Reklama

Irak to też Ziemia Święta

Niedziela Ogólnopolska 49/2010, str. 12-13

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Marek Łuczak: - Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia bilans wojny w Iraku?

Abp Louis Sako: -Przed wojną mieliśmy w naszym kraju do czynienia z reżimem Husajna, z prawdziwą dyktaturą. Miała ona charakter absolutny, z wszystkimi tego konsekwencjami: totalną kontrolą państwa, tajną policją, służbami bezpieczeństwa, podsłuchami. Nie było mowy o zewnętrznej wolności, o swobodzie wypowiadania się, nie wspominając nawet o krytykowaniu władzy.

- Czy były też problemy ze sprawowaniem kultu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Nie było pełnej wolności religijnej - wprawdzie kult w kościołach sprawowany był na w miarę normalnych zasadach, ale jednocześnie występował zakaz publikowania materiałów religijnych. Możliwe więc były coniedzielne praktyki, ludzie mogli się gromadzić w kościołach na liturgii, bez większych przeszkód mogli też wstępować do seminarium, ale np. podróże już ograniczano, a nawet zakazywano.

- Ta sytuacja przypomina mi trochę to, co przeżywaliśmy w Polsce przed 1989 r.

- Dziś mogę powiedzieć, że w warunkach dyktatur można dostrzec wiele cech podobnych u takich satrapów, jak Husajn czy Stalin. Ich metody są porównywalne. Niestety, po obaleniu dyktatury musimy się borykać z wieloma problemami, które chyba w Polsce także obnażyły szkodliwe konsekwencje takiego systemu. Podczas wojny, a wcześniej podczas uprawiania polityki przez Saddama wszelkie zasoby budżetowe przekazywane były na zbrojenia i utrzymanie systemu kontroli społecznej. W takich warunkach nie było, oczywiście, mowy o inwestycjach na edukację, na przemysł oparty na wysokich technologiach czy na służbę zdrowia. Efektem jest dzisiaj ogromne zubożenie społeczeństwa. Nie tylko więc jako katolicy borykamy się z wieloma problemami, które wynikają z napięcia na styku religii muzułmańskiej i chrześcijańskiej, ale także jako obywatele państwa mamy do nadrobienia bardzo wiele zaszłości.

Reklama

- Jaka jest więc ostateczna ocena przemian?

- Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Po upadku reżimu mamy wolność na niespotykaną dotąd skalę. Powstają nowe partie polityczne, możliwa jest krytyka władzy, wolność przemieszczania się czy publikowania. Ta ostatnia zmiana pozwala nam na swobodę w ramach działalności pastoralnej, ponieważ nie przeszkadza już cenzura. Największym jednak problemem jest dzisiaj chaos i związane z tym kwestie bezpieczeństwa. Amerykanie otwarli granice, ale wraz z tym pojawił się problem związany ze swobodnym przemieszczaniem się terrorystów i kombatantów - reprezentantów bardzo wielu najróżniejszych stronnictw o charakterze religijnym i etnicznym. Nawet w ramach społeczeństwa irackiego mamy do czynienia z mnóstwem najróżniejszych bojówek o mniej sprecyzowanym charakterze, które jednak mają do dyspozycji broń. Ludzie ci organizują się w bardziej czy mniej formalne ugrupowania, a ich działalność jest zagrożeniem dla zwykłych ludzi, którzy mogą być zaatakowani nawet w biały dzień na ulicy.

- Jak Ksiądz Arcybiskup widzi przyszłość Iraku po opuszczeniu Waszego kraju przez koalicję?

- Niestety, mam wrażenie, że Amerykanie popełnili wiele błędów. Architekci obecnych zmian chwalą się wprawdzie, że Irak jest dzisiaj krajem demokratycznym, ale przecież by móc mówić o sukcesie, trzeba jeszcze skonstruować mechanizmy niezbędne do funkcjonowania nowoczesnego państwa. Cała infrastruktura jest ciągle w rozbiórce. Nie mamy odpowiedniej sieci elektrycznej, a cóż powiedzieć o bardziej wyrafinowanych formach państwowej egzystencji? Państwo jest słabe, edukacja w rozsypce. Ciągle też potrzebujemy policji i wojska. Boimy się nie tylko wewnętrznych zagrożeń, bo wobec słabości rodzimych struktur państwowych ciągle towarzyszy nam również świadomość zagrożeń ze strony ościennych państw.

- W Polsce po przemianach demokratycznych baliśmy się konsumpcjonizmu. Jak to wygląda u Was?

- To jest pytanie o wartości. Na szczęście jako społeczeństwo irackie jesteśmy dalecy od wszelkiego rodzaju indywidualizmu. Muzułmanie boją się postaw rozpowszechnionych wśród społeczeństw zachodnich, gdzie niemal na porządku dziennym można się spotkać z pornografią, rozwodami, używkami. My jesteśmy bliscy wartościom rodzinnym, taka postawa jest cechą etosu Irakijczyków. Kościoły są u nas ciągle pełne. Nawet muzułmanie są bardzo konserwatywni pod tym względem.

- Trudno więc nie zapytać o relacje muzułmańsko-chrześcijańskie...

- Teraz sytuacja nieco się zmieniła. Podczas reżimu byliśmy całkowicie kontrolowani przez muzułmanów. Husajn sprzeciwiał się zarówno szyitom, jak i chrześcijanom. Ale dzisiaj też mamy do czynienia z przejawem fundamentalizmu, który nie chce dostrzec obecności chrześcijan w ramach państwa irackiego. Przykładem jest niedawny atak na katedrę w Bagdadzie, gdzie na skutek działań służb zginęły dziesiątki katolików, w tym bardzo młodzi księża, których znam jeszcze z seminarium, z czasów, kiedy byłem rektorem. Skutkiem tego ataku są też dziesiątki rannych. Podobne przypadki były w Mosulu i w innych miejscach. W ostatnim czasie, od 2003 r. do dzisiaj, statystyki są zatrważające, bo mówią aż o 900 zabitych. Liczba chrześcijan w Iraku kurczy się w niesamowitym tempie. Nasi współwyznawcy emigrują do krajów ościennych, by później wyjechać do Europy czy Ameryki. Trudno się temu dziwić, skoro niemal każdego dnia zdarzają się porwania dla okupu czy inne akty przemocy.

- Jak zatem wygląda dzień powszedni chrześcijan w Iraku?

- Wiele zależy od tego, czy mówimy o miastach czy o prowincji. Na północy kraju np., gdzie wojsko dba o bezpieczeństwo, życie można określić jako normalne. Nawet kwestie ekonomiczne są w miarę normalne. Inaczej to wygląda na prowincji czy w takich miastach, jak Bagdad. Tam jest większy niepokój związany z aktami terroryzmu, przemocą czy porwaniami. Z tej właśnie racji wielu katolików emigruje z tych regionów za granicę. Chodzi im głównie o zabezpieczenie przyszłości dla swoich dzieci. To, co jest bardzo znamienne, a zarazem niepokojące, to fakt, że jako chrześcijanie nie uczestniczymy w życiu politycznym kraju. Nie mamy więc żadnego wpływu na kształt prawa, żyjemy w mniejszości.

- To trochę paradoksalne, bo jak podają różne źródła, katolicka edukacja należy do najlepszych...

- Dzisiaj to nie jest do końca prawda. Tak było kiedyś i niewątpliwie katolicy ciągle stanowią jeszcze elitę w irackim społeczeństwie, ale z różnych przyczyn sytuacja szkolnictwa nie jest już najlepsza. Mamy wprawdzie uniwersytet katolicki, ale w latach 60. ubiegłego wieku znacjonalizowano bardzo wiele szkół, choć na szczęście dzisiaj pojawiają się dobre prognozy na przyszłość, gdyż wolność zapaliła zielone światło dla szkół prywatnych.

- Docierają do Was informacje o europejskich tendencjach zmierzających do usuwania krzyża ze ścian instytucji publicznych. Jak to się ocenia z irackiego punktu widzenia?

- Kiedy słyszymy te informacje, jesteśmy zgorszeni. W Iraku musimy się konfrontować z fundamentalizmem islamskim, mimo to jesteśmy bardzo przywiązani do Kościoła i bardzo byśmy chcieli móc manifestować na zewnątrz to nasze przywiązanie do wiary. Tym bardziej dziwi nas postawa chrześcijan, którzy w Europie zachowują się w sposób dla nas zupełnie niezrozumiały. Chrześcijanie w Europie stają się bojaźliwi, to nie służy dobrze ewangelizacji.

- Jak Ekscelencja ocenia pomysł włączenia Turcji do Unii Europejskiej?

- Być może zdałoby to egzamin. Jednak takiemu procesowi musiałby towarzyszyć ze strony tego kraju szacunek dla praw człowieka, pluralizmu czy wolności religijnej.

- Rozumiem, że przyjęcie takich krajów, jak np. Turcja byłoby okazją do wprowadzenia tam odpowiednich standardów...

- Tak, ale boję się, że te kraje ciągle dalekie są od tych standardów. Tak więc - reasumując - w tego typu pomysłach widzę wiele pozytywnych elementów, ale też zastrzeżenia. Trzeba więc zachować ostrożność.

- Jakie Ksiądz Arcybiskup widzi znaki nadziei dla Iraku?

- Na pewno demokracja w Iraku jest znakiem nadziei na przyszłość. Chciałbym jednak życzyć mojemu krajowi, by państwo stawało się coraz silniejsze, a konstytucja była formułowana dla wszystkich. Są szanse, jest wiele nadziei, ale trzeba czasu, by poprawić sytuację. Pojawia się tu także miejsce dla wspólnoty międzynarodowej, która powinna w większym stopniu pilnować przestrzegania praw człowieka w naszym kraju. Pluralizm powinien być traktowany jako bogactwo. Wierzę, że przyszłość Iraku będzie wolna od wojny i przemocy. Te ostatnie są pożywką dla wszelkiego rodzaju fundamentalizmów.

- Czy czujecie się zostawieni przez świat?

- Teraz sytuacja trochę się poprawiła. Kiedy świat usłyszał o tragedii w Bagdadzie, niektóre państwa europejskie zaprotestowały. Ale był czas, że w Iraku ginęli ludzie, a świat milczał. Potrzebujemy solidarności i współczucia. Potrzebujemy umocnienia, by zatrzymać falę emigracji.

- Obecność chrześcijan w Iraku jest tym potrzebniejsza, że oprócz Izraela czy np. Egiptu to też Ziemia Święta...

- Abraham rozpoczął swoją wędrówkę z Ur - to Mezopotamia, to dzisiejszy Irak. Mamy tu także groby Ezechiela czy Daniela i innych proroków. Podczas niewoli przebywali na terenie Iraku także Żydzi. Duża część historii opisywanych w Biblii działa się na terenie Iraku. Być może kiedyś nadejdzie pokój i do nas także zawitają pielgrzymki. Tego sobie życzymy.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wytrwajcie w miłości mojej!

2024-05-03 22:24

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Agata Kowalska

Wytrwajcie w miłości mojej! – mówi jeszcze Jezus. O miłość czy przyjaźń trzeba zabiegać, a kiedy się je otrzymuje, trzeba starać się, by ich nie spłoszyć, nie zmarnować, nie zniszczyć. Trzeba podjąć wysiłek, by w nich wytrwać. Rzeczy cenne nie przychodzą łatwo. Pojawiają się też niezmiernie rzadko, dlatego cenić je trzeba, kiedy się wreszcie je osiągnie, trzeba podjąć starania, by w nich wytrwać.

Ewangelia (J 15, 9-17)

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Nosić obraz Maryi w oczach i sercu

2024-05-03 21:22

ks. Tomasz Gospodaryk

Kościół w Zwanowicach

Kościół w Zwanowicach

Mieszkańcy Zwanowic obchodzili dziś coroczny odpust ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Sumie odpustowej przewodniczył ks. Łukasz Romańczuk, odpowiedzialny za edycję wrocławską TK “Niedziela”.

Licznie zgromadzeni wierni mieli okazję wysłuchać homilii poświęconą polskiej pobożności maryjnej. Podkreślone zostały ważne wydarzenia z historii Polski, które miały wpływ na świadomość religijną Polaków i przyczyniły się do wzrostu maryjnej pobożności. Przywołane zostały m.in. ślubu króla Jana Kazimierza z 1 kwietnia 1656 roku, czy 8 grudnia 1953, czyli data wprowadzenia codziennych Apeli Jasnogórskich. I to właśnie do słów apelowych: Jestem, Pamiętam, Czuwam nawiązywał kapłan przywołując słowa papieża św. Jana Pawła II z 18 czerwca 1983 roku. - Wypowiadając swoje “Jestem” podkreślam, że jestem przy osobie, którą miłuję. Słowo “Pamiętam” określa nas, jako tych, którzy noszą obraz osoby umiłowanej w oczach i sercu, a “Czuwam” wskazuję, że troszczę się o swoje sumienie i jestem człowiekiem sumienia, formuje je, nie zniekształcam ani zagłuszam, nazywam po imieniu dobro i zło, stawiam sobie wymagania, dostrzegam drugiego człowieka i staram się czynić względem niego dobro - wskazał kapłan.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję