Właśnie w tych tygodniach, gdy nasza znakomita biegaczka narciarska Justyna Kowalczyk przeżywała nieraz gorycz porażek z rywalkami z Norwegii, chcę wesprzeć ją na duchu, pochwalić publicznie i podziękować. Również dlatego - ale nie tylko dlatego, o czym na koniec - że ta dziewczyna przywróciła mi w ubiegłych latach wiarę w to, iż sport może być dziedziną, w której o zwycięstwie decydują hart ducha, waleczność i cierpliwa, ciężka, codzienna praca. Bo taki sportowcem jest pani Justyna, a na dodatek - skromnym, ujmującym swoją rzetelnością i realizmem w postrzeganiu świata człowiekiem.
Takim sportowcem był też niegdyś skoczek na nartach Adam Małysz. Od pewnego czasu zaś staje się taką osobą wielce utalentowana tenisistka Agnieszka Radwańska. Zresztą, porównanie Radwańskiej z Kowalczyk i Małyszem jest, moim zdaniem, pouczające. Jeszcze do niedawna Agnieszka Radwańska często obrażała się na korcie na cały świat, złościła, zniechęcała do gry, gdy jej nie szło. Stroiła fochy, po prostu. Zachowywała się nieraz tak, że nawet największy patriota polskiego sportu życzył jej w cichości ducha porażki. Żeby się nauczyła.
Zapewne nie muszę nikogo przekonywać, że każdy polski kibic z radością i ulgą powitał w ubiegłym roku na korcie odrodzoną, zmienioną Radwańską. Waleczną, odporną na stres, nastawioną pozytywnie. I skromną, bez fochów. Taką, jaką jest Justyna Kowalczyk i jakim zawsze był Adam Małysz.
Dlatego dziś, gdy Małysz próbuje sił w nowej, trudnej dyscyplinie sportowej, a Radwańska walczy o coraz wyższe miejsce w rankingach tenisowych, zaś Kowalczyk mocuje się samotnie z koalicją Norweżek, to nawet jeśli czasem przegrają lub idzie im jak po grudzie - kibicujemy im, wspieramy całym sercem. Bo oddajemy im tego ducha, zapał, poświęcenie i waleczność, jakie sami od nich dostaliśmy, obserwując z zapartym tchem ich sportowe zmagania.
Czasem sobie myślę, że gdyby tak nasi politycy… skromni… waleczni… pracowici… rzetelni… Jako obywatel byłbym przeszczęśliwy, gdybym miał rząd, który nawet w ciężkich chwilach, nawet przy popełnionych błędach czy niepowodzeniach - a przecież każdemu rządowi może iść jak po grudzie, może być w opałach - zasługiwałby na to, żeby stać przy nim murem, bo byłbym pewny, że to rząd ludzi walecznych, rzetelnych, profesjonalnych. Dziękuję, Pani Justyno, że mi Pani to uświadomiła.
* * *
Krzysztof Czabański
Publicysta, autor kilku książek, był prezesem PAP (za rządu Jana Olszewskiego), przewodniczącym Komisji Likwidacyjnej RSW (za rządu Jerzego Buzka) i prezesem Polskiego Radia SA (za rządu Jarosława Kaczyńskiego);
Pomóż w rozwoju naszego portalu