Pośród wielu histerycznych wręcz głosów (m.in. o „katolickim piekle” i „talibach”) po sejmowym głosowaniu nad projektem Solidarnej Polski (dotyczącym zaniechania zabijania dzieci, u których w fazie życia płodowego określono duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia albo nieuleczalnej choroby) znalazłem i taki: „Czy w ogóle możliwe i właściwe jest poselskie głosowanie według własnego sumienia? Moje zdanie zabrzmi wręcz brutalnie, ale posłowie absolutnie nie mają prawa głosować według własnych sumień, a dyscyplina partyjna w głosowaniach powinna być obligatoryjna i bezwzględna!” (za: tino71, „Czy poseł ma prawo mieć własne sumienie?”, Interia.pl).
Otóż, posłowie mają nie tylko prawo, ale i obowiązek głosowania według własnych sumień - zwłaszcza gdy dotyczy to życia innych ludzi. Partyjna przynależność nie ma tu nic do rzeczy, bo poseł przede wszystkim jest człowiekiem (dla wierzących - odpowiedzialnym przed Bogiem; dla tych, którzy łaski wiary nie dostąpili - odpowiedzialnym przed samym sobą, ze świadomością, że życie ludzkie jest wartością najwyższą), a dopiero potem członkiem takiej czy innej partii. Pragnienie uczynienia z posłów partyjnych „maszynek do głosowania” przywodzi najgorsze skojarzenia z czasów narodowego socjalizmu i komunizmu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu