Z pozoru bardzo złowieszczo brzmią słowa refrenu z dzisiejszego psalmu responsoryjnego: „Błogosławiony, kto się boi Pana”. Z jednej strony nie chcemy się bać, bo uważamy, że strach stoi w sprzeczności z ludzką godnością. I rzeczywiście, kiedy rozejrzymy się wokół, ludzie stojący na drżących stopach nie wzbudzają niczyjego szacunku. Z drugiej strony - nie chcemy mieć nic wspólnego z kimś, kto wzbudza strach. A właśnie w takim świetle wydaje się przed naszymi oczyma jawić Pan po lekturze niektórych tekstów dzisiejszej Liturgii Słowa. Ten trop jest jednak zły, bo spośród wszystkich lęków na świecie tylko jeden lęk nie odbiera nam godności, ale wręcz sprawia, że nasza godność się powiększa. Jest to lęk przed Panem Bogiem. Skądinąd dziwne, że nikogo nie upokarza lęk przed czarnym kotem na drodze czy butami położonymi na stole. Ludzie boją się zabobonów i nie słychać głosów, by chciano się wyzwolić z tego strachu.
Jak wreszcie poradzić sobie z obrazem takiego Boga, który wzbudza lęk swoich poddanych? Czy nadal jest miłosierny? Otóż miłosierdzie Boże w żaden sposób nie kłóci się z tym, co Pismo Święte mówi o strachu przed Bogiem. Wystarczy wyobrazić sobie matkę, która trzymając małe dziecko, boi się, by nie wyślizgnęło się przy kąpaniu. Biblia zachęca, by bać się o swoje relacje z Bogiem, by obawiać się raczej siebie i swoich ludzkich wyborów, bo jeśli odrzucimy Boga, to On może się od nas odwrócić, ale piłka zawsze jest po naszej stronie. On przecież nigdy nas nie zdradzi. Umiłował nas do końca, a udowodnił to raz na zawsze, na krzyżu.
W Ewangelii Łukaszowej z dzisiejszej niedzieli jest trudne zdanie: „Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma”. Wiele jest prób interpretacji tak postawionej przez Pana Jezusa tezy. Wśród egzegetów można się także spotkać z przekonaniem, że chodzi tu o łaskę uświęcającą. Są osoby, którym wydaje się, że można nie korzystać z sakramentów, a wystarczy być człowiekiem dobrym. Tak zachowują się ludzie, którzy zakopują swój talent. Ale Pan mówi jednoznacznie, że im się tylko wydaje, że go mają. A więc nie wystarczy braku wiary uzupełnić ruchami pozorowanymi. Nawet sowitą jałmużną nie można sobie kupić Królestwa Bożego, jeśli się rezygnuje z tego, co dla chrześcijanina winno mieć największą wartość: z sakramentalnego spotkania. Przecież każdy sakrament, jak podpowiada Kościół, sprawia to, co oznacza. Jeśli więc słyszymy słowa: Ciało Chrystusa, to nie mamy tu jedynie do czynienia z pamiątką, przypomnieniem, czy nawet zapowiedzią. Już teraz, podczas każdej Eucharystii staje przed nami Zbawiciel. Jeśli słyszymy z ust spowiednika: Ja odpuszczam tobie grzechy, słowa te rzeczywiście wypowiada Bóg. I można sobie nie zdawać sprawy z tej tajemnicy albo można ją nawet zignorować, ale z całą pewnością będzie to ten moment, o którym w przenośni mówił Jezus z dzisiejszej Ewangelii: Nie zakopujcie talentów! Pomnażajcie je!
Pomóż w rozwoju naszego portalu