Na początku tego artykułu renomowany „The Wall Street Journal” cytuje wielkoczwartkową wypowiedź Benedykta XVI, który w odpowiedzi na postulaty części środowisk katolickich o zniesieniu celibatu czy liberalizacji nauczania stwierdził, że prawdziwa odnowa może przyjść tylko przez „radość wiary” i „radykalizm posłuszeństwa”. „Odnowa przychodzi” - podsumował ten wątek autor tekstu, zwracając uwagę na wzrost liczby powołań kapłańskich w USA.
Jeszcze 10 lat temu niektóre progresywne kręgi katolickie w USA straszyły brakiem kapłanów i pustymi ołtarzami. Przepowiadano również zamykanie seminariów duchownych. Dziś rozbudowuje się stare i wznosi nowe tak jak w archidiecezji waszyngtońskiej - rozbudowa czy w Charlotte - budowa nowego seminarium duchownego.
Kard. Sean Patrick O’Malley zwierzał się, że gdy w 2003 r. obejmował archidiecezję bostońską, radzono mu zamknięcie seminarium. Dziś studiuje w nim 70 alumnów, a część kandydatów nie mogła być przyjęta ze względu na brak miejsca. Nie znaczy to jednak, że sytuacja jest aż tak dobra. USA nadal cierpi na brak księży. Rośnie bowiem populacja katolików. Dziś na jednego kapłana przypada 2 tys. wiernych, ale jest nadzieja, że ta sytuacja będzie się poprawiać. W ubiegłym roku w Stanach Zjednoczonych wyświęcono 467 nowych księży. 10 lat wcześniej było o 25 neoprezbiterów mniej.
Największe liczby nowo wyświęconych kapłanów odnotowuje się w tradycyjnie katolickich metropoliach, takich jak Newark czy Filadelfia. Wzrost zanotowano również w Chicago czy w Waszyngtonie oraz w diecezjach, gdzie katolicy stanowią mniejszość, np. w Lincoln.
Jaka jest recepta na wzrost powołań do kapłaństwa? Kluczem jest odważny, broniący pryncypiów nauczania Kościoła biskup oraz dynamiczne centrum pracujące nad powołaniami kapłańskimi. Bo to, co pociąga młodych wstępujących do seminarium, to kontrkulturowość Kościoła z jego ponadczasowym nauczaniem - ocenia „The Wall Street Journal”.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu