Reklama

Sport

Rower - moja pasja

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MARIUSZ RZYMEK: - Pana krajanie jechali na rowerach i modlili się, pokonując trasę pielgrzymki rowerowej z Pisarzowic na Jasną Górę. Czy na takie akty religijne jest czas podczas zwykłych wyścigów?

PRZEMYSŁAW NIEMIEC: - W każdym momencie wyścigu jest czas, żeby się pomodlić. Wystarczy tylko chcieć. Wiadomo jednak, że to zależy od wiary każdego z nas. Generalnie jest tak, że na starcie i na mecie się żegnamy. Wiadomo, na starcie człowiek się modli o to, aby szczęśliwie dojechać do mety, a z kolei na mecie, modli się, dziękując, że w całości ukończyło się etap.

- Na Euro 2012 kilka razy byliśmy świadkami pielgrzymki włoskiego trenera z osobami towarzyszącymi na Karmel na Srebrną Górę. Czy w środowisku kolarskim też zdarzają się takie grupowe pielgrzymki?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Specjalnych pielgrzymek zawodowych kolarzy nie ma. Słyszałem jednak, że jak był wyścig dookoła Francji, w okolicach Lourdes, to często kolarze szli do tego sanktuarium na modlitwę.

- Są takie podjazdy, w trakcie pokonywania których mówił Pan do siebie: „po co mi to było”?

- Wiadomo, że są. Każdy ma swoje chwile słabości i czasami przychodzą trudne momenty, ale trzeba je przezwyciężyć i jechać dalej. W końcu robi się to, co się lubi i trzeba być twardym.

- Jaki podjazd dał Panu najbardziej w kość?

Reklama

- Na pewno bardzo wymagający jest podjazd, którym w tym roku jechaliśmy na Giro di Italia, Passo dello Stellbio. To jest góra na 2800 m, bo na taką wysokość wyjeżdża się na przełęcz. Po trzech tygodniach ścigania i po 3,5 tys. km w nogach ten podjazd naprawdę był ciężki.

- Z jaką prędkością udało się Panu zjeżdżać z takiej górskiej przełęczy?

- Największa prędkość, z jaką jechałem, to 105 km/h.

- Czuł Pan wtedy strach?

- To się tak nie myśli. Strach można dopiero odczuć, jak się spojrzy na prędkościomierz. Po co więc patrzeć?... Wiadomo, jest to niebezpieczne, bo nie jesteśmy zabezpieczeni przed upadkiem - mamy w końcu tylko kaski, więc jedzie się naprzód i takie myślenie wypycha się z głowy.

- Jak w porównaniu z Giro wypada Tour de Pologne?

- Tour de Pologne jest to wyścig ze światowej czołówki. Wszyscy go sobie chwalą, bo jest super zorganizowany. To nie jest ten wyścig, jaki był jeszcze dziesięć lat temu. Teraz cały wyścig zrobiony jest na światowym poziomie. Ma więc przed sobą dobrą przyszłość. Widać to choćby po tym, że kolarze chętnie tu wracają.

- W ub.r. Słowak, Peter Sagan wygrał cały tour, a później dołożył do tego wyścigi w Kalifornii i Szwajcarii; dobrze radził sobie też w Tour de France. Czy Tour de Pologne może być trampoliną do międzynarodowego sukcesu dla Moreno i Kwiatkowskiego?

Reklama

- To młodzi zawodnicy, mający po 22 lata i jest przed nimi wielka przyszłość. Sagan udowodnił, że wygrywając w Polsce otworzył sobie drogę do światowego kolarstwa i teraz wygrywa wszędzie tam, gdzie pojedzie. To talent niesamowity. Myślę, że taka też będzie przyszłość Kwiatkowskiego, bo też z niego jest talent, i życzę mu sukcesów.

- Czemu to Moreno, a nie Pan, wygrał na tym najdłuższym górskim etapie tegorocznego Tour de Pologne?

- To był zasadniczo taki specyficzny etap, na którym wszystko rozstrzyga się w ostatniej rundzie. Cały peleton czekał wtedy do ostatniego podjazdu. Zrobiła się selekcja, ale nie taka, na jaką liczyłem. A finisz to nie jest moja dobra strona. Konkurenci byli szybsi i trzeba było się zadowolić piątym miejscem.

- Patrząc z perspektywy czasu, inaczej Pan rozegrałby ten finisz?

- Po wyścigu przychodzą różne refleksje, ale wiadomo, że są to kalkulacje na chłodno, a nie takie, jak na wyścigu - z adrenaliną i emocjami.

- Przed Tour de Pologne z obozu Lampre dochodziły odgłosy, że koledzy będą jeździć na Pana i to Pan będzie liderem grupy. Czy ta nieszczęsna kraksa, do jakiej doszło w pierwszym dniu wyścigu, pokrzyżowała te plany?

- Pokrzyżowała i to bardzo. Po kraksie w Karpaczu straciłem minutę do lidera. Tour de Pologne jest krótkim wyścigiem, w którym taka strata nie jest do odrobienia. No i niestety trzeba było podziękować za walkę w klasyfikacji generalnej i skupić się na dobrym miejscu na jakimś etapie.

- Co było przyczyną tej kraksy?

Reklama

- Był to ostatni podjazd, a do mety było tylko 30 km. Każdy chciał być z przodu i doszło do zamieszania. Ktoś się tam przewrócił i najechaliśmy na niego.

- Jak ocenia Pan swoje 24. miejsce w Tour de Pologne?

- Zawsze jest jakiś niedosyt. Wiadomo, pewne minimum się spełniło, bo zdobyło się punkty, które są ważne dla ekipy, ale nie tylko o to przecież chodziło.

- Czy brak olimpijskiej nominacji na igrzyska w Londynie był dla Pana gorzką pigułką do przełknięcia?

- Wydaje mi się, że jak w przypadku każdego sportowca, doświadczyłem poczucia niedosytu. W życiorysie mam odnotowany udział w igrzyskach w Pekinie, ale nie ukrywam, że zamiast oglądać zawody tej rangi w telewizji, lepiej jest w nich uczestniczyć. Z tego, co zaobserwowałem, trasa londyńskiego wyścigu nie była zbyt wymagająca. Ta w Chinach była dużo cięższa.

- W Lampre-ISD, gdzie Pan startuje, wszystko podporządkowane jest zwycięstwu lidera. Pan, jako osoba wspomagająca, nie ma raczej szans na indywidualny sukces?

- Wiadomo, że każdy lider potrzebuje swoich pomocników, a ja cieszę się, że swoją postawą mogę mu przybliżyć końcowy sukces. We wcześniejszych latach, jako lider jeździłem w słabszych grupach, tak więc swoje pięć minut już miałem, a teraz z miłą chęcią robię pracę dla innych. W chwili obecnej właśnie to sprawia mi przyjemność.

- Będąc w cyklu treningowym, ile musi Pan pokonywać kilometrów?

- Miesięcznie ok. 3 tys. km, a dziennie - ok. 150 km.

Reklama

- W jakim czasie pokonuje Pan te 150 km?

- 150 km pokonuje się w czasie od 3,5 do 4 godzin. Średnia prędkość na trasie to ok. 30-32 km na godzinę.

- Miał Pan może jakąś dowcipną przygodę z policją, gdy rozpędzony mijał radiowóz?

- Kiedyś policjanci mierzyli w nas radarem. Wszystko potraktowane było jednak z przymrużeniem oka. Widząc radar krzyknęliśmy „ile?”. W odpowiedzi usłyszeliśmy: 65 km/h. Dopuszczalna prędkość w tym miejscu wynosiła 50 km/h. Nikt nas jednak nie zatrzymywał. Była to forma żartu.

- Kto obecnie jest Pana największym kibicem?

- Mam swoją grupkę zagorzałych kibiców, co mnie bardzo cieszy. Wiadomo, kibicem jest ojciec, który od małego mnie dopingował i jeździł ze mną na wyścigi. Takimi wiernymi kibicami są również żona i syn, który zaczyna jeździć na wyścigi, aby zobaczyć tatę w akcji.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Paryż - od rana emocje siatkarskie: biało-czerwoni kontra "klątwa ćwierćfinałów"

[ TEMATY ]

sport

siatkówka

Igrzyska Olimpijskie

PAP

Igrzyska Olimpijskie Paryż 2024

Igrzyska Olimpijskie Paryż 2024

W poniedziałek z samego rana polscy siatkarze przystąpią do meczu ze Słowenią. Stawką miejsce w półfinale.

Następnie o ćwierćfinał zagrają "plażowicze" Michał Bryl i Bartosz Łosiak - to najciekawsze poniedziałkowe wydarzenia na olimpijskich arenach w Paryżu z udziałem Polaków.
CZYTAJ DALEJ

Dzielmy się tą radością i sercem wypełnionym obecnością Boga

2024-12-23 20:50

[ TEMATY ]

adwent

rozważania

św. Ojciec Pio

Adwent z o. Pio

Red.

Z jakim sercem, jaką nadzieją i miłością, siądziemy dziś do wigilijnego stołu? Czy udało się mam w czasie Adwentu odpowiednio przygotować na spotkanie z przychodzącym Jezusem i z naszymi najbliższymi? Czy panuje pośród nas Jego miłość? Czy wypełnia nas duch przebaczenia, pokoju i wdzięczności?

Oczekiwanie na Pana, na wielkie dzieła Boże, przemienia się dziś w radosny hymn uwielbienia… Zachariasz wielbi Boga, ponieważ doświadczył mocy Jego działania we własnym życiu. Plan Boga i jego realizacja przekroczyły jego ludzkie wyobrażenia, przewidywania, zamiary. Przyjście Boga, Jego łaska, Jego interwencja, zmieniła wszystko. Dokonał się cud. Zatem Zachariasz śpiewa radośnie pieśń chwały.
CZYTAJ DALEJ

Betlejem: ciche Boże Narodzenie bez choinki

2024-12-24 14:07

[ TEMATY ]

Betlejem

wojna

strefa gazy

ciche Boże Narodzenie

Karol Porwich/Niedziela

W Betlejem, miejscu narodzin Jezusa na palestyńskim Zachodnim Brzegu, obchody Bożego Narodzenia rozpoczynają się w spokojnej atmosferze. Ze względu na trwającą wojnę w Strefie Gazy w tym roku ograniczą się one do nabożeństw i modlitw. Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka, które zwykle charakteryzują miasto o tej porze roku, zostały po raz kolejny odwołane przez burmistrza Antona Salmana w drugim roku wojny.

„Odwołanie zewnętrznych obchodów Bożego Narodzenia jest wyrazem odrzucenia niesprawiedliwości wobec naszego narodu w Gazie i całej Palestynie oraz trwających masakr”, wyjaśnił Salman. Wyraził również „głęboki żal z powodu milczenia społeczności międzynarodowej w sprawie masakr w Gazie i na innych Terytoriach Palestyńskich”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję