W „Niedzieli” jesienią 2011 r. znalazł się anons, w którym można było przeczytać m.in.: „Drogi Czytelniku! Włącz się do akcji obrony Krzyża w przestrzeni publicznej. Zachęć do tego rodzinę i sąsiadów. Redakcja przekaże wszystkie podpisy odpowiednim strukturom władzy państwowej jako wyraz naszego sprzeciwu wobec zakusów usuwania krzyża m.in. z sali sejmowej”.
Wkrótce okazało się, że w wielu miejscach zabrakło numerów „Niedzieli” z formularzem protestu. Pojawiły się kserowane na własną rękę, a nawet samodzielnie robione listy z rubrykami i hasłem: „Podpisz petycję i wyślij do «Niedzieli»”. W całej Polsce, a także wśród Polonii ludzie zbierali podpisy nie tylko przed kościołami, ale w wielu innych miejscach: w pracy, np. w aptekach czy w poczekalniach gabinetów lekarskich, wśród sąsiadów, znajomych, rodziny. Otrzymaliśmy nawet podpisy w obronie Krzyża złożone przez więźniów, a koperta, w której były przysłane do „Niedzieli”, została wcześniej otwarta i ocenzurowana.
Obudźmy się z letargu
Reklama
Nie spodziewaliśmy się aż takiej reakcji naszych Czytelników, ale także osób, które przyznawały w listach, iż dopiero przy okazji protestu sięgnęły po „Niedzielę”. Nie sądziliśmy, że uda się nam obudzić sumienia wielu rodaków, zaktywizować całe środowiska katolickie; nie przypuszczaliśmy, że odezwą się nawet biura poselskie i partie polityczne. Redakcja w Częstochowie została zasypana listami zawierającymi albo wycięty kawałek naszej gazety, albo powielane na własną rękę stosy kartek z gęsto zapisanymi nazwiskami. W niepozornych kopertach znajdowaliśmy dziesiątki, setki, a nawet tysiące podpisów. Do segregacji, liczenia i klasyfikacji tej korespondencji redaktor naczelny ks. inf. Ireneusz Skubiś skierował kilkuosobowe „niedzielne” siły specjalne. Przez ich ręce przeszło ponad 300 tys. podpisów, które zostały policzone, spisane, a następnie rozpisane na diecezje i regiony Polski plus zagranica.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kto włączył się w akcję?
Pisały do „Niedzieli” zarówno pojedyncze osoby, jak i instytucje i stowarzyszenia. Swoje weto wobec prób usuwania krzyża z przestrzeni publicznej przesyłali zarówno parlamentarzyści, jak i zwyczajni obywatele, np. p. Maria Kijak z Markuszowa, która „we własnym zakresie” zebrała 300 podpisów. Zaimponowała nam 80-letnia emerytowana położna - p. Klara z Sępopola. Starsza pani osobiście obeszła sąsiadów i znajomych (cytujemy) „jak po kweście”, czego efektem było kilkadziesiąt nazwisk.
Zdarzało się nam znajdować w jednej kopercie tabelki pełne tych samych nazwisk, różniły je tylko imiona - tak oto odliczały się wielkie rodziny, jak np. państwa Rybaków ze wsi Zaczernie. Bywało, że protest podpisywały całe wsie - sądząc po adresach i numerach domów, nikt się nie uchylił od tego obowiązku sumienia. Tak było np. w podkarpackiej wsi Puszczany.
Z jednej z kopert wypadła odręcznie napisana kartka: „Przepraszam, że tak krzywo, ale zbieraliśmy je w autobusie”. Okazało się, że zbieranie podpisów miało miejsce podczas podróży do Torunia na jubileusz Radia Maryja.
Najmocniej mobilizowały swe siły parafie, wspólnoty i stowarzyszenia katolickie. Niewątpliwie tak wielki odzew jest zasługą księży, ale wyjątkową aktywność wykazały Akcja Katolicka i biura Rodziny Radia Maryja.
Geografia protestu
Reklama
W pewnej chwili pałeczkę pierwszeństwa przejęła Białostocczyzna. Stamtąd docierało do nas najwięcej listów. Jedna tylko białostocka parafia - św. Wojciecha w jedną niedzielę zebrała 1000 podpisów. Niebawem do czołówki dołączył Lublin, np. tamtejsza AK przysłała w jednym liście ponad 900 podpisów. Kolejna na liście uplasowała się Opolszczyzna. Niedaleko za nią - Podkarpacie. Potem numerem jeden okazała się archidiecezja przemyska.
Odezwali się Polacy żyjący na obczyźnie - i to dosłownie - od Chicago do Tobolska. Prym wiedli nowojorczycy, tuż za nimi - wielka chicagowska Polonia. Pewnym zaskoczeniem była liczba listów z Kanady. Polacy mieszkający w Wiedniu napisali z żalem: „Nie możemy słuchać, że ktoś chce odważyć się zdjąć krzyże i usunąć je z miejsc publicznych. To hańba!”.
Emocje
Reklama
Listy z podpisami protestujących dość często uzupełniały komentarze. Te dopiski, podyktowane często emocjami, rozżaleniem i goryczą, puentowało najczęściej takie oto stwierdzenie: „Uważam, że w ogóle nie powinno dojść w Polsce do takich akcji. Żebyśmy w ten sposób musieli bronić krzyża! I to w kraju, w którym większość uważa się za katolików” - oburzała się np. p. Władysława Czerepach z Grudziądza.
P. Helena Ciszewicz z Kotlina napisała list świadectwo: „10 lat minęło od postawienia krzyża przy wjeździe do Kotlina. Kilka osób w rocznicę postawienia tego krzyża, prosi kapłana o odprawienie Mszy św. Tak było i w tym roku. Dla uczczenia jubileuszu zrobiono 200 krzyży z drewna brzozy. Niesione były w darze ołtarza przez harcerzy z lokalnej drużyny im. Jana Pawła II. Po Mszy św. każdy z nas dostał ten krzyż na własność. Opisuję to wydarzenie po to, by uzmysłowić, że krzyż jest znakiem żywym, że modlimy się pod nim w różnych intencjach, zapalamy pod nim znicze, w dniu świąt narodowych wywieszamy flagi...”.
O tym, że krzyż jest świadkiem naszej codzienności nie tylko w małym Kotlinie, ale w całej Polsce, nie trzeba w zasadzie przekonywać. Tom Kempa z Nowego Jorku w liście tak pięknie to opisał: „Krzyż stał się przecież jednym z najbardziej charakterystycznych elementów polskiego krajobrazu. Krzyże przydrożne stawiane są u nas od wielu pokoleń. Jakże więc można podważać prawo do ich obecności wśród nas, w miejscu publicznym. Co nas opętało!?”.
Bywało, że zbieranie podpisów pod protestem nabierało cech akcji międzypokoleniowej. P. Helena, starsza pani, z pochodzenia lwowianka, mieszkająca obecnie we Wrocławiu, została zdopingowana do działania przez swoją wnuczkę - studentkę. Rywalizowały, która zbierze więcej podpisów, w swojej grupie wiekowej. Sądząc z listu - rozgrywka zakończyła się remisem.
„Nie pozwalamy na tłamszenie naszej katolickiej godności i spychanie nas, katolików, poza nawias życia społecznego - oburzała się p. Anna Fedorowicz z Lublina. - Chcemy, mamy do tego prawo w wolnej Polsce, aby krzyż był z nami w urzędzie, nie tylko w domu i w kościele, bo Pan Jezus jest wszędzie, czy się to komuś podoba, czy nie!”.
„Będę chciała jeszcze trochę uzbierać - zapewniała nas p. Anna Kijak z Markuszowa - bo nie byłam w każdym domu, a ludzie u nas są zbulwersowani całą tą sytuacją, że w Polsce trzeba zbierać podpisy w obronie krzyża. Do czego to doszło!? Muszę stale to tłumaczyć, w czym bardzo pomaga mi Wasze pismo. Noszę je ze sobą”.
„Krzyż jest symbolem Polski, jak Orzeł Biały - napisała Stanisława Mól z Rzeszowa. - Jeśli ktoś odważy się zdjąć go z sali sejmowej lub z innych miejsc publicznych na terenie Polski, znaczyć to będzie, że nie jest Polakiem, a więc nie ma prawa wtrącać się w nasze sprawy!”.
„Szacun dla Was za zrobienie tej akcji - napisał Adam, zapewne młody człowiek z Krakowa. - Nie jesteście jedyni. W necie jest kilka adresów, ale do Was najłatwiej się dostać. Jesteście najlepiej widoczni. I o to chodzi!”.
„Krzyż to symbol tego, co w Polakach najszlachetniejsze. Symbol wartości najcenniejszych nie tylko dla naszych przodków, ale i dla nas. Czy można wyobrazić sobie polską kulturę bez znaku krzyża? A nasza historia? Żołnierze, którzy ginęli za wolność waszą i naszą z krzyżem na piersi... Jak można wymazywać to ze zbiorowej narodowej pamięci?” - pod tym listem podpis jest, niestety, nieczytelny, ale podobne zdanie ma - sądząc z komentarzy - wielu protestujących.
Oburzenie części społeczności katolików, ponad 300 tys. podpisów przesłanych do „Niedzieli”, listy biskupów apelujących o rozsądek, kazania, komentarze i deklaracje - wszystko to rodzi pytanie: Co dalej? Podpisy protestujących, zgodnie z naszą obietnicą, zostaną przesłane do stosownych instytucji państwowych - o tym możemy zapewnić tych, którzy napracowali się przy proteście. Jak głos naszego sprzeciwu, oburzenia i goryczy zrozumieją i wykorzystają rządzący oraz tworzący prawo w Polsce - czas pokaże...
DIECEZJA | ILOŚĆ GŁOSÓW |
Reklama przemyska | 24 588 |
bielsko-żywiecka | 14 344 |
lubelska | 14 258 |
krakowska | 13 067 |
łódzka | 11 986 |
rzeszowska | 11 150 |
tarnowska | 10 706 |
zamojsko-lubaczowska | 10 494 |
toruńska | 10 079 |
kielecka | 9 416 |
sandomierska | 9 388 |
wrocławska | 8 831 |
warszawska | 8 748 |
częstochowska | 7 554 |
szczecińsko-kamieńska | 7 091 |
białostocka | 7 040 |
legnicka | 7 017 |
zielonogórsko-gorzowska | 6 864 |
poznańska | 6 376 |
siedlecka | 5 082 |
katowicka | 5 080 |
gnieźnieńska | 4 968 |
bydgoska | 4 540 |
kaliska | 4 359 |
sosnowiecka | 4 215 |
łowicka | 3 751 |
opolska | 3 401 |
gdańska | 3 279 |
warmińska | 3 252 |
koszalińsko-kołobrzeska | 3 176 |
ełcka | 3 111 |
świdnicka | 3 050 |
pelplińska | 2 894 |
radomska | 2 818 |
drohiczyńska | 2 534 |
włocławska | 2 490 |
gliwicka | 2 290 |
płocka | 1 962 |
warszawsko-praska | 1 874 |
łomżyńska | 1 585 |
elbląska | 940 |
Redakcja „Niedzieli” dziękuje Pracownikom Poczty Polskiej za dołożenie wszelkiej troski, aby setki tysięcy kopert z petycjami w obronie Krzyża dotarły do nas na czas. Zdarzało się, że już w placówce pocztowej przesyłki były odpowiednio sortowane, co pomogło nam w przeliczeniu podpisów. Bóg zapłać! „Niedziela”
* * *Wypowiedzi ludzi młodych nt. obecności krzyża i wiary w Jezusa Chrystusa w przestrzeni publicznej
- Uważam, że krzyż nie powinien zniknąć z przestrzeni publicznej. Żyjemy w kraju, w którym wartości religijne przekazywane są z pokolenia na pokolenie - stanowi to naszą tożsamość narodową. Chrześcijaństwo jest znakiem rozpoznawczym Polski w świecie. To od nas - młodych ludzi - zależy, czy te wartości i tradycje będą kultywowane w przyszłości. Jeśli my odrzucimy przekonania naszych przodków, zatracimy swoją odrębność, czego skutkiem będzie kojarzenie Polaków wyłącznie przez pryzmat panujących stereotypów. Rezygnując z umieszczania symboli religijnych w miejscach publicznych, okazujemy uczucie wstydu względem swoich wartości, przekonań, tradycji, a także doświadczeń historycznych naszego narodu, w których to wiara odgrywała dużą rolę - Dominika Dorobisz.
- Agnieszka Radwańska, Jakub Błaszczykowski, Marek Jurek, Krzysztof Ziemiec, Przemysław Babiarz, Jadwiga i Dariusz Basińscy, Marek Citko, Jerzy Skoczylas, Magda Anioł, Robert Friedrich noszą breloczki z napisem: „Nie wstydzę się Jezusa”. Zostali ambasadorami ogólnopolskiej akcji pod takim hasłem. Metalowy breloczek, który noszą jej ambasadorzy, ma pomagać innym przyznawać się do wiary katolickiej. Osoby noszące breloczek z takim napisem to osoby zapatrzone w Niego. Takie, które nie wstydzą się swojej wiary i uważają ją za coś bardzo ważnego w życiu. Ludzie, którzy nie wstydzą się prawdy, to świadkowie niosący cześć Temu, któremu chcą ją oddać, nie ukrywając tego. Ci ludzie są wzorem i pokazują, że chrześcijanom potrzeba odwagi. Każdy z nas może zostać takim ambasadorem. Każdemu potrzebna jest odwaga, by pokazać, co tak naprawdę myśli, i właśnie takich ludzi jak oni nam potrzeba. Często jest tak, że gdy jeden przyzna się do czegoś, inni też tak zrobią. Odważny będzie świadkiem, przykładem - Angelika Miśta.