Znowu coś nie podoba się państwu w Kościele, mianowicie: zbyt wielu księży pracuje w ordynariacie polowym. W związku z tym planuje się zlikwidowanie części etatów kapłanów. Zwróćmy uwagę na sytuację, jaka do niedawna miała miejsce w Hiszpanii, kiedy rządy sprawował socjalista i wróg Kościoła - José Luis Zapatero. Zaczął on wprowadzać reformy związane z ustawodawstwem antykościelnym, dotyczącym etyki i moralności chrześcijańskiej. W chrześcijańskim kraju, jakim jest Hiszpania, nagle zaczęły funkcjonować pewne przepisy prawa zdecydowanie niechrześcijańskie. W różnych krajach na świecie pojawiają się w ustawodawstwach podobne tendencje. Ostatnio czytaliśmy wypowiedź kard. Francisa George’a z Chicago, który mówił o niebezpieczeństwach, jakie grożą społeczeństwu katolickiemu, gdyż prawo pod kierunkiem prezydenta Baracka Obamy zmierza w stronę likwidacji katolickich szpitali, szkół i innych instytucji. W tzw. porządku demokratycznym można więc budować tylko państwo ateistyczne, zdecydowanie antychrześcijańskie, w którego mediach przeważają opcje tzw. nowego liberalizmu! Niestety, dzieje się tak również dlatego, że ludzie nie mają większego kontaktu z Kościołem, nie uczęszczają na niedzielną Mszę św. i nie żyją wiarą, w konsekwencji dają posłuch tym, którzy są wrogo nastawieni do religii, do Boga, do Dekalogu.
Podobnie wygląda sytuacja w Polsce. Z jednej strony - mamy kraj katolicki, większość obywateli to ludzie ochrzczeni, korzystający z sakramentów świętych, a z drugiej - tak wiele krzywdy czyni się bezkarnie Kościołowi, a katolicy milczą, nie bardzo świadomi tego, co się dzieje. Dają się zwieść ułudzie, pozorom dobrych kontaktów władzy z Kościołem, pięknym słowom wygłaszanym pod adresem Kościoła przed wyborami albo zwyczajnie nie interesują się życiem Kościoła.
Kościół nie chce, żeby ktoś popierał tego czy innego kapłana. Muszą być jednak popierane ważne sprawy, np. nieopodatkowywanie zbiórek na działalność Kościoła. Bo ksiądz czy zakonnica nie zbierają pieniędzy dla siebie - ofiary służą celom charytatywnym, społecznym. Wydaje się więc rzeczą całkowicie słuszną, żeby Kościół w tym wspomóc. Tak dużo uwagi poświęca się dziś np. sprawie zwrotu przejętych kiedyś przez państwo majątków kościelnych. Tylko nikt nie powie, że jeżeli udało się jakiemuś zakonowi odzyskać zagrabiony wcześniej majątek, to nie jest to prywatny majątek członków danego zakonu, ale będzie on służył dziełu, które jest związane z jego charyzmatem, np. wychowaniu dzieci i młodzieży (szkoły, przedszkola, internaty, żłobki czy inne). Kościół nie uprawia prywaty, a jeśli tak się mówi, to jest to nastawienie czysto zapaterystyczne.
Religia istnieje wśród ludzkości od czasów prehistorycznych, jest zjawiskiem, które ma zawsze wymiar społeczny, oczywiście, budując także życie jednostki. Dlatego nie można powiedzieć, że jest ona czymś nieważnym. Próbuje się dziś jednak dokonywać rewizji w planach szkolnych, by wyciąć ją z programu nauczania, nie zważając na to, że jest to wielka krzywda społeczna. Człowiek pozbawiony podstawowych norm moralnych i odniesienia do Boga wcześniej czy później będzie bowiem przeżywał dramat pustki duchowej i z większym prawdopodobieństwem będzie stanowił zagrożenie społeczne. Wszystko staje się dla niego względne, liczy się tylko jego egocentryzm, źle pojęta wolność i nastawienie na korzyści. Nie wiem, czy zdają sobie z tego sprawę liderzy Ruchu Palikota, zwalczając wszystko, co chrześcijańskie i epatując antyklerykalizmem. Co dadzą w zamian? Dostęp do narkotyków?...
Z wielkim bólem mówię dziś o uderzeniu w katolickie parafie wojskowe, w struktury duszpasterstwa wojskowego, które z takim trudem były budowane, sprawiając, że w polskim wojsku zaistniała pewna normalność - jaka zresztą istnieje w całej Europie i na świecie. I teraz nagle, wykorzystując zjawisko kryzysu, próbuje się zniszczyć i ten wysiłek Kościoła. To nie Kościół dokonał nadużyć, czynili to przez lata urzędnicy państwowi, niefrasobliwie i niesprawiedliwie szastając publicznym pieniądzem. To są źródła kryzysu. Nie Kościół, nie katechizacja. Kryzys spowodowały: niemoralność, korupcja na państwowych posadach, błędne decyzje rządzących i brak perspektywicznego myślenia. A wszystko to - w majestacie bezkarności i braku odpowiedzialności przed Bogiem i społeczeństwem.
Dlatego stajemy dziś przed rządem, przed jego kamienującymi nas reprezentantami, i stawiamy pytanie, które kiedyś wypowiedział Chrystus: „Dlaczego Mnie bijesz?” (por. J 18, 23).
Posłuchaj
Pomóż w rozwoju naszego portalu