Pierwszy raz seledynowy kolor na zewnętrznych ścianach świątyni pojawił się w 2001 r. Wtedy to w tej tonacji odmalowana została wieża. Z czasem kolejne części murów pozyskiwały seledynową barwę. Po dzwonnicy przyszła kolej na fragment od strony placu Dominikańskiego, a następnie na prezbiterium i wreszcie na stronę od ulicy Głębokiej i placu Krzyża Świętego.
W trakcie wykonanych prac okazało się, że najbardziej zniszczoną częścią świątyni była wieża. Tutaj oprócz czyszczenia i konserwacji cegieł oraz wypełniania ubytków trzeba było zadbać o restaurację upiększających ją ozdobników. W pozostałych partiach świątyni wszystko wyglądało podobnie. Wpierw trzeba było zbić stare tynki cementowe. Tą techniką wykonano elewację w latach 60. ubiegłego wieku. Niestety, spojony ściśle cement z cegłą spowodował, że ta ostatnia nie miała dopływu powietrza i w wielu miejscach zmurszała. Trzeba więc było dosztukowywać ubytki. Na nie dopiero nałożono specjalną siatkę wraz z tynkiem i farbą. Całość prac wykonała firma Jacka Trombika z Cieszyna.
- To, że świątynia odzyskała swój blask, jest zasługą parafian. To oni swoją hojnością zadbali o fundusze potrzebne na wykonanie tej inwestycji. Niestety, na środki państwowe obecnie nie ma co liczyć. Boleśnie przekonałem się o tym przy próbie ich pozyskania na remont organów, czy na odnowienie XVI-wiecznych epitafiów. Chyba jesteśmy za daleko Warszawy, a za blisko granicy, by zostać zauważeni przez tych, którzy rozdysponowują pieniędzmi na renowację zabytków - mówi ks. Henryk Satława, proboszcz parafii pw. św. Marii Magdaleny.
Według wstępnych prognoz odnowiona elewacja ma w dobrym stanie wytrzymać dwa pokolenia cieszynian. Jak twierdzi ks. H. Satława, zagrożeniem dla niej może być dym unoszący się z okolicznych kamienic, a będący efektem spalania w centralnym ogrzewaniu. - Niestety, cieszyńska starówka nie doczekała się jakiejś globalnej wymiany systemu grzewczego. Ludzie palą więc w piecach, tym co mają: mułkiem, węglem, koksem, czasem pewnie i jakimiś śmieciami. Później efekty tego widać gołym okiem. Wyremontowane kamienice po roku znów są czarne - wyjaśnia ksiądz proboszcz.
Teraz przed cieszyńską wspólnotą parafialną stoi kolejne wyzwanie w postaci malowania wnętrza kościoła. Jego rozpoczęcie ma nastąpić w ostatnich miesiącach 2009 r. i potrwać do końca zimy. W ten sposób kościół ma być gotowy na jubileusz 1200-lecia lokacji miasta Cieszyn.
Kościół parafialny pw. św. Marii Magdaleny został ufundowany w 1289 r. przez żonę Władysława Opolskiego, Eufemię. Był on częścią czworobocznego zespołu klasztornego Dominikanów, a zarazem nekropolią Piastów Cieszyńskich. Z dawnych nagrobków, do naszych czasów zachowała się jedynie pośmiertna rzeźba księcia Przemysława I Noszaka - jednego z najwybitniejszych władców Cieszyna. Odbudowany po pożarze w 1789 r., był wielokrotnie modernizowany. Opleciony jest trzema kaplicami: kaplicą barokową Świętego Krzyża fundacji Jana Fryderyka Larischa z 1660 r., kaplicą Matki Bożej Nieustającej Pomocy (Cieszyńskiej) oraz kaplicą św. Melchiora Grodzieckiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu