Kapitana ż.w. Romana Drążkowskiego poznałam po przeczytaniu jego artykułu w „Niedzieli”. Chodziło o pomoc dla Rodzinnego Domu Dziecka, o którym pisała „Niedziela”. Po przeczytaniu artykułu kapitan postanowił przedstawić problem swojej załodze na statku. Jako kapitan mógł wystąpić z taką inicjatywą. Był pełen podziwu, że załoga zaakceptowała jego apel i zdała egzamin „na szóstkę”.
Za pośrednictwem tygodnika „Niedziela” doszło do bliższego kontaktu z tą rodziną.
Trudno opisać - wspominał kapitan, jaka była radość, gdy została nawiązana znajomość z polskimi marynarzami. Dzieci przygotowały kasetę wideo z podziękowaniami dla załogi. Po powrocie z rejsu kapitan z elektrykiem odwiedzili ten dom i przekonali się, że „morskie szlaki okazały się szlakami ludzkich serc”.
Kapitan bardzo zaangażował się przy pisaniu artykułów z podróży morskich do „Biuletynu Duszpasterstwa Ludzi Morza”. Wspominał m.in. o pięknej Wigilii wśród mieszanych załóg, z ich obyczajami i tradycjami. Córka Barbara napisała, że tata mimo oddalenia był zawsze z nimi, zarówno kiedy rzucał kotwicę w Maroku, jak i wtedy, gdy przemierzał Atlantyk; pisał listy, telefonował, uczestniczył w podejmowaniu najdrobniejszych decyzji.
Będąc w kraju, przybywał kilkakrotnie wraz z żoną na pielgrzymki ludzi morza do Częstochowy. Był człowiekiem wielkiego serca, wymagającym od siebie, pełnym dobroci, przykładem chrześcijańskiego życia na statku.
W tym roku z okazji Święta Morza odwiedził „Dar Pomorza” i na swojej trąbce zagrał „Barkę”, tak jak to czynił również w czasie rejsów.
W związku z oktawą dnia Wszystkich Świętych przytoczę jego krótkie wspomnienie pt. „Tym, co odeszli”:
„Tym naszym kolegom, którzy odeszli na wieczną wachtę, winni jesteśmy pamięć i modlitwę, jeżeli nie chcemy, by o nas zapomniano, pielęgnujmy pamięć o zmarłych.
(...) Na straży tego stoi Kościół. To dzięki Kościołowi możemy co roku obchodzić Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. Te szczególne dni w kalendarzu kościelnym mobilizują wierzących i niewierzących do przemyśleń nad sensem życia i śmierci, nad tym, co łączy świat żyjących ze światem zmarłych. Ważne, żeby wierzyć i przekazywać tę wiarę następnym pokoleniom. W dniu 1 listopada, kierując się pamięcią i wiarą w życie wieczne, załoga m/s «Brussel» oddała hołd zmarłym kolegom na morzu. W cichej modlitwie, gdy zamilkły maszyny, rzucono w otchłań morską wieniec z zapalonym zniczem”.
Podczas tegorocznych Zaduszek kpt. Roman Drążkowski był już nieobecny, zmarł nagle w wieku 58 lat, 26 września 2011 r., w czasie urlopu. 3 października 2011 r. we wsi Łąkie k. Chojnic żegnała go rodzina, a także krewni, duchowieństwo, przyjaciele, bardzo liczni mieszkańcy wsi Łąkie, Stowarzyszenie Tucholan, Chojniczanie, Duszpasterstwo Ludzi Morza z Gdyni wraz z kapelanem o. Edwardem Praczem, koledzy ze Stowarzyszenia Kapitanów, Stowarzyszenia Starszych Mechaników ze sztandarami.
Marynarze, żegnając swojego współbrata według ceremoniału kapitańskiego pięciokrotnym uderzeniem w kapitański dzwon okrętowy, oznajmili, że odszedł na wieczną wachtę wybitny kapitan, człowiek wielkiej dobroci, wzór chrześcijanina na statkach.
Wierzymy, że jego serce dojrzało do miłości Bożej.
Przytoczę fragment wiersza nieżyjącego już kolegi Andrzeja Liszegi „Z Kapitańskiej Księgi Pamięci” - „Odeszli na wieczną wachtę”:
„Gdy serca bić już przestają,
Zmęczone oczy zawodzą.
Kapitanowie nie umierają -
na wieczną wachtę odchodzą”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu