Największą rzeszę wiernych zgromadziła wieczorna Msza św. w archikatedrze św. Jana Chrzciciela na warszawskiej Starówce. - Katedra powinna być dzisiaj 10 czy nawet 15 razy większa, bo taka jest potrzeba serca - powiedział proboszcz katedralnej parafii, ks. Bogdan Bartołd.
Pielgrzymowali do grobów męczenników
Reklama
W Eucharystii w archikatedrze udział wzięli m.in. przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej i tragedii katyńskiej, biskup polowy Węgier László Bíró oraz kilkudziesięciu kapłanów z całego kraju. Mszy św. koncelebrowanej przewodniczył bp Antoni Pacyfik Dydycz. W wygłoszonej homilii wyraził przekonanie, że pamięci nie da się zadusić. - Nie udało się to w odniesieniu do męczenników Katynia, nie może się udać w odniesieniu do tych, którzy pielgrzymowali do ich grobów. Oddali swoje życie, pielgrzymując w poczuciu obowiązku. O tym świadczyły pierwsze dni żałoby - mówił Biskup Drohiczyński. - Wyjątkowo ciężko przychodzi docieranie do prawdy, co w ów kwietniowy ranek stało się na lotnisku pod Smoleńskiem. O tym zapomnieć nie można. O tym zapominać nie wolno. Jedna i druga krew została przelana za ojczyznę - mówił kaznodzieja. - Polska jawi się słaba, na własnej ziemi czuje się bezdomna, a setki tysięcy ludzi wędrują za chlebem, lekceważy się też kulturę. Gdzie się podziały te cnoty obywatelskie, do których mógł się odwoływać narodowy kaznodzieja ks. Piotr Skarga? - ubolewał bp Dydycz. - Czy tego, co się dzieje obecnie, nie można nazwać imperium kłamstwa? - pytał. Za Prymasem Tysiąclecia powtórzył też, że „wszelkie formy prześladowania Kościoła są równoznaczne z walką z narodem”. Bp Dydycz wyjaśnił także sens modlitewnych zgromadzeń rocznicowych. - Widzimy niewystarczalność sprawiedliwości ludzkiej, nadzieja kieruje nasze poszukiwania sprawiedliwości ku Bogu - mówił. - Nasze modlitwy i pielgrzymowanie są odwoływaniem się do Bożej sprawiedliwości, skoro ludzka jest niewydolna lub jeszcze gorzej - zwyczajnie zakłamana - dodał.
Po Mszy św. w katedrze odbył się comiesięczny Marsz Pamięci pod Pałac Prezydencki. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt tysięcy osób. Niektórzy z nich przed pałacem byli już od rana. Tam bowiem swoje główne uroczystości zorganizowało Prawo i Sprawiedliwość oraz kluby „Gazety Polskiej”.
Od rana na Krakowskim Przedmieściu wiecowano. Tak jak w dniach żałoby płonęły setki zniczy, ustawiono także drewniany krzyż. Politycy PiS złożyli wieńce, a wcześniej uczestniczyli we Mszy św. w pobliskim kościele seminaryjnym.
Pod pałacem przemawiał prezes PiS. W najważniejszym wystąpieniu Jarosław Kaczyński powiedział m.in.: - Jeśli odwołać się do poety, co uczyniłem w zeszłym roku, to „zostali zdradzeni o świcie”, i to było haniebne. Tak jak haniebne było oddanie śledztwa, jak haniebne było przyjmowanie i potwierdzanie rosyjskich kłamstw - mówił.
Prezes PiS podziękował za zachowanie pamięci o śp. Lechu Kaczyńskim, poprosił też zgromadzonych, żeby pamiętali „zło dobrem zwyciężać”. - Zwyciężać zło dobrem i wiedzieć, że prawda prowadzi do zwycięstwa - powtórzył.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Premier i prezydent osobno
Już po raz drugi PiS zorganizował alternatywne obchody wobec uroczystości oficjalnych. Po raz pierwszy natomiast na uroczystościach nie spotkali się prezydent z premierem.
Donald Tusk oraz prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz 10 kwietnia rano byli pod Pomnikiem Ofiar Katastrofy Lotniczej na Cmentarzu Powązkowskim. Uroczystość zakończyło odegranie utworu „Cisza” w godzinie katastrofy. Wcześniej zgromadzeni odmówili modlitwę ekumeniczną oraz złożyli kwiaty i zapalili znicze pod pomnikiem.
Premier nie przemawiał. W tegoroczną rocznicę nie przemawiał również prezydent RP Bronisław Komorowski. Uczestniczył on w dwóch Mszach św. - w katedrze polowej oraz w kaplicy prezydenckiej. W katedrze Bronisław Komorowski złożył kwiaty przed tablicą upamiętniającą ofiary katastrofy samolotu oraz na grobach bp. Tadeusza Płoskiego i ks. płk. Jana Osińskiego.
- W godzinie, w której wspominamy tragicznie zmarłych w czasie katastrofy smoleńskiej, najważniejsze są modlitwa i Komunia św. ofiarowane w ich intencji - powiedział bp Józef Guzdek, który przewodniczył Mszy św. w katedrze polowej. - „Otrzyjcie już łzy, płaczący…” - śpiewamy w pieśni wielkanocnej. Niech te słowa zabrzmią dziś z jeszcze większą wiarą i nadzieją. Niech za tymi słowami pójdzie nasze życie - zakończył.
Wraz z bp. Guzdkiem Mszę św. koncelebrował biskup polowy Węgier László Bíró oraz kapelani ordynariatu polowego. Obecne były rodziny ofiar, generałowie WP, przedstawiciele korpusu dyplomatycznego.
Potrzebna modlitwa
Koronka do Miłosierdzia Bożego poprzedziła Mszę św. w akademickim kościele św. Anny. Eucharystię w intencji ofiar katastrofy oraz ich rodzin sprawował kard. Kazimierz Nycz. Metropolita Warszawski powiedział, że śmierć 96 znakomitych Polaków z prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego małżonką pod Smoleńskiem była najtragiczniejszym wydarzeniem w historii Polski po II wojnie światowej. - Wszyscy tamtego dnia, tamtych tygodni, miesięcy, pogrążyliśmy się w wielkim smutku nad śmiercią ludzi ważnych, dla wielu z nas bardzo bliskich - podkreślił na początku Mszy św. W trakcie homilii kard. Nycz powiedział, że modlimy się za rodziny do Boga, bo jedynie wiara w Zmartwychwstałego jest w stanie zaleczyć rany, które długo będą boleć „i będą ranami czasem się otwierającymi”. - Ale tak, jak wie to dobrze każdy lekarz: rany, która się pięknie zabliźnia, nie wolno rozdrapywać. Ale też rana, która nie została do końca oczyszczona, nigdy się nie zabliźni. Dlatego modlimy się także za tych, którzy próbują czasem rozdrapywać zagojone rany, ale i za odpowiedzialnych za to, by cały kontekst tego tragicznego wydarzenia sprzed dwóch lat oczyścić - by się mogła ta polska rana do końca uleczyć i zabliźnić - powiedział kard. Nycz.
(Autor korzystał z korespondencji KAI)