Komentując fragment Ewangelii, w którym Jezus w odniesieniu do ówczesnych religijnych autorytetów używa bardzo ostrych słów: „mówią bowiem, ale sami nie czynią” oraz „wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać”, papież zajął się „dystansem między mówieniem a czynieniem oraz pierwszeństwem tego, co zewnętrzne, nad tym, co wewnętrzne”.
Reklama
Dystans między mówieniem a czynieniem oznacza dwulicowość życia, gdy głosi się jedno, ale potem według tego się nie żyje. „Jest to zagrożenie, wobec którego trzeba być czujnym: dwulicowość serca zagrażająca autentyczności naszego świadectwa i naszej wiarygodności jako osób i chrześcijan” - analizował Franciszek.
Przyznał, że „wszyscy doświadczamy pewnego dystansu między tym co mówimy, a tym co czynimy”. „Ale czymś innym jest obłudne serce, życie «na dwa fronty», nie robiąc z tego problemu. Zwłaszcza gdy jesteśmy powołani - w życiu, w społeczeństwie lub w Kościele - do odgrywania odpowiedzialnej roli. (…) W przypadku księdza, duszpasterza, polityka, nauczyciela czy rodzica zawsze obowiązuje zasada: staraj się żyć przede wszystkim tym, co mówisz, co głosisz innym. Aby być autorytatywnym nauczycielem, trzeba najpierw być wiarygodnym świadkiem” - stwierdził Ojciec Święty.
Zauważył, że żyjąc w dwulicowości daje się pierwszeństwo temu, co zewnętrzne, nad tym, co wewnętrzne: trzeba bowiem „ukrywać swoją niekonsekwencję, aby ocalić swoją reputację zewnętrzną”, inaczej traci się wszelką wiarygodność. Tacy ludzie wykonują więc uczynki, żeby wydawać się sprawiedliwymi, by „zachować twarz”. „Ten wybieg jest bardzo powszechny” - zaznaczył papież.
Zachęcił do zadania sobie pytań: Czy staramy się praktykować to, co głosimy, czy też żyjemy w dwulicowości? Czy troszczymy się tylko o to, by na zewnątrz prezentować się nienagannie, czy też w szczerości serca dbamy o nasze życie wewnętrzne?.