Świat rozrywki, muzyki i wielkiego sportu stale nas zaskakuje. Celebryci coraz częściej zaczynają mówić o swojej duchowości, powrocie do Boga, który jest najpełniejszą odpowiedzią na wszelkie pytania i trudności, które spotykamy. Jedną z takich postaci jest Olivier Giroud.
Gorliwy apostoł
Piłkarz nie tylko od wielu lat przyznaje się do wiary w Boga, ale również stara się wskazać poszukującym i młodym ludziom prawdziwą drogę szczęścia. Nie boi się przemawiać do młodych, głośno manifestując swoją wiarę. Za każdym razem, kiedy wychodzi na boisko, czyni znak krzyża, modli się. Rozmowa z Bogiem jest dla niego integralną częścią życia. Co więcej, Olivier wykorzystuje swoją popularność do głoszenia Ewangelii. Szczególnie bliskie jest mu nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia. Za każdą strzeloną bramkę dziękuje Bogu. Jemu też nawet na stadionie chce dziękować za swoje powołanie. Mówi: „Jezus jest ze mną na stadionie, kiedy strzelam gole, ale również wtedy, gdy przegrywam”. Dla każdego fana futbolu Olivier Giroud jest wyjątkowym graczem. Obok jego sukcesów nie da się przejść obojętnie. Jest m.in. triumfatorem Ligi Mistrzów, a także mistrzem Francji i Włoch. Na swoim piłkarskim koncie ma ponad 56 goli. Przez wielu został okrzyknięty jako jeden z najzdolniejszych futbolistów w historii reprezentacji swego kraju. Jednocześnie, będąc u szczytu swojej sportowej kariery, daje świadectwo o Chrystusie. Podczas ostatnich Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie dał się poznać jako gorliwy apostoł. Do młodych Francuzów mówił, aby nie bali się dokonywać w swoim życiu dobrych wyborów związanych z Chrystusem, walczyć o to, aby to właśnie On królował w ich sercach. – Stańcie się atletami Boga, słuchajcie Jego słowa, odważcie się „zarzucić sieci”, jak czytamy w Ewangelii wg św. Łukasza. Zostańcie uczniami misjonarzami. Umocnijcie swoją wiarę w Jezusa, przyjmijcie Boga do swojego życia. Zaproście Go! – przekonywał.
Źródło siły
Piłkarz podkreśla, że to częsta modlitwa, jak również czytanie Pisma Świętego staje się dla niego źródłem siły i męstwa. W świecie sportu, narażonym na porażki, taka relacja z Bogiem jest szczególnie potrzebna. Piłkarz daje temu wyraz nawet poprzez tatuaż, który ma na swoim przedramieniu: „Dominus regit me et nihil mihi deerit” (Pan jest pasterzem moim, niczego mi nie braknie). – On mnie zmienił. Zmienił moje wnętrze. Dzięki Niemu staram się dokonywać właściwych wyborów, również na boisku. Wierzę, że wszystkie wybory, jakich dokonałem w swoim życiu, zostały pobłogosławione przez Pana. To daje mi wewnętrzną siłę i czyni silnym mój charakter – zwierzał się w L’Equipe Magazine.
Pomóż w rozwoju naszego portalu