledzy. Dzięki takiej koleżeńskiej postawie każdy z 30-osobowej załogi mógł przystąpić do Komunii św., by umocnić się w trudnym i niebezpiecznym trwaniu z dala od najbliższych, gdzie człowiek zdany jest przede wszystkim na Bożą opiekę.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Uroczystość Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy - 11 maja

2024-05-05 08:38

[ TEMATY ]

Matka Boża Łaskawa

Magdalena Wojtak

Kult wizerunku Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy, sięga 1652 r. Wiąże się z uratowaniem miasta przed zarazą. Po raz pierwszy nazwano wówczas Maryję "Strażniczką Polski". Centralne uroczystości odbędą się 11 maja w prowadzonym przez jezuitów sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.

Papież Innocenty X ustanowił święto Mater Gratiarum Varsaviensis na drugą niedzielę maja.

CZYTAJ DALEJ

Turniej WTA w Madrycie - Świątek wygrała w finale z Sabalenką

2024-05-04 22:18

[ TEMATY ]

sport

PAP/EPA/JUANJO MARTIN

Iga Świątek pokonała Białorusinkę Arynę Sabalenkę 7:5, 4:6, 7:6 (9-7) w finale turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Madrycie. To 20. w karierze impreza wygrana przez polską tenisistkę. Spotkanie trwało trzy godziny i 11 minut.

Świątek zrewanżowała się Sabalence za ubiegłoroczną porażkę w finale w Madrycie. To było ich 10. spotkanie i siódma wygrana Polki.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję