Reklama

Savoir-vivre

Zachowanie się podczas Mszy św. na świeżym powietrzu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Msze św., szczególnie te uroczyste, są często odprawiane na świeżym powietrzu. Podczas takiej Mszy św. wiele osób nie potrafi się zachować, głównie ci, którzy znajdują się na końcu i po bokach grupy wiernych uczestniczących w Eucharystii.
Ludzie nie zdają sobie niekiedy sprawy z tego, że teren, na którym odbywa się Msza św., stanowi w trakcie jej trwania taką samą przestrzeń jak przestrzeń kościoła, w której ramach ze względu na realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie oraz sakralny charakter budynku obowiązuje specjalne zachowanie. Wiele osób nie potrafi też rozeznać granicy, gdzie kończy się kościół, a zaczyna przestrzeń świecka.
Znajdując się w grupie wiernych uczestniczących we Mszy św. na świeżym powietrzu, jesteśmy zobowiązani zachowywać się dokładnie tak samo jak w trakcie Mszy św. odprawianej w kościele. Fakt, że znajdujemy się na dworze, niczego tu nie zmienia. Mężczyźni muszą zdjąć nakrycie głowy, wszyscy muszą mieć godne stroje, nie wolno rozmawiać, żartować, pić zimnych napojów, jeść cukierków czy kanapek, przyprowadzać psów (ostatnio widziałem mężczyznę uczestniczącego we Mszy św., stojącego przed drzwiami kościoła z psem na smyczy) itp.
Gdy Msza św. odbywa się na świeżym powietrzu, granice przestrzeni sakralnej nie są wyraźne. Nie można powiedzieć, że kościół kończy się tam, gdzie stoją ostatni uczestniczący w Liturgii. Nie można też powiedzieć, że kończy się on jeden czy dwa metry dalej. Nie wolno bowiem, stojąc blisko tych wiernych (np. 2 czy 4 m), zachowywać się już tak jak w przestrzeni świeckiej: palić papierosy, pić piwo, głośno rozmawiać, śmiać się itp.
Inaczej mówiąc - gdy jesteśmy blisko terenu, na którym odbywa się Msza św. na świeżym powietrzu, nie możemy zachowywać się w taki sposób, by przeszkadzać wiernym lub powodować jakiekolwiek ich rozproszenie czy negatywne uczucia (np. oburzenie czy zgorszenie).
Nie jest to tylko kwestia realizacji podstawowych obowiązków religijnych, ale również przestrzegania podstawowych norm dobrego wychowania.

www.savoir-vivre.com.pl

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Indie: zmarł abp Alphonsus Mathias, jeden z ostatnich uczestników Soboru Watykańskiego II

2024-07-15 14:43

[ TEMATY ]

śmierć

Sobór Watykański II

Episkopat.pl

10 lipca w wieku 96 lat zmarł arcybiskup Alphonsus Mathias. Emerytowany arcybiskup Bengaluru w południowych Indiach był jednym z ostatnich żyjących ojców Soboru Watykańskiego II. „Jego życie było świadectwem ewangelicznych wartości, jakimi są miłość, służba i pokora” - napisano w nekrologu archidiecezji.

Śmierć abp. Mathiasa oznacza koniec pewnej epoki, ale jego dziedzictwo jest nadal żywe w Kościele i ludziach, na których życie wpłynął. „Jego wizja Kościoła tętniącego życiem, dynamicznego i zaangażowanego społecznie pozostanie siłą przewodnią dla przyszłych pokoleń”.

CZYTAJ DALEJ

Objawienia Matki Bożej ze Scoglio: pozytywna opinia Dykasterii Nauki Wiary

2024-07-16 11:48

[ TEMATY ]

objawienia

Karol Porwich/Niedziela

Watykańska Dykasteria Nauki Wiary upubliczniła decyzję o wydaniu „Nihil obstat” dla objawień Matki Bożej ze Scoglio. Zgodnie z nowymi normami ws. zjawisk nadprzyrodzonych nie wyraża to pewności, co do nadprzyrodzonej autentyczności zjawiska, stwierdza jednak, że w treści objawień nie znaleziono żadnych elementów bezpośrednio sprzecznych z nauczaniem Kościoła i zachęca biskupa do docenienia wartości duszpasterskiej tego miejsca, np. poprzez pielgrzymki.

Pozytywna opinia dotyczy objawień opisanych przez Cosimo Fragomeniego w Kalabrii. W 1968 roku Maryja miała ukazywać mu się przez cztery dni i skierować do niego m.in. słowa: „W tym miejscu Bóg chce otworzyć okno do nieba, chce objawić swoje miłosierdzie!”. Głos miał zabrzmieć z ogromnej skały porośniętej bujnymi zaroślami, stąd nazwa Matki Bożej ze Scoglio, czyli Skały. To leżące w Kalabrii miejsce nazywane jest „włoskim Lourdes” i przybywa do niego rocznie 600 tys. pielgrzymów z wszystkich kontynentów.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Na piechotę Z Helu na Giewont - w szczytnym celu

2024-07-16 14:35

[ TEMATY ]

świadectwo

Ewa Maciejczak

Ewa Maciejczak chce pieszo pokonać trasę z Helu na Giewont. Robi to dla Stasia Zielińskiego, który cierpi na postępujący zanik mięśni. Do przejścia ma ok. 900 kilometrów. Dziewczynie, w roli pilota towarzyszy jej ojciec. Uczestniczka wyprawy niesie też intencję o zdrowie dla Stasia do Matki Bożej na Jasną Górę, którą zamierza odwiedzić za kilka dni.

W drogę mieszkanka Sokolnik Mokrych w powiecie przysuskim wyruszyła 7 lipca. Do tej pory przeszła 460 kilometrów. Obecnie znajduje się w okolicach Sieradza. - Pomysł zrodził się w czasie podobnej wyprawy sprzed dwóch lat, kiedy szłam w intencji pokoju w Ukrainie. Pomyślałam, żeby ten trud i radość z osiągniętego celu, nie była tylko moim udziałem, ale żeby ktoś inny coś z tego miał. Ta myśl chodziła ze mną nieprzerwanie, aż poznałam przypadek choroby Stasia - powiedziała Radiu Plus Radom uczestniczka wyprawy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję