Jakże często za pośrednictwem mediów dowiadujemy się o wstrząsających wydarzeniach, wypadkach i katastrofach. Każdemu tego typu doniesieniu towarzyszy zazwyczaj rytualna formuła, że poszkodowani czy ofiary „znajdują się już pod opieką psychologa”. I choć w telewizyjnych relacjach widzimy kapłanów niosących posługę duszpasterską potrzebującym, to podkreśla się rolę psychologów.
Współczesna cywilizacja oddała psychologom ogromną władzę. Zajmują się stosunkami w miejscu pracy, relacjami wewnątrz rodziny, są też autorytetami medialnymi. Oceniają, korygują i kontrolują nasze reakcje i zachowania, myśli, poglądy, emocje, pragnienia i dążenia, mody, trendy i tendencje, sposób wyrażania rzeczywistości, relacje międzyludzkie, zakres swobód obywatelskich.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Czy ten współczesny kult psychologii służy dobru drugiego człowieka? Czy też niekiedy obraca się przeciw niemu, bo od testów i „wyroków” zależą losy małżeństw i dzieci, kariery zawodowe i społeczne, dopuszczanie do określonych zajęć i czynności. Jeżeli sędzia prowadzący sprawę rozwodową opiera na ekspertyzie biegłego psychologa postanowienie, pod opieką którego z rodziców ma pozostać dziecko, to znaczy, że psycholog decyduje o ludzkim losie. Jeśli psycholog orzeknie, że mamy niewłaściwy profil osobowości, to nasza kariera zawodowa może zostać zakończona.
Reklama
Wyjątkowa pozycja psychologów wynika z bardzo prostego powodu: człowiek żyjący w społeczeństwie, w którym wszystko jest względne i zależy od sytuacji oraz kontekstu, w rzeczywistości, w której jest wykorzeniany ze swego dziedzictwa religijnego, narodowego, kulturowego, nieustannie strofowany przez ideologię „politycznej poprawności” - taki człowiek traci zdolność samodzielnego myślenia i wyznaczania norm. Dlatego potrzebni są psychologowie, którzy podejmują się tego zadania. Mają oni także gasić egzystencjalne lęki i niepokoje współczesnego człowieka, wkraczając w rolę spowiedników i powierników ludzkich sumień. Niektórzy, niestety, sprzeniewierzają się zasadzie nieingerowania w świat wartości drugiego człowieka. I na tym polega problem.
Fiodor Dostojewski już w XIX wieku antycypował kierunek rozwoju cywilizacji, przytaczając legendę o Wielkim Inkwizytorze. W tej przypowieści Wielki Inkwizytor stworzył idealne królestwo sprawiedliwości, państwo bez Chrystusa. Zapewnił ludziom dobrobyt, żądając w zamian rezygnacji z wolności, wdzięczności i posłuszeństwa. „Powiemy im, że każdy grzech, który popełniony będzie z naszego przyzwolenia, będzie odkupiony. (...) Będziemy im pozwalać lub zabraniać żyć z żonami i kochankami, mieć lub nie mieć dzieci - stosownie do ich posłuszeństwa - i będą nas słuchać z radością i uciechą. Najbardziej męczące tajemnice ich sumienia - wszystko zaiste nam zawierzą, my zaś wszystko rozstrzygniemy, i uwierzą w nasze wyroki z radością, albowiem uwolnią ich one od wielkiej troski straszliwych mąk osobistego i swobodnego rozstrzygania” (Fiodor Dostojewski, „Bracia Karamazow”, Warszawa 1959, s. 308).
Parafrazując austriackiego pisarza Josepha Rotha, można powiedzieć, że kiedy ludzie zaczynają wierzyć, iż tylko psycholog może wybawić człowieka, oznacza to dojrzewanie do ateizmu.
* * *
Jan Maria Jackowski
Publicysta i pisarz eseista, autor 10 książek i ponad 1100 tekstów prasowych. W latach 1997 - 2001 poseł na Sejm RP; w latach 2002-2005 wiceprzewodniczący, a następnie przewodniczący Rady m.st. Warszawy; w latach 2005-2007 sędzia Trybunału Stanu; od 2011 r. jest senatorem RP
www.jmjackowski.pl