Wśród bardzo wielu ustaw, a także spraw sejmowych, na które
chciałbym zwrócić uwagę, na pierwsze miejsce wysuwa się przegłosowanie
uchwały w sprawie dyskryminowania Radia Maryja przez Krajową Radę
Radiofonii i Telewizji. Przypomnę, że 18 stycznia br. odbyła się
w Sejmie długa debata, będąca efektem kontroli w KRRiT, przeprowadzonej
na polecenie Sejmu przez NIK, w zakresie niezrealizowania pełnej
koncesji dla Radia Maryja. Powyższa kontrola wykazała dyskryminację
tego Radia od samego początku procesu koncesyjnego. Efektem kontroli
i debaty w Sejmie stała się obecna uchwała Sejmu, która choć ma znaczenie
symboliczne, to jednak daje społeczeństwu wyraźny sygnał, że "władcy"
mediów, czyli Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, traktuje katolików
jako obywateli drugiej kategorii. Można więc mieć nadzieję, że przegłosowanie
tej uchwały, mimo sprzeciwu posłów SLD i UW, postkomunistów i liberałów,
przyczyni się do bardziej sprawiedliwego podziału częstotliwości
w dokonującym się obecnie procesie odnowienia koncesji dla nadawców
radiowych. Uchwała powinna być wyraźnym sygnałem dla KRRiT, że żaden
organ państwowy nie może prowadzić własnej polityki medialnej, niezgodnej
z interesem Polski.
25 kwietnia br. weszła w życie ustawa o spółdzielniach
mieszkaniowych, o możliwości wykupu mieszkania do 3% wartości przez
wszystkich, którzy posiadają do niego spółdzielcze lokatorskie prawo.
Ustawa umożliwia również tym, którzy wcześniej takie mieszkanie wykupili,
do wystąpienia z wnioskiem do spółdzielni o nabycie prawa do gruntu
pod swoim mieszkaniem, a więc do stania się pełnym właścicielem mieszkania,
co pozwala na zakładanie wspólnot mieszkaniowych czy potraktowanie
mieszkania tak jak domu jednorodzinnego, a więc pod zastaw hipoteczny,
kredyt bankowy itd.
Ta ustawa to wielki sukces posłów, którzy dawniej uchwalili
uwłaszczenie, niestety, zawetowane przez prezydenta Kwaśniewskiego.
Teraz lokatorzy mieszkań spółdzielczych nie otrzymują swoich mieszkań
za darmo, ale nabywają je za niewielką sumę. Do moich biur poselskich
zgłasza się w tych sprawach bardzo wiele osób, jedni po radę, większość
po wnioski. Wszystkim podpowiadam, aby się spieszyli, ponieważ z
reakcji zarządów spółdzielni wynika, że ta ustawa nie jest im na
rękę, rozbija bowiem lewicowy bastion w tych instytucjach. Nie daj
Boże, jak lewica przejmie władzę i tę ustawę zmieni. Wówczas jednak
nie będzie już można cofnąć rozpoczętych procedur. Dodam, że ustawa
ma kilka niedomówień, m.in. w kwestii opłaty za wpis do księgi wieczystej.
W Sejmie jest już projekt nowelizacji, która ustala tę opłatę w wysokości
200 zł. (Więcej informacji można uzyskać w moim głównym biurze poselskim
w Sosnowcu, ul. Mościckiego 14, pok. 103, tel. /0-32/ 266-65-47).
Pod koniec ubiegłego roku pisałem, że Sejm uchwalił ważną
ustawę dla matek, wydłużając urlop macierzyński do 26 tygodni. Ustawa
weszła w życie 1 stycznia br. i cieszyła się wielkim poparciem matek.
Niestety, Unia Wolności, wsparta przez posłów SLD, doprowadziła obecnie
do niekorzystnej zmiany tej ustawy i w praktyce skrócenia urlopu
macierzyńskiego do 16 tygodni, z możliwością wykorzystania pozostałych
10 tygodni przez ojca dziecka. Taki zapis stanowi w praktyce podważenie
sensu wydłużenia tego urlopu, chodziło wszak o dobro dziecka, o to,
aby w pierwszym półroczu jego życia jak najdłużej miało przy sobie
matkę.
Niebezpieczny stanie się natomiast pretekst, że pracodawca
będzie mógł, delikatnie mówiąc, wyrazić życzenie, aby kobieta już
po 16 tygodniach wróciła do pracy. Z obawy przed utratą miejsca pracy,
uczyni to zapewne każda matka. Co zaś do urlopu macierzyńskiego ojca,
mieści się to jak na razie tylko w głowach feministek, które w akcie
urodzenia dziecka, a także w jak najdłuższym karmieniu piersią i
przebywaniu z dzieckiem widzą ogromną niesprawiedliwość zgotowaną
kobietom przez naturę. Nie będąc przesadnie złośliwy, dodam, że w
Holandii już tak jest, że "rodzić", a dokładniej otrzymać noworodka,
może dwóch mężczyzn. Oczywiście, nie chodzi w tym rozwiązaniu wyłącznie
o to, aby kobiety mogły zająć się bardziej zaszczytną i ważną dla
państwa pracą zawodową. Precedens takiego rozwiązania stwarzamy i
u nas.
Sejm podczas ostatniego posiedzenia rozpatrywał również
dwa projekty ustaw o charakterze antykorupcyjnym. Jeden dotyczył
powołania Centralnego Urzędu Antykorupcyjnego i został głosami posłów
SLD i UW odrzucony w pierwszym czytaniu. Drugi - dotyczący ograniczenia
działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne,
będzie przedmiotem dalszych prac w komisjach. Słuszne bowiem wydaje
się stanowisko, aby wysocy urzędnicy rządowi i samorządowi, w tym
posłowie i senatorowie, zdecydowali się, czy chcą służyć dobru wspólnemu,
dobru całego państwa, całej lokalnej społeczności i z tego czerpać
określone środki na życie, czy wybrać prowadzenie działalności gospodarczej
i zająć się tym tak, aby przynosiło uzasadnione korzyści majątkowe.
Jednym słowem, na styku działalności politycznej, publicznej i służebnej
z działalnością gospodarczą, a więc prywatną, mogą powstać, i najczęściej
powstają, wykluczające się interesy, których pogodzenie nierzadko
przerasta możliwości etycznego zachowania się człowieka. Takie zjawiska,
jak korupcja, symonia, nepotyzm, przekupstwo, zagarnięcie mienia
itp. są z całą pewnością zachowaniami nagannymi, z którymi należy
walczyć. Pomóc może w tym dobry system prawny. Co prawda, funkcjonuje
ustawa z 21 sierpnia 1997 r. o ograniczeniu działalności gospodarczej
przez osoby pełniące funkcje publiczne, jednak jest ona bardzo nieskuteczna.
Świadczą o tym niebywałe w innych demokratycznych państwach zjawiska,
np. byli ministrowie czy wysocy urzędnicy państwowi obejmują kierownicze
stanowiska w przedsiębiorstwach, które wcześniej prywatyzowali, albo
które im podlegały. Takie praktyki potwierdziła Najwyższa Izba Kontroli,
która w informacji pokontrolnej wykazała szereg zjawisk potwierdzających,
że dotychczasowa ustawa ma luki.
Według nowej ustawy - mamy precyzyjnie wyliczone, kto
jest osobą pełniącą funkcję publiczną, jakie ma złożyć oświadczenie
majątkowe, kto je powinien skontrolować, jakim zakazom te osoby podlegają
w kwestii działalności gospodarczej itd. Ważny jest również w proponowanej
ustawie rygor odpowiedzialności karnej, czyli konkretne sankcje za
nieprzestrzeganie przepisów ustawy. Od rozwiązania stosunku o pracę
po sankcje karne i finansowe, w tym np. dochodzenie odszkodowań od
osób, które pełniąc funkcje publiczne, wyrządziły szkody Skarbowi
Państwa lub samorządowi terytorialnemu. Bardzo interesujący jest
np. przepis, w myśl którego osoby pełniące funkcje publiczne, radni
jednostek samorządu terytorialnego, zatrudniający w jednostce administracji
rządowej lub samorządowej swoich krewnych czy bliskich będą musieli
o tym fakcie powiadomić odpowiednich przełożonych: wojewodę, premiera,
prezydenta, marszałka Sejmu lub Senatu. Nie ma tu jakichś zakazów
czy ograniczenia czyjejś wolności, swobód demokratycznych, ale chodzi
o społeczną kontrolę tego zjawiska z punktu widzenia etyczności zachowań
osób publicznych. Sądzę, że gdyby udało się tę ustawę uchwalić, zjawisko
korupcji zostałoby w dużej mierze ograniczone. A tego właśnie oczekują
od nas obywatele. Oczekuje od nas Polska.
Pomóż w rozwoju naszego portalu