Na kilka miesięcy, a może lat, przed ustanowieniem Eucharystii otoczony tłumem Jezus w pobliżu łagodnych fal Jeziora Galilejskiego nie chciał, aby ktokolwiek ustał w drodze. Tłum, który szedł za Nim, był liczny, a żywności do podziału niezwykle mało. Jezus jednak nikogo, kto jest w pobliżu Niego, nie pozostawia głodnym. Cud rozmnożenia chleba stanowi w zamyśle Ewangelisty zapowiedź Eucharystii. Skąd o tym wiemy? Z Jezusowej lekcji gramatyki. Bo gramatyka jest ważna. Opowiadanie o nakarmieniu tysięcy na pustkowiu i o ustanowieniu Eucharystii zawiera tę samą sekwencję czasowników: „I POLECIŁ LUDOWI USIĄŚĆ NA ZIEMI. WZIĄŁ CHLEBY I ODMÓWIWSZY DZIĘKCZYNIENIE, ROZDAŁ SIEDZĄCYM” (por. J 6, 10-11). Jezusowe gesty nad chlebem, dokonane później w Wieczerniku, opisane zostały przez Łukasza przez ciąg tych samych słów: wziąć - czynić dzięki - dawać. Ich następstwo zapewne odzwierciedla praktykę liturgiczną pierwotnego Kościoła: „Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie, połamał go i podał (...), mówiąc: «To jest Ciało moje, które za was będzie wydane»” (Łk 22, 19). Jezus więc - poprzez rozmnożenia chleba - świadomie przygotowywał uczniów na dar Eucharystii. A dziś odwrotnie: to Eucharystia ma nas przygotować i wewnętrznie przysposobić do rozdawania chleba tym, którzy go najbardziej potrzebują. Wystarczy z pokorą „wziąć” w niej udział, po przyjęciu Komunii św. gorąco „podziękować”, a potem już tylko zacząć „dawać”. I taka to Jezusowa gramatyka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu