Polacy w Republice Południowej Afryki
W ostatnich dziesiątkach lat w Republice Południowej Afryki bardzo często w ustach polityków i publicystów afrykańskich pojawia się pojęcie Rainbow People - „narodu tęczy” - na odzwierciedlenie bogatej mozaiki tworzącej społeczeństwo tego pięknego kraju. Według oficjalnych, bardzo szacunkowych danych Republika Południowej Afryki liczy około 48 mln mieszkańców. Tę swoistego rodzaju „tęczę” tworzy wiele plemion afrykańskich takich jak: Zulusi, Khosa, Soto, Tswana, Tsonga. Obok mieszkańców mających ciemny kolor skóry żyją biali: Anglicy i Afrykanerzy. Ci ostatni są potomkami dawnych osadników, którzy przybyli z Europy, głównie z Holandii. Aktualnie oblicza się, że mieszkańców o białym kolorze skóry jest nieco ponad 20%. W liczbie tej mieszczą się także Polacy.
Trudno jest odpowiedzieć na pytania, kiedy i w jakim celu pojawił się w tym miejscu Afryki pierwszy Polak? Arkadiusz Żukowski, autor opracowania dotyczącego historii i współczesności Afryki Południowej w książce pt. „W kraju złota i diamentów” podaje, że pierwszym podróżnikiem polskiego pochodzenia był ochrzczony Żyd o nazwisku Gaspar da Gama (zmarł po 1510 r.) Był podróżnikiem, tłumaczem, kupcem a także właścicielem statków. W ślad za nim poszli inni, m. in. Erazm Kretkowski (zm. 1558) i Krzysztof Pawłowski (zm. 1602). Obok podróżników, kupców pojawili się także misjonarze polskiego pochodzenia. Pierwszymi byli najprawdopodobniej dwaj jezuici o. Gabriel Łętowski (zm. 1659) i o. Andrzej Rudomina (zm. 1632). Obaj przebywali krótki czas na ziemi afrykańskiej udając się w dalszą podróż - pierwszy do Indii, a drugi do Mozambiku.
Późniejsze lata przyniosły wiele, nieraz bardzo ciekawych wypraw Polaków na Czarny Ląd. Bywało, że Polacy przybywali tam nieraz pod cudzymi barwami jako żołnierze holenderscy, niemieccy, angielscy, a nawet rosyjscy czy misjonarze będący członkami różnych zakonów i zgromadzeń zakonnych.
W pięknym dziele misyjnym zaznaczyli się Polacy zarówno duchowni, jak i świeccy. Piękną kartę zapisali jako ojcowie i bracia oraz siostry zakonne z Misji Mariannhillskiej w Natalu. Misjonarzy z Marianhill wspierali jezuici, oblaci Maryi Niepokalanej, salezjanie, a w ostatnich czasach także chrystusowcy. Jako misjonarze pracowali i pracują zarówno wśród ludności białej, jak i afrykańskiej. Roztaczali także opiekę nad swoimi rodakami, tworząc dla nich ośrodki duszpasterskie czy organizując polskie szkolnictwo, ucząc uprawy roli.
Nie sposób w tak krótkiej relacji zaprezentować wszystkie ważniejsze fakty związane z obecnością Polaków w Unii Południowo-Afrykańskiej. Pomijając więc wiele faktów i osób wspomnieć trzeba o dwóch faktach rzutujących na obraz współczesnej Polonii w RPA. Pierwszy z nich jest związany tragiczną historią II wojny światowej. Oto podczas wojny Afryka Południowa zgodziła się przyjąć 500-osobową grupę dzieci i młodzieży. Wraz z opiekunami przybyli oni w 1943 r. z Rosji przez Iran. Dzieci zostały umieszczone w miejscowości Oudsthoorn. Miejscowość ta znajduje się ok. 65 km od Oceanu Indyjskiego. Dzieciom zapewniono możliwość kształcenia i otoczono je opieką duszpasterską. Wiele z nich pozostało na terenie Afryki, a niektóre dziewczęta obrały drogę życia zakonnego. W związku z działaniami wojennymi na terenie południowej Afryki przebywali też żołnierze Polskich Sił Zbrojnych przeżywając tam leczenie czy urlopy. Wielu z nich wraz z innymi uchodźcami politycznymi postanowiło osiedlić się na stałe w Afryce.
Drugi fakt, który zasługuje na wspomnienie jest związany z przemianami społeczno-politycznymi w naszej Ojczyźnie w latach 80. Właśnie wówczas, głównie w 1981 r. przez Austrię do Republiki Południowej Afryki przybyło ok. 4 tys. Polaków. Wielu z nich znalazło dobre warunki egzystencjalne, zapewnione im przez ówczesne władze. Otrzymywali pracę i mieszkanie, głównie w dużych ośrodkach miejskich, takich jak Johannesburg, Pretoria, Durban, Kapsztad, Pietermaritzburg. Tam też pojawiły się liczne organizacje polonijne utrwalające świadomość patriotyczną wśród naszych rodaków. Obecnie liczebność Polonii szacuje się bardzo różnie. Według bardzo optymistycznych obliczeń na terenie RPA obecnie mieszka 30 tys. Polaków. Inni, bardziej realistycznie oceniający rzeczywistość twierdzą, że jest ich od 6 do 10 tys. Z uwagi na rosnące zapotrzebowanie wiernych na posługę duszpasterską polskich księży bp Szczepan Wesoły w 1983 r. zaprosił do podjęcia trudu duszpasterstwa wśród Polaków Księży Chrystusowców. Zaproszenie to zostało podjęte i w początkowym okresie na terenie RPA pracowało ponad dziesięciu chrystusowców. Obecnie z uwagi na liczne wyjazdy Polaków do Australii, Kanady, Nowej Zelandii i Polski, pozostało tylko dwóch księży chrystusowców: ks. Bogdan Wilkaniec w Pretorii (stolica RPA) oraz ks. Faustyn Jankowski (Johannesburg). W sumie w pracach duszpasterskich na terenie RPA udziela się jeszcze w sumie ok. 50 kapłanów i sióstr zakonnych.
Podczas wędrówki po Republice Południowej Afryki mieliśmy okazję spotkać się z wieloma Polakami. Były to głównie spotkania związane z uroczystościami religijnymi, takimi jak bierzmowanie, uroczystość Wszystkich Świętych czy Dzień Zaduszny. Uroczystości te nie ograniczały się tylko do spotkania przy ołtarzu. Po Mszy św. uczestnicy liturgii spotykali się w „dolnym kościele” lub w specjalnej sali na rozmowę przy kawie lub herbacie. Przeżywaliśmy takie spotkanie w Johannesburgu oraz w Vanderbijlparku. Spotkania te integrują środowisko polonijne i o czym mogliśmy się przekonać, charakteryzują się miłą, życzliwą atmosferą.
Zapewne, w okresie Adwentu i Bożego Narodzenia nie zabrakło okazji do wspólnych spotkań. Jednym z nich jest wspólny polonijny opłatek, który odbywa się w domu zakonnym Sióstr Służebniczek w Johannesburgu. Jak relacjonowały Siostry, opłatek ten odbywa się w porze roku odznaczającej się dużymi upałami.
Łączymy się duchowo z naszymi rodakami życząc im błogosławieństwa Bożego w Nowym Roku Pańskim 2009.
Pomóż w rozwoju naszego portalu