Reklama

Ostatni taki Prymas

To Prymas Józef Glemp upomniał się u władz sowieckich o krzyż w Katyniu. Był zresztą pierwszym z hierarchów, może nawet od czasów Napoleona, który dotarł do Moskwy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bezprecedensowym wydarzeniem w skali międzynarodowej był udział kard. Józefa Glempa w obchodach Tysiąclecia Chrztu Rusi w Moskwie w 1988 r. Podróż Prymasa Polski miała być historyczna, bo pierwsza. - Nie przypominam sobie, by któryś z hierarchów, nawet towarzyszących Napoleonowi, tam dotarł - mówi kard. Glemp.
W czasie tej wizyty doszło do rozmowy kard. Glempa z przewodniczącym Rady Najwyższej, ministrem spraw zagranicznych ZSRR Andriejem Gromyką. W sali prezydium Rady Najwyższej w pierwszym rzędzie siedział patriarcha Pimen, natomiast hierarchowie Kościoła katolickiego w drugim. Prymas Glemp zapamiętał z przemówienia Gromyki, że Cerkiew kocha ojczyznę, a jej główna zasługa to kontynuacja ortodoksji greckiej i pamięć o Cyrylu i Metodym, którzy dali alfabet służący Rosjanom do dnia dzisiejszego. W czasie rozmowy z innym przedstawicielem władzy, Konstantynem Charczewem, ministrem Rady ds. religii przy Radzie Ministrów, Prymas Glemp upominał się o należne prawa dla Polaków w ZSRR, pozbawionych opieki duchowej i kościołów.
Charczew zaproponował wymianę między Kościołami: polski ksiądz do Moskwy, a duchowny prawosławny do Warszawy. Prymas skwitował to stwierdzeniem, że w Warszawie Cerkiew jest dobrze zorganizowana. Byłoby zaś niezręcznością stawianie duchownego rosyjskiego przy Episkopacie katolickim. Tą uwagą Prymasa min. Charczew się nie przejął. Obiecał jednak oddanie Kościołowi na Litwie wszystkich świątyń z wyjątkiem dwóch, w których znajdują się muzea ateizmu.
Podczas pobytu w Moskwie Prymas utwierdził się w prawdziwości opinii o zależności hierarchii prawosławnej od władz radzieckich, o ich trudnej sytuacji materialnej i szykanach - choćby przeniesieniach za Ural. Prymas dziwił się brakiem otwartości ze strony prawosławnych duchownych. - Może prawdziwy dialog nie został jeszcze rozpoczęty? - myślałem wtedy. Może dzielił strój, ortodoksja, nieufność do duchownych papieskich, może myślenie Dostojewskiego, nieufnego wobec Zachodu, może nacjonalizm Borysa Godunowa, może to „kraj panów” z mesjanistyczną ideologią różną od mesjanizmu rosyjskiego? - zastanawia się Prymas. I dodaje, że jedno jest pewne: „Dialog potrzebuje wolności”.

Reklama

„Szto ty, Polak i pa ruski nie gawarisz?”

Powszechne zdziwienie podczas tej wizyty wywoływał brak znajomości języka rosyjskiego przez Prymasa. - Nie, nie umiem mówić po rosyjsku, bo do szkoły powszechnej chodziłem jeszcze przed wojną i tego języka nie było w programie, i podobnie było w pierwszych latach po wojnie - przyznaje kard. Glemp. - Tymczasem na poszczególnych spotkaniach zazwyczaj wszyscy się temu dziwili, mówiąc: „Szto ty, Polak i pa ruski nie gawarisz?”.
Prymas udzielił za to pierwszego w dziejach wywiadu radzieckiej prasie: „Literaturnoj Gazietie”. Mówił o sytuacji Kościoła w Polsce, którego siłę mierzy się życiem wiary, nie zaś wpływami społecznymi, o swoich rozmowach z przedstawicielami Cerkwi i władz rosyjskich, także o strajkach w Polsce. Pytany o białe plamy w historii stosunków polsko-rosyjskich, wyjaśniał: „Likwidacji białych plam - jako logicznych konsekwencji pieriestrojki - Polacy oczekują z niecierpliwością. Wśród nich najważniejsza sprawa - Katyń. Nie można ciągnąć w nieskończoność tego znaku zapytania. Dzisiaj nikt nie zamierza z Katynia czynić argumentu przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Nad mogiłą powinien stanąć krzyż i powinien być dostęp do tego cmentarza jako cmentarza ofiar wojny”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Krest w Katyniu? Da!”

Właśnie wtedy Prymas Polski domagał się postawienia krzyża w Katyniu. Upomniał się o to w rozmowie z sowieckim ministrem Charczewem.
- Tłumaczyłem mu, że dla nas wciąż bolesną sprawą jest Katyń, dlatego jeśli chcemy poprawnych stosunków między naszymi krajami, trzeba powiedzieć prawdę o tej zbrodni i cofnąć twierdzenia, że to sprawa hitlerowców - opowiada Ksiądz Prymas. - Powiedziałem mu wtedy: Jako duchowny, chcę prosić o jedno: Niech nad mogiłami będzie postawiony krzyż. Widziałem, jak minister się skonsternował. „Krest? - mówicie? Tolka krest. Da! Można. Będziecie mogli postawić krzyż. To proste, da się załatwić”. I rzeczywiście krzyż w Katyniu stanął (i zachował się do dziś).
Prace nad nim Prymas zlecił później ks. Lucjanowi Święszkowskiemu, który w archidiecezji warszawskiej odpowiadał za budowę seminarium duchownego na Bielanach. To on podjął w imieniu kard. Glempa dalsze rozmowy między władzami PRL a władzami radzieckimi.
- Po uzyskaniu odpowiednich pozwoleń otrzymaliśmy pismo z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa informujące nas, że projekt krzyża i napisu na nim został zaakceptowany przez władze państwowe - wspomina dzisiaj ks. inf. Lucjan Święszkowski i pokazuje „zezwolenie na międzynarodowy przewóz drogowy”. Jest to oficjalny dokument Ministerstwa Komunikacji Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, datowany na 23 sierpnia 1988 r. Zawiera następujące informacje: „Przewoźnik - Episkopat Polski; Pojazd: Ciężarówka STAR; Określenie przewozu: Przewóz krzyża do Katynia; Kraj docelowy: ZSRR”.
To właśnie ks. Święszkowski zajął się przygotowaniami. Zamówił w tartaku drewno na krzyż, zorganizował ekipę ludzi i szybko, bez żadnych przeszkód, zdobył dla nich paszporty. Gdy tylko krzyż był gotowy - miał pięć i pół metra wysokości - Prymas Glemp go poświęcił.
- Później załadowaliśmy go do samochodu, także cement, żwir, piasek, łopatę. Przez noc krzyż leżał na samochodzie stojącym przed kościołem seminaryjnym przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Obok żołnierze mieli wartę przy Pałacu Prezydenckim i to oni podjęli się chętnie, za zgodą swego przełożonego, by pilnować krzyża przez noc. Nad ranem wyruszyliśmy do Terespola, gdzie przekroczyliśmy granicę z ZSRR, a stamtąd do Katynia - opowiada ks. Święszkowski.
Razem z nim pojechali: ks. Waldemar Wojdecki, architekt Leszek Klajnert, kierownik budowy seminarium Wojciech Bartnicki, pracownik budowlany Janusz Zabielski oraz kierowca Stanisław Jachacy.
Polska delegacja postawiła krzyż 1 września 1988 r., w obecności przedstawicieli Ambasady Polskiej w Moskwie i duchowieństwa prawosławnego z soboru smoleńskiego. Po obu stronach krzyża pozostały tablice informujące, że polskich oficerów zamordowali w Katyniu... hitlerowcy.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem ks. Święszkowski zamówił z hotelu rozmowę telefoniczną do Polski, koniecznie chciał zdać relację Prymasowi.
- Połączenie z rezydencją na Miodowej otrzymałem po trzech godzinach oczekiwania, już w nocy. Do dziś pamiętam, z jaką ulgą w głosie kard. Glemp przyjął moje słowa, że krzyż stoi już w Katyniu - opowiada ks. inf. Święszkowski. I dodaje: - Prymas wykazał się tutaj ogromną odwagą i determinacją. To dzięki jego inicjatywie mamy dzisiaj w Katyniu krzyż i możemy upamiętniać miejsce tej zbrodni. To Prymas sprawił też, że pierwsze lody zostały przełamane, jeśli chodzi o stosunki polsko-rosyjskie.
Do tych wydarzeń prymas Glemp odwoływał się w swoich wystąpieniach w kwietniu 2010 r., po katastrofie polskiego samolotu prezydenckiego w okolicy Katynia, pod Smoleńskiem.

Do Komunii na kolanach

Trzeba było wielkiego jubileuszu - Milenium Chrztu Rusi, by Prymas mógł się spotkać w ZSRR w katolickich świątyniach z katolikami.
Po wizycie w Moskwie przyszedł czas na kolejną podróż. We wrześniu 1988 r. kard. Glemp udał się na Białoruś. Odwiedził Grodno, Lidę, Mińsk, Brześć nad Bugiem, Nieśwież, Pińsk, Nowogródek.
Każde miasto to oddzielna historia. Grodno kojarzy się z królem Władysławem Jagiełłą i sejmami oraz z podpisaniem drugiego rozbioru Polski. Tereny zachodniej Białorusi przywołują w pamięci szlak partyzantów walczących w szeregach Armii Krajowej, a także carskie prześladowania unitów. Nowogródek niemal utożsamiany jest z Adamem Mickiewiczem. Wszędzie tam Prymas spotykał się z Polakami. - Moja wizyta w tych miejscach była pierwszą generalną próbą oficjalnego wyjścia Kościoła katolickiego z podziemia - wspomina Prymas. I przywołuje w pamięci tłumy ludzi, które z gigantyczną ilością kwiatów i z polskimi flagami witały go przed kościołami, oraz księży, którzy w tajemnicy koncelebrowali z nim Msze św., gdyż władze zakazywały im udziału w zgromadzeniach publicznych.
Ze wzruszeniem Prymas patrzył, jak na szosie pod Grodnem ludzie klękali i prosili o błogosławieństwo, jak mieszkańcy Dobrzyc zarzucili kwiatami samochód, którym jechał. Z przejęciem słuchał w katedrze pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny bicia dzwonów, które ostatni raz odezwały się w… 1939 r.
Z wizyty na Białorusi Prymas zachował w pamięci obraz ludu polskiego, wiernego, zasłuchanego w Słowo Boże, śpiewającego przeciągle, z typowym wschodnim akcentem, polskie pieśni kościelne. Wrażenie wywarli na nim Polacy, którzy do Komunii św. przystępowali na kolanach. Poznał gorliwych kapłanów - w większości starszych wiekiem i steranych pracą. I oni, i wierni podkreślali w rozmowach z Prymasem, że wiedzą, iż pieriestrojka do nich przyjdzie wraz z księżmi z Polski.
Prymas Glemp złożył też jednodniową wizytę na Ukrainie.
- Samolotem z Moskwy poleciałem do Kijowa. Przylecieli także kardynałowie: O’Connor, Paskai i Willebrands - wspomina kard. Glemp. Przed rozpoczęciem uroczystej akademii w Teatrze im. Szewczenki Prymas udał się do katolickiego kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego.
- Towarzyszyli nam kapłani z Żytomierza, Podola i Wołynia. Przejście do kościoła było usłane kwiatami. Ludzie pełni wzruszenia. Dziewczynki w bieli. Śpiewy po polsku.
Należy tu także wspomnieć, że Prymas Polski przyczynił się do pojednania polsko-ukraińskiego, stał się jego prekursorem. - Historyczne, mało doceniane znaczenie mają działania podejmowane przez Prymasa wobec Kościoła na Wschodzie - zauważa Andrzej Grajewski i odwołuje się do wspólnego listu kard. Józefa Glempa i kard. Myrosława Lubacziwskiego, głowy Kościoła unickiego na emigracji, wystosowanego z okazji 1000-lecia chrztu Rusi. - Było to posłanie do obu narodów: polskiego i ukraińskiego, wzywające do przebaczenia krzywd historycznych oraz do wzajemnego pojednania. To wydarzenie o randze słynnego listu biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. - przyznaje Grajewski i dodaje, że mimo iż cenzura nie pozwoliła na pełną publikację dokumentu, to jednak dla elit społecznych, zwłaszcza w Polsce, posłanie było istotnym punktem inspiracji.

Jest to fragment książki dziennikarki „Niedzieli” Mileny Kindziuk pt. „Kardynał Józef Glemp. Ostatni taki Prymas”, która właśnie ukazała się w księgarniach. Warszawa, Świat Książki, 2010.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Warszawa/ W sobotę rozpoczyna się w parafiach peregrynacja relikwii rodziny Ulmów

2024-05-04 07:58

[ TEMATY ]

relikwie

peregrynacja

Marzena Cyfert

Relikwie bł. Rodziny Ulmów

Relikwie bł. Rodziny Ulmów

W sobotę w parafiach archidiecezji warszawskiej i diecezji warszawsko-praskiej rozpoczyna się peregrynacja relikwii błogosławionej rodziny Ulmów - Józefa i Wiktorii i ich siedmiorga dzieci zamordowanych przez Niemców w 1944 r. za ratowanie Żydów. Potrwa do 18 maja.

Peregrynacja rozpocznie się 4 maja w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela na Starym Mieście, gdzie o godz. 19.00 mszy św. będzie przewodniczył kard. Kazimierz Nycz.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Chcemy zobaczyć Jezusa

2024-05-04 17:55

[ TEMATY ]

ministranci

lektorzy

Służba Liturgiczna Ołtarza

Pielgrzymka służby liturgicznej

Rokitno sanktuarium

Katarzyna Krawcewicz

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

4 maja w Rokitnie modliła się służba liturgiczna z całej diecezji.

Pielgrzymka rozpoczęła się koncertem księdza – rapera Jakuba Bartczaka, który pokazywał młodzieży wartość powołania, szczególnie powołania do kapłaństwa. Po koncercie rozpoczęła się uroczysta Msza święta pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. Pasterz diecezji wręczył każdemu ministrantowi mały egzemplarz Ewangelii św. Łukasza. Gest ten nawiązał do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcemy zobaczyć Jezusa”. Młodzież sięgając do tekstu Pisma świętego, będzie mogła każdego dnia odkrywać Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję