Przez pięć lat, przy szerokim współudziale i ofiarności parafian, trwała budowa kościoła w częstochowskiej parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, liczącej ponad 8 tys. parafian. Jeszcze dziś trwają ostatnie prace wykończeniowe. Od początku istnienia parafii prowadzono upamiętniającą ofiarność parafian Księgę Fundatorów, ważny element parafialnej kroniki. Przez cały okres trwającej 5 lat budowy Księga Fundatorów była udostępniona parafianom w dowód pamięci i wdzięczności za dokonywane przez nich ofiary na rzecz budowy kościoła. Nie budziło to zastrzeżeń i sprzeciwów parafian. Proboszcz parafii, ks. Krzysztof Jacniacki, postawił sprawę jasno: osoby, które nie chciały, aby ich nazwiska upamiętniać w Księdze Fundatorów, mogły zgłaszać to proboszczowi, który na niedzielnych Mszach św. informował parafian o przygotowanych publikacjach, mających zresztą charakter wewnątrzparafialnych biuletynów informacyjnych.
Nie wiedzieć czemu, czwarta publikacja Księgi Fundatorów w wewnątrzparafialnym biuletynie wzbudziła zainteresowanie częstochowskiej wkładki Gazety Wyborczej (portal internetowy). Przytoczyła ona kilka anonimowych wypowiedzi (w tym tylko jedną opatrzoną imieniem i nazwiskiem), sugerujących, że dziękczynna Księga Fundatorów "wylicza wiernych z dobrowolnych ofiar", że jest to forma "uzależnienia udzielenia rozgrzeszenia od złożenia ofiary na kościół" (co jest wyjątkowo podłą sugestią, z repertuaru najgorszej stalinowskiej, antykościelnej propagandy!). Wobec tak brutalnego ataku Ksiądz Proboszcz poprzestał na przesłaniu do "portalu internetowego" częstochowskiej wkładki GW swego wyjaśnienia, odmawiając rozmowy z autorką publikacji. Wyjaśnijmy, że nikt nie ma obowiązku rozmawiać z dziennikarzami mediów, jeśli uznaje je za niewiarygodne; prawo nakłada ten obowiązek tylko na urzędników i tylko w zakresie ich kompetencji.
Wspólnota parafialna to społeczność szczególna, ze swą delikatną, subtelną specyfiką i lokalną obyczajowością, kształtowaną życiem parafialnym. Zajmowanie się życiem parafialnym wymaga znajomości tej specyfiki, jej rozumienia - nie zaś węszenia taniej sensacji, zwłaszcza tam, gdzie jej nie ma... Trudno nie odnieść wrażenia, że publikacja w częstochowskiej wkładce GW miała jedynie na celu wbicie klina między parafialną społeczność, wedle socjotechnicznego chwytu "zróbmy z igły widły". Nawiasem mówiąc - wpisuje się to doskonale w obserwowaną na łamach GW redakcyjną politykę: stwarzania wrażenia - poprzez tego rodzaju "fakty prasowe" - iż w Kościele katolickim istnieje "głęboki podział"... Zdaje się, że starzy wyjadacze od propagandy i inżynierii społecznej znów biorą swoje "chciejstwo" za rzeczywistość.
Pomóż w rozwoju naszego portalu