Siedem lat temu ks. Riffard zaczął przyjmować ich na nocleg w swoim mieszkaniu. Ich liczba wzrosła do 40, w tym wielu pochodzących z Demokratycznej Republiki Konga. Spali oni w przykościelnej sali parafialnej. Duchowny przyjmował ich mimo zakazującego mu tego rozporządzenia władz miasta z lutego 2013 r. Uznały one, że pomieszczenia te nie spełniają „norm bezpieczeństwa”.
Ks. Riffard podkreśla, że państwo ma wynikający z prawa obowiązek zapewnienia dachu nad głową osobom ubiegającym się o azyl, czego nie robi. Wskazuje na konflikt między tym, co mu się zarzuca, a obowiązkiem niepozostawienia bez pomocy ludzi znajdujących się w sytuacji zagrożenia. - Robimy, co możemy środkami, jakie mamy do dyspozycji. Nie wypełniamy wszystkich norm mieszkaniowych, bo nie jesteśmy tego typu strukturą - wyjaśnia duchowny, który otrzymał wsparcie ordynariusza diecezji Saint-Etienne, bp. Dominique’a Lebruna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kapłan odrzuca też zarzut sądu, że otwierając drzwi kościoła i sąsiednich pomieszczeń, wspiera nielegalną imigrację. Jego adwokat powołuje się na fakt, że jego klient pomaga ludziom w sytuacji niewywiązywania się państwa z zapewnienia im prawa do tymczasowego miejsca zamieszkania, i domaga się uniewinnienia ks. Riffarda.
Sąd w Saint-Etienne ma wydać wyrok w tej sprawie 10 września.