Komisja Europejska pod pretekstem ochrony środowiska chce zmienić nawyki żywieniowe Europejczyków. Eurokraci uważają, że hodowla bydła, trzody chlewnej czy drobiu powoduje wydzielanie zbyt dużych ilości dwutlenku węgla, co, według ekoideologów, powoduje „efekt cieplarniany”. I tak, gdy niektórzy już chcą obciążać specjalnym podatkiem ekologicznym rodziców każdego nowo narodzonego dziecka, bo oddychając, rzekomo szkodzi ono środowisku naturalnemu, tak inni proponują, abyśmy się odżywiali insektami. Komisja Europejska ogłosiła już nawet przetarg na zbadanie walorów odżywczych owadów.
Zapewne niedługo zostanie zatem wyprodukowana dyrektywa określająca limit białka owadziego w codziennej diecie mieszkańców Unii Europejskiej. Dowiemy się z niej, że na śniadanie mamy spożywać motyle, na obiad szarańczę, wieczorem, na kolację, do wyboru: osy, komary, mrówki, świerszcze, koniki polne czy modliszki. Palce lizać, a jakie walory odżywcze takich posiłków. Entomolodzy już w mediach przekonują, że owady mają wiele białka, kwasów tłuszczowych, soli mineralnych, aminokwasów, żelaza i innych składników korzystnych dla człowieka. Oczywiście, już się myśli o stworzeniu ferm hodowlanych produkujących owady na skalę przemysłową dla celów spożywczych.
Pod rządami Brukseli doświadczamy w niektórych obszarach chyba większego szaleństwa niż w czasach moskiewskiej „dyktatury proletariatu”. Za Gomułki ówczesna propaganda przekonywała Polaków, że niemowląt lepiej nie karmić piersią, bo to ciemnogród i przeżytek, tylko należy im podawać sztuczne mleko z butelki. W latach sześćdziesiątych prowadzona była olbrzymia kampania informująca Polaków, jak masło szkodzi na oczy i że lepsze walory odżywcze ma margaryna. Chodziło o to, by ukryć niedobory w produkcji masła. Lecz przy pomysłach eurokratów, zakazujących używania żarówek, definiujących ślimaka jako rybę, a marchewkę jako owoc, przy parytetach dla kobiet w zarządach prywatnych firm - pomysły komunistów były „przaśne” i mało wyrafinowane.
Cieszmy się z tego, co mamy. Przecież pozwalają nam jeszcze chodzić do kościoła, homoseksualizm nie jest obowiązkowy, mamy wspaniałe polskie rolnictwo i dobre jedzenie. Jednak licho nie śpi. W Brukseli już myślą, jak ograniczyć możliwości produkcji zdrowej żywności w Polsce. Nadchodzi czas kolejnej demokratycznej konfrontacji z ideami liberalnymi. Potrzebna jest zmiana i taki rząd, który nie będzie wywieszał białej flagi i przestanie uprawiać wasalną politykę wobec Brukseli. Rolnictwu polskiemu, by mogło jeszcze skuteczniej konkurować na rynku unijnym, potrzebne są równe szanse. Dlatego dopłaty dla polskich rolników nie mogą być niższe niż dla rolników „starych” krajów UE; np. północne Mazowsze, a ściślej subregion ciechanowski, ma potężny potencjał w zakresie produkcji oraz przetwórstwa mleka i mięsa. Trzeba stworzyć możliwości jeszcze większego rozwoju dla tej produkcji i przetwórstwa. To daje pracę i dochody.
W najbliższym czasie będą zapadały ważne dla nas wszystkich decyzje. Wybierzmy takich parlamentarzystów, którzy będą tworzyć Polskę wolną i opartą na odwiecznej tradycji chrześcijańskiej. By polskie rodziny miały możliwość godnego życia i rozwoju, a nasze dzieci ufnie spoglądały w przyszłość i znalazły pracę na naszej ziemi. Polacy zasługują na więcej, a razem możemy wygrać bitwę o Polskę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu