Święci też popełniają błędy, ale dlatego są świętymi, bo po prostu potrafią dostrzec swój błąd, potrafią się podnieść, potrafią go naprawić. Listopad - to miesiąc, którego pierwsze dwa dni odnoszą się do świętych i do zmarłych. Zarówno świętość, jak i śmierć - to bardzo trudne pojęcia. Jednak na co dzień stykamy się i z jednym i z drugim.
Święci są wokół nas, zabiegani każdego dnia, w szkole, w zakładach pracy, na ulicy, mozolnie pracujący na polach. To ci, którzy codziennie zabiegają o to, by rano na stole nie brakło chleba. Niczym nie wyróżniają się z tłumu, wykonują najprostsze prace.
Bardzo dobrym ćwiczeniem w dążeniu do świętości człowieka powinna być "Myśl o śmierci każdego dnia" jak mówił S. Freud. Święci, to nieprzeciętni, to ludzie pałający entuzjazmem, radością, dzielący się nimi ze wszystkimi, których na swej drodze spotykają. Tym samym wzbogacają całą ziemię.
Śmierć. O nią ocieramy się każdego dnia, gdy na naszych oczach giną w wypadkach dzieci, młodzi ludzie. Prawie oko w oko spotykamy się z nią, gdy w nagłych chorobach zabiera nam najbliższe sercu osoby. Jednak mimo tych tragicznych chwil z nią związanych, jest ona nauczycielką, która zdecydowanie uczy nas i przestrzega. Jeżeli potrafimy słuchać, to do naszych uszu powinno dotrzeć: dlaczego nienawidzimy? Dlaczego zazdrościmy? Dlaczego patrzymy na siebie "wilczym" wzrokiem? Dlaczego nie potrafimy się serdecznie pozdrowić? Dlaczego sobie nie pomagamy, choć możemy? Każdy z nas może sobie zadać nie kilka takich pytań, ale nieskończoną ich ilość. Przecież takich sytuacji doświadczamy na każdym kroku. Na pewno nie zada ich ten, kto myśli, że jest wieczny. Człowiek wiary jest świadomy swej na tym świecie nicości. Nie wynosi się, nie gardzi innymi, wie, że on znalazł się tu tylko "tymczasem".
Każdy z nas otrzymał od Boga w darze "czas". Czas, którego nikt nie jest w stanie określić. Dlatego sprawą ważną jest, by bez względu na to, jak długi on będzie, po prostu go nie zmarnować. Nie zmarnować, czyli wykorzystać właściwie to, co Bóg nam dał do dyspozycji. Dysponować własnym czasem tak, by nie było za późno na miłość, na przebaczenie, by nie doznać rozczarowania, kiedy Pan nas wezwie do siebie.
Ważne jest, by mimo tego, że coś nam się nie uda, mieć świadomość, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Każdy z nas - żyjących powinien starać się, by nie doznać rozczarowania, gdy przyjdzie nam coś drogocennego zostawić. Stąd praca nad samym sobą, by nie przywiązywać się do tego, co związane jest z posiadaniem. Życie ma sens, jeżeli nie patrzymy na nie z pozycji gromadzenia, ale nade wszystko z punktu zostawiania.
Często narażeni jesteśmy na presję opinii innych. Nieraz ona jest tak silna, że utrudnia normalne życie, funkcjonowanie. Z myślą o śmierci łatwiej jest wyzwolić się z tych sideł, uzyskując wolność. Pewne jest to, że przeminą sądy ludzi, ich świadectwa, skończą się obmowy. Miarą naszej wartości pozostaną wyrządzone przez nas dobro i zło. Te czyny nie przeminą. Liczyć się będzie to, co uczyniliśmy innym, co im oddaliśmy, w jaki sposób dobrem obdarowaliśmy następne pokolenia. Jeżeli nie jesteśmy świętymi, to czy staraliśmy się choć przez moment nimi być? To miłe, gdy ktoś ucieszy się z naszego powodu, być może będzie to dla nas odrobina nitki, która pozwoli utkać nam choć kawałek szaty świętej.
Dążmy na co dzień do świętości. Święty, to nie ten, który nigdy nie upada, ale ten, który potrafi z upadku powstać. To ten, który swoje życie wpisał w czas należący do Chrystusa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu