Na początek zacznijmy od falstartu naszych klubów w LE w fazie grupowej. Dwie nasze „eksportowe” drużyny przegrały swoje pierwsze mecze. Stołeczna Legia uległa na wyjeździe holenderskiemu PSV Eindhoven, przegrywając jedną bramką. W Grupie C, gdzie występują warszawiacy, grają jeszcze Hapoel Tel Aviv (Izrael) i Rapid Bukareszt (Rumunia). Ten ostatni pokonał tego pierwszego również przewagą jednego gola.
Oglądając pojedynek zdobywców Pucharu Polski z potentatem z kraju tulipanów, odniosłem wrażenie, że sporo nam jeszcze brakuje do poziomu prezentowanego przez naszych przeciwników, którzy spokojnie mogli z nami wygrać wyżej (ich bramki strzeże reprezentant Polski - Przemysław Tytoń). Wydaje się zatem, że podopiecznym Macieja Skorży będzie niezwykle ciężko awansować z taką grą do dalszych rund LE. Legioniści muszą szybko wziąć się w garść, bo gołym okiem widać, że wpadli w piłkarski dołek, o czym świadczy choćby porażka na własnym terenie z beniaminkiem ekstraklasy - Podbeskidziem Bielsko-Biała oraz plasowanie się w połowie tabeli po jej sześciu kolejkach (stan na 16 września).
Tyle o Legii. A co słychać w Krakowie? Wisła przegrała u siebie z duńskim Odense BK 1: 3. W grupie K występują jeszcze Fulham FC (Anglia) i FC Twente (Holandia). W meczu między nimi padł remis 1: 1. Krakowianie zaś niemrawo prezentowali się w pierwszej połowie. Dopiero w drugiej jakby się przebudzili. Niemniej jednak remisując po pierwszych 45 minutach 1: 1, w kolejnych trzech kwadransach nie potrafili udokumentować swojej przewagi i w końcowych minutach stracili kolejne dwie bramki. Holenderski szkoleniowiec Białej Gwiazdy - Robert Maaskant ma zatem o czym myśleć. Tym bardziej, że jego zespół - podobnie jak Legia Warszawa - „zawiesił się” gdzieś w połowie tabeli. Ponadto Bogusław Cupiał, właściciel Wisły Kraków, może stracić cierpliwość i zwolnić zdolnego Holendra, jak to czynił niejednokrotnie z jego poprzednikami.
Warto wiedzieć, że faza grupowa LE potrwa do połowy grudnia. Rywalizuje w niej 48 drużyn, które zostały podzielone na 12 grup. Dwie najlepsze z każdej grupy awansują do 1/16 finału. Dołączą do nich też kluby z trzecich pozycji w grupach LM. Finał będzie miał miejsce 9 maja w Bukareszcie.
A skoro mowa o LM, to mamy w niej kilku reprezentantów Polski. Wystarczy wymienić tercet z Dortmundu (przypomnę, że bundesligowe mecze możemy oglądać za pośrednictwem niezawodnego Eurosportu). Borussia ma bowiem w składzie Roberta Lewandowskiego, Jakuba Błaszczykowskiego oraz Łukasza Piszczka, którzy zagrali w pierwszym meczu fazy grupowej LM przeciwko Arsenalowi Londyn, gdzie golkiperem jest kolejny reprezentant naszego kraju - Wojciech Szczęsny. Mecz zakończył się remisem 1: 1.
Warto też wiedzieć, że Trabzonspor pokonał na wyjeździe Inter Mediolan 0: 1. Gra tam całkiem spora „kolonia” Polaków, z których wystąpił tylko Arkadiusz Głowacki. Dla zasłużonego reprezentacyjnego defensora to debiut w LM, co było widać na boisku, szczególnie w pierwszej połowie. W tureckim klubie są jeszcze Piotr i Paweł Brożkowie oraz Adrian Mierzejewski.
Kontakt:
Pomóż w rozwoju naszego portalu