Nie wiem, skąd pewien mój znajomy zaczerpnął to zgrabne hasło, które przytoczyłem w tytule. Nad wyraz trafnie oddaje ono jednak przebieg pewnych procesów, które zachodzą w naszym kraju. Obym był złym prorokiem, słysząc jednak o potrzebie „repolonizacji” (z udziałem Skarbu Państwa - zwraca na to uwagę m.in. Zbigniew Kuźmiuk w blogu na
Pamiętam jeszcze atmosferę, jaka w latach 90. ubiegłego wieku towarzyszyła wyprzedaży polskich banków. Być może potrzebowały one dokapitalizowania, nowych form zarządzania oraz narzędzi funkcjonowania. Być może Skarb Państwa potrzebował środków na finansowanie trudnych procesów transformacyjnych. Bagatelizowano jednak, a nawet wyśmiewano tych, którzy ostrzegali przed pośpiesznym oddawaniem polskich banków w zagraniczne ręce, bez należytej wyceny i zachowania tzw. pakietów kontrolnych.
Dzisiaj nawołuje się do odkupywania kiedyś sprzedanych banków, które najczęściej są „córkami” potężnych banków zachodnich. Jaka jest ich obecna kondycja? Jaki może być bilans tego rodzaju transakcji? Czy do nich nie dopłacimy? Pewnie to pozostanie „tajemnicą handlową”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu