Reklama

Inflacja straszy Europę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z początkiem tego roku zaczęły gwałtownie rosnąć ceny paliw i energii. W coraz większym stopniu wpływa to na dalszy skok cen w innych grupach produktów, w pierwszej kolejności żywności. Oznacza to, że siła nabywcza naszych pieniędzy spada. Za te same nominały możemy już kupić dużo mniej niż wcześniej. Zjawisko to, noszące nazwę inflacji, dotyczy nie tylko Polski, ale całej Unii Europejskiej. Jest to konsekwencja zastosowanych wcześniej programów walki z kryzysem finansowym. Zachodnia gospodarka wchodzi w kolejną fazę poważnych kłopotów, których skutki zapewne okażą się o wiele bardziej bolesne dla zwykłych ludzi niż początkowe objawy kryzysu.

Konsekwencje dodrukowania pieniędzy

Ratując najpierw upadające banki, a potem podtrzymując malejącą produkcję, rządy wielu krajów udzieliły swoim gospodarkom w latach 2008-2009 gigantycznej pomocy publicznej pochodzącej z państwowej kasy. Skala tych wydatków była dotąd niespotykana. Najwięcej pieniędzy wydały USA oraz kraje Unii Europejskiej. Łącznie kwota ta przekroczyła wartość 2 bilionów dolarów. Pieniądze te w dużej części nie zostały pożyczone, ale powstały na skutek dodatkowej emisji, czyli mówiąc wprost - zostały dodrukowane.
Wprowadzenie do obiegu więcej pieniędzy, niż gospodarka jest w stanie wyprodukować dóbr, prowadzi do zjawiska inflacji i deprecjacji waluty, czyli obniżenia jej realnej wartości. „Pusty pieniądz” lokowany jest w dobra materialne, a poprzez giełdy i rynek kapitałowy w pierwszej kolejności w paliwa i energię. Zwiększone zapotrzebowanie na te dobra, wzmocnione jeszcze spekulacją, wpływa na podniesienie ich ceny, co uwalnia całą lawinę wzrostu cen. Nauki ekonomiczne wszechstronnie opisały ten mechanizm. Zgodnie z dotychczasowymi doświadczeniami z poprzednich tego typu sytuacji, inflacja z reguły pojawia się 2-3 lata po dodatkowej „nadwyżkowej” emisji pieniądza. W gospodarkach zachodnich zatem należało się tych problemów spodziewać właśnie na przełomie 2010 i 2011 r.
Można więc powiedzieć, że mamy do czynienia z podręcznikowym zjawiskiem. Inflacja i spadek wartości pieniądza najbardziej uderzą w zwykłych ludzi. Nieodłączną chorobą, która temu towarzyszy, jest wzrost cen. Relacje między dochodami a cenami destabilizują się. Spadkowi realnej wartości płac i oszczędności zaczyna towarzyszyć drożyzna. Według danych statystycznych z marca br., ceny w UE wzrosły o 3,1 proc., licząc średnią w całej gospodarce. Ale w grupie paliw i energii wzrost ten był dużo większy. Dla przykładu - w ciągu roku cena oleju opałowego wzrosła o 31,2 proc., paliw używanych w transporcie - o 15,4 proc., gazu - o 9 proc., a elektryczności -o 6,8 proc.
Ponieważ koszty transportu i energii znajdują się w cenie każdego produktu, należy się spodziewać stopniowych podwyżek we wszystkich grupach dóbr i usług. To, kiedy się pojawią nowe ceny, zależy od tempa spożycia produktu i wyczyszczania magazynów z wcześniejszej produkcji. W pierwszej kolejności dotyczy to żywności, w dalszej artykułów przemysłowych. Ich podwyżka jest nieuchronna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Bolesna droga do równowagi

Aby powstrzymać ten proces, konieczne jest zmniejszenie popytu. Trzeba jak najwięcej pieniędzy zatrzymać w bankach i w różnych inwestycjach kapitałowych. Odciągnąć, a przynajmniej złagodzić dopływ „pustego pieniądza” do realnej gospodarki. W tym celu banki emitujące pieniądze podnoszą oprocentowanie. Uczynił to już Europejski Bank Centralny, odpowiedzialny za walutę euro. A kolejne podwyżki stóp procentowanych są spodziewane w najbliższym czasie. Trzymanie pieniędzy w banku stanie się bardziej opłacalne.
Ale ten kij ma też drugi koniec. Wyższe stopy procentowe sprawią, że kredyt stanie się droższy, a to z kolei przyhamuje wzrost gospodarczy. W konsekwencji zmniejszy się zapotrzebowanie na pracę i wzrośnie bezrobocie. Dla zwykłych ludzi oznacza to, że nie tylko wzrosną realne koszty utrzymania, spadnie wartość ich oszczędności, ale że niektórzy z nich stracą pracę. Większe bezrobocie będzie oznaczało mniejsze szanse na rekompensujące inflację podwyżki, bo najważniejsze stanie się utrzymanie zatrudnienia. Wszystko razem oznacza potrzebę zaciśnięcia pasa i wzrost niepokojów społecznych.
Dla krajów UE, które jeszcze nie wyszły z problemów nadmiernych długów państwowych, takich jak Grecja, Portugalia czy Irlandia, podwyżki stóp procentowych oznaczają dodatkowe kłopoty. Koszty obsługi dotychczasowych obligacji wzrosną, a za nowe trzeba będzie więcej zapłacić. To może zniweczyć ich dotychczasowe wysiłki oszczędnościowe, a inflacja „zje” wpływy ze zwiększonych podatków. Ich sytuacja budżetowa pogorszy się i na nowo może pojawić się widmo bankructwa. Brak pozytywnych wyników dotychczasowych cięć wydatków i wzrostu podatków może doprowadzić do jeszcze większych masowych protestów w tych krajach. Sytuacja staje się wybuchowa.

Polska nie jest już „zieloną wyspą”

Problemy te dotyczą też naszego kraju. Czasy, gdy premier Donald Tusk chwalił się „zieloną wyspą” na tle pogrążonej w kryzysie Europy, minęły bezpowrotnie. Brak odpowiednich działań w ostatnich 2 latach doprowadził do tego, że Polska ma obecnie jeden z najwyższych wskaźników inflacji - o połowę wyższy niż średnia dla całej Unii. W marcu było to, według GUS, 4,3 proc. w ujęciu rocznym. Podobnie jak w całej Europie boleśnie odczuwamy wzrost cen paliw i energii, a w dalszej kolejności żywności. W tym np. cena cukru skoczyła prawie o 40 proc., mąki - o 4,9 proc., a mięsa drobiowego - o 9,9 proc.
Rząd PO-PSL chce powstrzymać Radę Polityki Pieniężnej przed podniesieniem stóp procentowych obietnicą sprzedaży 14 mld euro pochodzących z funduszy unijnych. Nie chce dopuścić do pogorszenia nastrojów przed jesiennymi wyborami. Doraźnie może to dać pewien efekt, ale na dłuższą metę wyższe oprocentowanie jest nieuchronne. Przyhamuje ono rozwój gospodarczy ze wszystkimi tego konsekwencjami oraz zwiększy koszty obsługi naszego olbrzymiego długu i zmusi ministra finansów do niepopularnych zmian w budżecie. I zapewne nastąpi to wcześniej, niż chciałby premier Tusk.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł ks. Alojzy Henel – pierwszy przewodniczący Kościelnej Redakcji "radiowej" Mszy świętej

2024-07-16 18:09

[ TEMATY ]

śmierć

Karol Porwich/Niedziela

W wieku 90 lat zmarł 12 lipca w Krakowie ks. Alojzy Henel CM - wieloletni proboszcz warszawskiej parafii Świętego Krzyża i pierwszy przewodniczący Kościelnej Redakcji Transmisji Mszy świętej przez Polskie Radio. Mszy św. pogrzebowej 16 lipca w kościele księży misjonarzy Matki Bożej z Lourdes na krakowskim Kleparzu przewodniczył emerytowany biskup Paweł Socha CM, po czym doczesne szczątki zmarłego spoczęły w grobowcu Zgromadzenia Misji na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Ks. Alojzy Henel urodził się 16 kwietnia 1934 w Brzósce koło Częstochowy. W 1952 wstąpił do Zgromadzenia Misji (CM), w którym 8 grudnia 1957 złożył śluby zakonne a 22 maja 1958 ówczesny administrator apostolski archidiecezji krakowskiej abp Eugeniusz Baziak udzielił mu święceń prezbiteratu. Pierwszą placówką młodego kapłana była w latach 1958-60 parafia w Żaganiu, w której posługiwał jako katecheta, następnie parafia św. Józefa we Wrocławiu (1960-63), po czym w latach 1963-66 kształcił się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, uzyskując tam magisterium z katechetyki. W latach 1966-75 posługiwał jako duszpasterz w Krakowie: na Kleparzu (do 1968) i w parafii Matki Bożej z Lourdes (do 1975).

CZYTAJ DALEJ

Przez Szkaplerz do Serca Matki

2024-07-16 05:00

Archiwum Karmelu

W zakonnym chórze Maryja zajmuje centralne miejsce

W zakonnym chórze Maryja zajmuje centralne miejsce

– Duchowość maryjna jest bardzo ważną częścią naszego charyzmatu. Maryja jest dla nas nie tylko Matką, ale i Siostrą. I to jest coś wyjątkowego – mówi s. Benedykta z wrocławskiego Karmelu, podkreślając, że formalna nazwa zakonu karmelitańskiego to Bracia i Siostry Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel.

– Już w samej nazwie ukryta jest tożsamość wskazująca na szczególny związek z Maryją. Jest tutaj też odniesienie do historii naszego zakonu, który powstał na Górze Karmel – wyjaśnia s. Emmanuela i przypomina, że pierwsi pustelnicy, którzy mieszkali w grotach Góry Karmel po jakimś czasie wybudowali kaplicę dedykowaną Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Ludzie strzegący porządku

2024-07-16 15:23

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

- Wasza policyjna służba jest z całą pewnością trudna i niebezpieczna. Łatwo można się zniechęcić, stracić entuzjazm i siły. Trzeba mieć mocny kręgosłup, stykając się na co dzień ze złem – mówił bp Nitkiewicz do policjantów. 

W Opatowie odbyło się Wojewódzkie Święto Policji Państwowej. Uroczystość rozpoczęła się Mszą Świętą pod przewodnictwem Biskupa Sandomierskiego Krzysztofa Nitkiewicza w opatowskiej kolegiacie pw. św. Marcina. Wespół z Biskupem Ordynariuszem koncelebrowali proboszcz prał. Michał Spociński oraz kapelani policji.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję