Nazwanie przez ministra polskiego rządu (trudno uwierzyć, że właśnie przez niego, ale tak - przez ministra polskiego rządu) Powstania Warszawskiego „narodową klęską” uwłacza pamięci i ofierze powstańców oraz mieszkańców Warszawy. Nie wiadomo, gdzie byśmy dzisiaj byli jako naród i czy w ogóle bylibyśmy narodem, gdyby nie ich heroizm i danina krwi, która rzeczywiście była ogromna. Przede wszystkim jednak nikt z powstańców nie podejmował walki z myślą o przegranej. Oni wszyscy myśleli o zwycięstwie i wolnej ojczyźnie. O tym świadczą wypowiedzi tych, którzy Powstanie przeżyli.
Do ministra natomiast mam pytanie: - Jak zatem ocenia postawę króla Leonidasa i garstki Spartan, którzy w 480 r. przed Chrystusem w wąwozie Termopile powstrzymywali przeważające siły perskie, by ostatecznie zginąć z ręki wroga? Ponieśli klęskę? A z bliższej nam pod względem czasowym i narodowym historii: powstańcy styczniowi pod Węgrowem (3 lutego 1863 r.), Orlęta Lwowskie pod Zadwórzem (17 sierpnia 1920 r.), a obrońcy znad Wizny (7-10 września 1939 r.) - czy oni wszyscy ponieśli klęskę? Czy to także były nasze „narodowe klęski”? Tylko dlaczego pod adresem tych „straceńców” mówimy: „Gloria victis!” - Chwała zwyciężonym!? Jednak chwała…
Pomóż w rozwoju naszego portalu